Wysunął się przed rodzeństwo, niecierpliwie machając ogonem.
- Pani Pliszkowy Kroku... Niech pani jeszcze nie idzie!
- Tak, niech pani zostanie - dołączyła się Chaber. - Muszę wiedzieć, skąd pani ma takie ładne futerko!
Wciąż naburmuszony Hiacynt prychnął pod nosem, ostentacyjnie odwracając głowę. Mysi móżdżek. Hiacynt z politowaniem zerknął na braciszka, po czym resztę uwagi skupił na wojowniczce. Jaka była? Dlaczego siedziała akurat w tym miejscu? Co tym pokazywała? Protestowała przeciwko patrolom?
- Słuchajcie dzieciaki, mam dzisiaj naprawdę kiepski dzień i nie sądzę by...
Hiacynt donośnym miauknięciem przerwał jej potok słów, uśmiechając się przepraszająco.
- Jest pani wojowniczką? - zapytał przymilnie.
Córka Pręgowanego Piórka prychnęła cicho.
- A wyglądam ci na kociaka?
- Nie, no w sumie to nie... - niebieski dla pewności, obrzucił ją uważnym spojrzeniem.
- Ktoś panią wcześniej obudził! - zatryumfował Narcyz. - To dlatego jest pani taka zła! Też nie lubię wcześniej wstawać, niby jest dużo czasu, a jak przychodzi co do czego, to nawet mama nie nadąża z myciem nas!
Pliszkowy Krok przekrzywiła kształtny łebek, zakrywając pyszczek łapą. Hiacynt strzepnął ogonem, dla zabawy burząc idealnie poukładaną sierść na karku Narcyza. Jego brat warknął bojowo, po czym rzucił się na kocurka, okładając go łapkami. Hiacynt bronił się ze śmiechem, zakrywając głowę. Chaber przypatrywała się im w milczeniu, jednak jej oczy błyszczały, gdy spięła mięśnie do skoku. Właśnie wtedy niebieski zauważył nagłe poruszenie przy wojowniczce. O nie! Wstawała, czyli zwyczajnie miała ich dość i chciała sobie pójść! Z przerażeniem podskoczył, chwytając ją za przednią nogę.
- Mówiłem, żeby pani nigdzie nie szła! - warknął z wściekłością w głosie.
- Puść moją łapę - syknęła bengalka, machając uczepionym niej synem Błękitnej Cętki.
Hiacynt uśmiechnął się delikatnie, zacieśniając uścisk.
- Tylko jeżeli obieca pani, że weźmie nas poza obóz!
- Pani Pliszkowy Kroku... Niech pani jeszcze nie idzie!
- Tak, niech pani zostanie - dołączyła się Chaber. - Muszę wiedzieć, skąd pani ma takie ładne futerko!
Wciąż naburmuszony Hiacynt prychnął pod nosem, ostentacyjnie odwracając głowę. Mysi móżdżek. Hiacynt z politowaniem zerknął na braciszka, po czym resztę uwagi skupił na wojowniczce. Jaka była? Dlaczego siedziała akurat w tym miejscu? Co tym pokazywała? Protestowała przeciwko patrolom?
- Słuchajcie dzieciaki, mam dzisiaj naprawdę kiepski dzień i nie sądzę by...
Hiacynt donośnym miauknięciem przerwał jej potok słów, uśmiechając się przepraszająco.
- Jest pani wojowniczką? - zapytał przymilnie.
Córka Pręgowanego Piórka prychnęła cicho.
- A wyglądam ci na kociaka?
- Nie, no w sumie to nie... - niebieski dla pewności, obrzucił ją uważnym spojrzeniem.
- Ktoś panią wcześniej obudził! - zatryumfował Narcyz. - To dlatego jest pani taka zła! Też nie lubię wcześniej wstawać, niby jest dużo czasu, a jak przychodzi co do czego, to nawet mama nie nadąża z myciem nas!
Pliszkowy Krok przekrzywiła kształtny łebek, zakrywając pyszczek łapą. Hiacynt strzepnął ogonem, dla zabawy burząc idealnie poukładaną sierść na karku Narcyza. Jego brat warknął bojowo, po czym rzucił się na kocurka, okładając go łapkami. Hiacynt bronił się ze śmiechem, zakrywając głowę. Chaber przypatrywała się im w milczeniu, jednak jej oczy błyszczały, gdy spięła mięśnie do skoku. Właśnie wtedy niebieski zauważył nagłe poruszenie przy wojowniczce. O nie! Wstawała, czyli zwyczajnie miała ich dość i chciała sobie pójść! Z przerażeniem podskoczył, chwytając ją za przednią nogę.
- Mówiłem, żeby pani nigdzie nie szła! - warknął z wściekłością w głosie.
- Puść moją łapę - syknęła bengalka, machając uczepionym niej synem Błękitnej Cętki.
Hiacynt uśmiechnął się delikatnie, zacieśniając uścisk.
- Tylko jeżeli obieca pani, że weźmie nas poza obóz!
<Pliszka? Jakoś, długość i czas oczekiwania... Przepraszam :c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz