Pstrągowy Pysk podniosła się, po czym liznęła Porzeczkową Łapę po głowie pokrzepiająco.
— Zobaczysz, już niedługo stąd wyjdziesz i wszystko się w końcu ułoży. Obiecuję ci to — mruknęła, po czym wyszła z lecznicy, żegnając uczennicę machnięciem ogona.
* * *
Słodka Łapa kazała jej odpoczywać, jednak pewien jegomość skutecznie utrudniał to Pstrągowemu Pyskowi. Lecznica była wręcz wypełniona kotami, które zostały ranne w bitwie. Klan Klifu nie przebierał w środkach i sporo obrażeń było dosyć poważnych, toteż biedna uczennica medyka miała łapki pełne roboty.
Wbiła pazury w ziemię, kiedy przez legowisko ponownie przetoczył się głośny, gardłowy pomruk. Zamorduje go. Miała już dosyć budzenia się ze snu i problemów z zasypianiem i wielokrotnie dawała o tym znać Bobrzej Łapie, zresztą, nie tylko ona. Wszyscy mieli już po dziurki jego nieustającego chrapania, a tłusty kocur jakby na złość, nic tylko spał i spał.
Kolejne chrapnięcie, głośne niczym grzmot.
— Na ciernie i osty, Gwiezdni, zlitujcie się! — wrzasnęła nagle Porzeczkowa Łapa, zwracając na siebie uwagę pozostałych kotów w legowisku. Poderwawszy się gwałtownie, stanęła przed Bobrzą Łapą. — Odkąd tylko się tutaj znalazłeś, ciągle mam w uszach te twoje przeklęte pomruki i przysięgam, że mam ciebie dosyć! Nawet nie potrzebujesz leczenia, jesteś tutaj tylko dlatego, żeby nie chodzić na treningi, ty rozlazły, spasiony głazie! Przysięgam, że jeśli jeszcze raz...
Przerwało jej zdezorientowane "Co? Bobrzej Łapy, poprzedzone oczywiście chrapnięciem.
Rozhisteryzowana Porzeczkowa Łapa wzięła kilka szybkich oddechów, po czym zawyła i wyszła z lecznicy, pozostawiając rozbudzonego Bobrzą Łapę z resztą kotów. Pstrągowy Pysk spojrzawszy w ślad za nią, wstała i podążyła za kotką.
Uczennica siedziała przed legowiskiem medyka, wściekła i drżąca, a księżycowa poświata padała na jej jasne futerko. Pstrągowy Pysk bez słowa usiadła obok niej, starając się jednak nie dotykać jej w żaden sposób.
— Też bym go najchętniej stąd wyrzuciła. Prawie nie mogę zmrużyć przez niego oka — miauknęła w końcu.
— To jeszcze nic, ja muszę z nim dzielić jedno legowisko, rozumiesz? Czasami w nocy chrapie tak strasznie, że nawet jak wychodzę spać na dworze, to słyszę go tak, jakby leżał tuż obok mnie. Kiedyś go za to uduszę, przysięgam — powiedziała Porzeczkowa Łapa, wściekle zamiatając ogonem śnieg, jednak nagle cała złość z jej pyszczka zniknęła, zastąpiona przez smutek i żal. — Potem chodzę niewyspana na treningi i wszystko mi na nich źle idzie, a Deszczowe Futro mi nic nie mówi, bo nie chce, żeby było mi przykro... Nigdy nie zostanę wojowniczką i to wszystko przez Bobrzą Łapę i jego chrapanie!
Pstrągowy Pysk uniosła delikatnie kącik pyska, co musiało wyglądać nieco strasznie przez jej rany. Podniosła łapę i ostrożnie poprawiła opatrunek, który nieco zsunął się z głowy uczennicy.
— On w ogóle robi coś pożytecznego? — spytała, rozglądając się, czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Na szczęście, były tutaj same.
— Nie, tylko je i śpi — powiedziała Porzeczkowa Łapa.
— Rozumiem — mruknęła Pstrągowy Pysk. Po kilku uderzaniach serca nachyliła się do uczennicy. — A to znaczy, że jest bezużyteczny i jest tylko balastem dla klanu. Chciałabyś się go pozbyć?
<Porzeczka? It's murder time with Pstrągini>
Czy Aronia zostanie wkrótce jedynym samcem wśród uczniów xd
OdpowiedzUsuń