— Jarzębinko! Żywico! — zawołała ich mama, by umyć kocięta.
Słysząc głos matki oderwał się od koteczki i ruszył w kierunku karmicielki. Jarzębinka także pośpieszyła w jej stronę. Kociaki spojrzały po sobie podekscytowane, nie mogąc się doczekać reakcji Sroczego Żaru na czyste futerko arlekinki. Koteczka usiadła dumnie przed mamą, a Żywica zerkał co chwilę na rodzicielkę, czekając na pochwały z jej strony.
Na pewno mnie dzisiaj pochwali, zapewniał samego siebie kociak z uśmiechem na pysku. W końcu sama Jarzębinka powiedziała, że jestem nawet lepszy od mamy!
Sroka spojrzała na córkę zdziwiona, a po chwili na jej pysku zawitał uśmiech.
— Sama się tak umyłaś? — spytała, będąc dumna z kociaka.
Arlekinka pokręciła łebkiem wesoło, a Żywica zaczął przebierać łapkami zniecierpliwiony. Jeszcze chwila, wręcz sekundka, a mama w końcu go pochwali. Liliowy już nie pamiętał kiedy ostatnio to się stało. Sroczy Żar ciągle wychwalała Bluszczyka i Jarzębinkę przy innych kotach, a jego praktycznie nigdy. Nie miał tego za złe rodzeństwu, wiedział, że jego wina, iż jest taki pierdołowaty i nieporadny, jednak nie umiał się zmienić. Przecież kot nie może zmienić swoich pręg. Żywica pokręcił łebkiem. Nie, nie może się teraz tym przejmować, już za chwilę jego wielka chwila.
— Nie sama — odparła z uśmiechem koteczka. — Żywica bardzo mi pomógł — dodała, spoglądając na brata.
Ten wesoło kiwnął łbem w podzięce siostrze i spojrzał oczekująco na mamę. Końcówka ogonem wręcz drżała mu z podekscytowania.
— Hm — mruknęła jedynie Sroczy Żar i odwróciła bez słowa od kociąt.
Żywica spuścił uszy i spojrzał na siostrę zasmucony.
Nie tak miało tak to miało wyglądać.
— Hm — mruknęła jedynie Sroczy Żar i odwróciła bez słowa od kociąt.
Żywica spuścił uszy i spojrzał na siostrę zasmucony.
Nie tak miało tak to miało wyglądać.
***
Żywica próbował podążyć za pędzącą wesoło przed siebie siostrą. Kotka robiła mu prawdziwy maraton po obozowisku, ale kociak wolał już to nic stękającą nad nim, że nic nie robi, mamę. Przebierał szybko łapkami próbując nadążyć za tą dwukolorową kulką futra. Nie rozumiał pokładu energii siostry, on już ledwo dychał, kiedy to ta wyglądała, jakby dopiero się rozkręcała. W końcu Jarzębinka zatrzymała się przed legowiskiem uczniów i wetknęła jak gdyby nigdy nic łebek w szczelinę w skale. Wydała z siebie cichy pomruk i wyjęła głowę z wejścia.
— Chodź zobaczyć jak tu zarąbiście — zachęcała brat i po chwili wskoczyła do środka.
Kociak spojrzał na nią niepewnie, ugniatając ziemie łapkami nerwowo. Nie był zbyt przekonany do tego pomysłu. W końcu czy aby na pewno było im wolno? Nikt ich nie pogoni oraz nie skrzyczy za takie beztroskie pałaszenie się po obozie? Przecież na pewno nie raz musieli tym kogoś zdenerwować.
— A-a jak ktoś nas złapie? A-albo gorzej, wyrzucą nas z k-klanu? — zamartwiał się Żywica, łapiąc się za łebek łapkami na samą wizję tej sytuacji,
Nawet nie chciał myśleć jak bardzo mama byłaby nim rozczarowana. A Lisia Gwiazda? Liliowy aż zadrżał na myśl o gniewie lidera. W końcu ten ani trochę nie wyglądał na miłego kocura!
Jarzębinka zaśmiała się, widząc brata i podeszła do niego. Stanęła nad tą trzęsącą się kupą futra i trąciła ją delikatnie. Kociak podniósł niechętnie łebek z ziemi i spojrzał na siostrę. Ta posłała mu ciepły uśmiech.
— Ze mną ci nic nie grozi — zapewniła go z taką pewnością siebie, że Żywica momentalnie jej uwierzył.
Spojrzał zaskoczony na siostrę. Chciał coś powiedzieć, podziękować arlekince lub powiedzieć, że też będzie (próbował) ją chronić, jednak słysząc głos lidera, odwrócił się w stronę jego legowiska. Jarzębinka pisnęła podekscytowana i pacnęła brata ogonem w polik.
— Czy ty wiesz co to oznacza? — mruknęła wesoło koteczka, patrząc oczekująco na Żywicę.
Kociak kiwnął łebkiem i niepewnie się uśmiechnął. Nie sądził, że ta chwila nadejdzie tak szybko.
<Jarzębinko? gotowa na mianowanie? >
— Chodź zobaczyć jak tu zarąbiście — zachęcała brat i po chwili wskoczyła do środka.
Kociak spojrzał na nią niepewnie, ugniatając ziemie łapkami nerwowo. Nie był zbyt przekonany do tego pomysłu. W końcu czy aby na pewno było im wolno? Nikt ich nie pogoni oraz nie skrzyczy za takie beztroskie pałaszenie się po obozie? Przecież na pewno nie raz musieli tym kogoś zdenerwować.
— A-a jak ktoś nas złapie? A-albo gorzej, wyrzucą nas z k-klanu? — zamartwiał się Żywica, łapiąc się za łebek łapkami na samą wizję tej sytuacji,
Nawet nie chciał myśleć jak bardzo mama byłaby nim rozczarowana. A Lisia Gwiazda? Liliowy aż zadrżał na myśl o gniewie lidera. W końcu ten ani trochę nie wyglądał na miłego kocura!
Jarzębinka zaśmiała się, widząc brata i podeszła do niego. Stanęła nad tą trzęsącą się kupą futra i trąciła ją delikatnie. Kociak podniósł niechętnie łebek z ziemi i spojrzał na siostrę. Ta posłała mu ciepły uśmiech.
— Ze mną ci nic nie grozi — zapewniła go z taką pewnością siebie, że Żywica momentalnie jej uwierzył.
Spojrzał zaskoczony na siostrę. Chciał coś powiedzieć, podziękować arlekince lub powiedzieć, że też będzie (próbował) ją chronić, jednak słysząc głos lidera, odwrócił się w stronę jego legowiska. Jarzębinka pisnęła podekscytowana i pacnęła brata ogonem w polik.
— Czy ty wiesz co to oznacza? — mruknęła wesoło koteczka, patrząc oczekująco na Żywicę.
Kociak kiwnął łebkiem i niepewnie się uśmiechnął. Nie sądził, że ta chwila nadejdzie tak szybko.
<Jarzębinko? gotowa na mianowanie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz