Kocurek mlasnął mokrą od mleka mordką, że znużeniem spoglądając na młodszą od niego koteczkę, która to awanturowała się tuż przy jego uchu. Tatuś, ta? Kocurek przewrócił ślepkami ignorując natarczywe stworzenie, które to ani myślało by dać mu święty spokój.
"A gówno mnie obchodzi twój wyrzygany tatuś" - sarknął w myślach. Też coś, znalazła się lalunia do siedmiu sosen, co to wszystko musi dostawać pod sam pysk. Młodzik co prawda nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielkim kocięciem jest, bo był większy od Wiewiórki z pięć razy, jednak zapewne gdyby chciał jej walnąć, to tej zajęło by to trochę czasu nim znowu do niego startowała z krzykiem.
Zamiast tego Skała postanowił najzwyczajniej w świecie olać sprawę i odwrócić się do wściekłej tortie tylną częścią swojego ciała.
- J-jak śmiesz?! Wiesz ty może KIM JA JESTEM?! - warknęła, zapowietrzając się wcześniej. Pręgowana kupa futra ani drgnęła, oddychała spkojnie. Nie miał zamiaru wdawać się w dyskusje z zaplutą smarkulą, która woziła się gorzej niż ktokolwiek, kogo poznał w swym krótkim życiu.
Czego ona nie rozumiała? Ignorował ją z całym sił. Czy to stworzenie było AŻ tak głupie, czy upierdliwe, że nie chciało dać mu spokoju? Hm... A może oba? Jego siostrzyczka Dzik była o stokroć lepsza!
Khem... Przynajmniej nie zwracała mu ogona o byle co.
- Ej, ty! Słyszysz! Te, no głuchy! BO ZARAZ ZAWOŁAM TATUSIA I ZOBACZYSZ! - piszczała Wiewiórka dosłownie rzucając się z wściekłości. Aha, czyli jak księżniczce coś nie pasowało, to wolała tatusia.
Żałosne.
Skała tylko parsknął w myślach, rzucając jej pogarlidwe spojrzenie, które czysto i klarownie kazał czarno-rudej spieprzać i zająć się własnym dupskiem.
- Zostaw mojego brata! - do jednostronnej przepychanki włączyła się również Dzik, która dotychczas spoglądała ukradkiem na dwójkę kociąt.
- Bo co? - miauknęła młodsza, unosząc wysoko mordkę, spoglądając przy tym pogardliwie na nocniaków.
"Bo to" - sarknął w myślach Skała i niewiele myśląc, rzucił się na córkę Lisiej Gwiazdy. Popchnął ją bokiem, co w połączeniu z jego wielkością oraz kruchością kotki sprawiło, iż ta przewróciła się i wyturlała z kociarni wprost na śnieg. "No, może to ją czegoś nauczy" - napuszył dumnie futro, wracając do swojej ulubionej czynności jaką było spanie.
< Wiewiórko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz