— Nie każdy może byc medykiem !— kotka zakończyła swój wywód, siadając cicho. Jejku, kremowa tak długo gadała, że słońce już zachodziło!
— To świetnie. — bąknęła po raz kolejny, jednak zaraz potem uznała, że nie chce przeżywać tego po raz drugi. — Przepraszam, Pszczoło, za moje niewłaściwe zachowanie. Medycy na pewno wykonują bardzo ważną rolę w klanie. Czy teraz mogę już iść?
— Tak, możesz. — mruknęła Pszczoła, mrużąc zielone ślepia.
***
Leszczyna dostała dzisiaj zadanie - pomóc pozbierać zioła Pszczole i Nów. Jednak był z tym jeden, mały, maluśki problem. Jaki? Cóż, ruda kotka niezbyt miała ochotę na spotkanie z Pszczołą po jej ostatnim wywodzie. Leszczyna postanowiła więc, że sama pozbiera zioła, zaniesie je i szybko się ulotni, nie dając kremowej możliwości nawet do rozpoczęcia wykładu. Tylko... jakich ziółek potrzebowały medyczki? Nah, po co je pytać, jak można po prostu iść i pozbierać wszystkie co znajdzie po drodze.
— No dobrze, zaczynamy łowy! — zamruczała sama do siebie, po czym wylazła z obozu. Leszczyna chwilę pokręciła się po bagnach, aż w końcu niezadowolona zatrzymała się i zaczęła wyrywać z ziemi zielone kępki. Gdy już jej pyszczek był zapełniony zieleniną, udała się do legowiska medyków. Nie wiedziała, co pozbierała, ale było zielone i nie smakowało za dobrze, więc pewnie służyło do leczenia, nie?
— Przyniosłam wam ziółka czy coś. — powiedziała kotka, wypluwając zielsko z pyska. Pszczoła uśmiechnęła się na widok pozbieranych zapasów, jednak zaraz potem zaczęła się bacznie przyglądać zbiorom kotki. Kremowa podeszłą bliżej, powąchała "zioła" i spojrzała na Leszczynę.
— To zwykła trawa, wiesz o tym? — powiedziała medyczka, unosząc brew. Ruda otworzyła szerzej oczy, a po krótkiej chwili miała zamiar wykrzyczeć wszystkie znane sobie brzydkie słowa. Zmarnowała tyle czasu na zbieranie głupiej, bezużytecznej TRAWY!
< Pszczółko? Sry, że tyle czekałaś >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz