— Puść mnie lisi bobku! No puszczaj! — rwała się jak opętana, jednak na marne.
Zdyszana kotka poczuła jak coś w niej pęka. Nagromadzone w niej emocje i problemy w końcu znalazły ujście w postaci łez. Ból po utracie Zlepka, odrzucenie siostry, czy trójka kociąt, których w ogóle nie chciała. W końcu przestała kryć się z męczącymi ją od dawna myślami. Czym sobie zasłużyła na tyle nieszczęść? Jak miała sobie poradzić w roli matki, skoro własnego ogona nie potrafiła upilnować? Czy pogodzi się z Zimorodkiem? Na myśl o siostrze przez kotkę przeszła fala smutku i gniewu, na skutek czego przez ciało Sroki przeszedł dreszcz, który sprawił, że jeszcze bardziej się rozpłakała. Zalewając futro Wilczego Serca słonymi łzami, nie przejmowała się otaczających ich światem. Równie dobrze mógłby wpaść na nich patrol, a ona i tak beczała by jak głupia przy Wilczaku. Gdy tak o tym pomyślała, zaczęło do niej docierać do właśnie robi.
Czy naprawdę była aż tak upośledzona, by chlipać przy Wilczaku, wtulona w jego sierść?
Oderwała się od kocura jak poparzona i otarła pośpiesznie łzy. Poczuła lekkie zawstydzenie na myśl, że popłakała się jak kociak przy obcym wojowniku.
— Nic nie widziałeś jasne? — spytała zażenowanie swoim zachowaniem. Widząc podły uśmiech wypłosza, zjeżyła się. — Piśnij komuś słówko, a obudzisz się łysy, obiecuje ci to — warknęła, mając nadzieję, że ten dzięki temu lepiej zrozumie przekaz.
Kocur uśmiechnął się sarkastycznie i spojrzał rozbawiony na kotkę.
— No co ty, już biegnę do obozowiska Klanu Klifu ogłosić wszystkim, że Sroczy Żar jest beksalalą — zażartował, trącając Srokę łapą.
Ta słysząc jakie głupoty plecie, wywróciła oczami i pokazała mu język. Kiwnęła ogonem zirytowana i po chwili zastanowienia, wskoczyła na kocura.
— A spróbuj tylko — mruknęła, przyszpilając go do ziemi.
<Wilcze Serce?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz