Od pierwszego treningu z Kozią Łapą minęło trochę czasu. Sama Śnieżka zdążyła przyzwyczaić do swojego nowego domu, który swoją drogą bardzo mocno polubiła. Oczywiście jej trening szedł powoli do przodu a ona sama nabierała doświadczenia, czasem radząc się Baraniej Łapy, który już kilkakrotnie wspominał, że Lisia Gwiazda obiecał mu mianowanie w najbliższym czasie. Bengalka jednak kręciła tylko nosem, na słowa kremowego. Przecież to było niemożliwe, aby ten głupek został mianowany, miał ledwie dziewięć księżyców!
Tak więc krótkowłosa uparcie tkwiła w przekonaniu, że Baran tylko wpuszcza ich w maliny i łże jak pies. Co ciekawe, nawet nie kryła zadowolenia z faktu, kiedy to kremowy chcąc pokazać wszystkim, że on nie kłamie, podszedł do Lisa i rzucił mu prosto w pysk pytaniem, kiedy to zostanie mianowany. Rudy lider obruszył się i rzucił, że prędzej mianuje Kozią Łapę niż jego. Śmiechu było co nie miara, co oczywiście masywny uczeń przyjął jako ujmę na honorze, najzwyczajniej w świecie waląc focha na wszystko co żyło.
Niestety, sielankowe życie bengalki i jej przyjaciół nie trwało długo. Lider ich klanu zarządził atak na klan wilka, gdy to ich wojownicy wdarli się do obozu klifiaków i porwali kocięta Lwendowego Strumienia oraz zamordowali Makowego Pazura. Niestety, atak się nie powiódł.
Po powrocie do obozu przegrany klan zaczął lizać rany, zaś przywódca zwołał do siebie uczniów, których rozesłał do swoich sojuszników z prośbą o pomoc w walce. Śnieżna Łapa stety bądź niestety została wysłana do klanu burzy, do którego podróż trochę jej zajęła. Po powrocie do domu niemalże padała na mordkę! Znalazła jednak w sobie resztki sił, by przekazać zgodę na bitwę od Ciernistej Gwiazdy, po czym wróciła do leża terminatorów.
- Nadal obrażony? - miauknęła cichutko w stronę Kozieł Łapy. Ten nastawił uszu, wpatrując się w rozetkowaną kotkę niczym w posąg. Oczy miał podkrążone, zaś on sam wyglądał jakby nie spał od lat. Jeszcze te opatrunki założone przez Sokole Skrzydło... Śnieżna Łapa szczerze współczuła liliowemu... Jednakże powtórzyła pytanie, widząc zakłopotanie syna Gałuszcowej Łapy, który mimo wszystko starał się je ukryć.
- O-oh... Nadal obrażony - szepnął jakby przestraszony. Polizał swoją łapkę po czym ponownie ułożył się wygodnie, jednakże nie zamknął oczu. Młoda uczennica kiwnęła głową, by za chwilę ułożyć się obok liliowego. W jej głowie kotłowały się najróżniejsze myśli, od tego, że Baranek rozpalał jej serduszko, po to, że martwiła się o Kózkę jak o nikogo innego. Na zmianę otwierała i zamykała mordkę, nie widząc, jak zacząć rozmowę.
- Zlepiona Łapa bardzo się o ciebie martwił, Kózko - miauknęła cicho, upewniając się, że uczeń Księżycowego Pyłu śpi mocnym snem - Ja z resztą też... I... Uh... Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać - dodała zaraz, czując jak robi się coraz to bardziej nerwowa
- Tak? - bicokor dosłownie ożywił się w kilka sekund, spoglądając uważnie na speszoną mordkę Śnieżki - O czym chesz porozmawiać? - dodał zaraz, niemalże zrywając się na równe łapy, co swoją drogą uczennica Martwego Cienia uznała za dość urocze i zabawne.
- O tym, jak mam spróbować zagadać do Baranka... Bo wiesz... Podoba mi się, mimo, że to głupek - wymamrotała niepewnie - Ale tobie też pomogę! Widzę, że podoba ci się Zlepiona Łapa, dużo czasu spędzacie razem, poza tym... Byłaby z was urocza para - uśmiechnęła się pogodnie na koniec.
Tak więc krótkowłosa uparcie tkwiła w przekonaniu, że Baran tylko wpuszcza ich w maliny i łże jak pies. Co ciekawe, nawet nie kryła zadowolenia z faktu, kiedy to kremowy chcąc pokazać wszystkim, że on nie kłamie, podszedł do Lisa i rzucił mu prosto w pysk pytaniem, kiedy to zostanie mianowany. Rudy lider obruszył się i rzucił, że prędzej mianuje Kozią Łapę niż jego. Śmiechu było co nie miara, co oczywiście masywny uczeń przyjął jako ujmę na honorze, najzwyczajniej w świecie waląc focha na wszystko co żyło.
Niestety, sielankowe życie bengalki i jej przyjaciół nie trwało długo. Lider ich klanu zarządził atak na klan wilka, gdy to ich wojownicy wdarli się do obozu klifiaków i porwali kocięta Lwendowego Strumienia oraz zamordowali Makowego Pazura. Niestety, atak się nie powiódł.
Po powrocie do obozu przegrany klan zaczął lizać rany, zaś przywódca zwołał do siebie uczniów, których rozesłał do swoich sojuszników z prośbą o pomoc w walce. Śnieżna Łapa stety bądź niestety została wysłana do klanu burzy, do którego podróż trochę jej zajęła. Po powrocie do domu niemalże padała na mordkę! Znalazła jednak w sobie resztki sił, by przekazać zgodę na bitwę od Ciernistej Gwiazdy, po czym wróciła do leża terminatorów.
- Nadal obrażony? - miauknęła cichutko w stronę Kozieł Łapy. Ten nastawił uszu, wpatrując się w rozetkowaną kotkę niczym w posąg. Oczy miał podkrążone, zaś on sam wyglądał jakby nie spał od lat. Jeszcze te opatrunki założone przez Sokole Skrzydło... Śnieżna Łapa szczerze współczuła liliowemu... Jednakże powtórzyła pytanie, widząc zakłopotanie syna Gałuszcowej Łapy, który mimo wszystko starał się je ukryć.
- O-oh... Nadal obrażony - szepnął jakby przestraszony. Polizał swoją łapkę po czym ponownie ułożył się wygodnie, jednakże nie zamknął oczu. Młoda uczennica kiwnęła głową, by za chwilę ułożyć się obok liliowego. W jej głowie kotłowały się najróżniejsze myśli, od tego, że Baranek rozpalał jej serduszko, po to, że martwiła się o Kózkę jak o nikogo innego. Na zmianę otwierała i zamykała mordkę, nie widząc, jak zacząć rozmowę.
- Zlepiona Łapa bardzo się o ciebie martwił, Kózko - miauknęła cicho, upewniając się, że uczeń Księżycowego Pyłu śpi mocnym snem - Ja z resztą też... I... Uh... Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać - dodała zaraz, czując jak robi się coraz to bardziej nerwowa
- Tak? - bicokor dosłownie ożywił się w kilka sekund, spoglądając uważnie na speszoną mordkę Śnieżki - O czym chesz porozmawiać? - dodał zaraz, niemalże zrywając się na równe łapy, co swoją drogą uczennica Martwego Cienia uznała za dość urocze i zabawne.
- O tym, jak mam spróbować zagadać do Baranka... Bo wiesz... Podoba mi się, mimo, że to głupek - wymamrotała niepewnie - Ale tobie też pomogę! Widzę, że podoba ci się Zlepiona Łapa, dużo czasu spędzacie razem, poza tym... Byłaby z was urocza para - uśmiechnęła się pogodnie na koniec.
< Kozia Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz