Zesztywniał, słysząc pytanie Błękitnej Cętki. Ona nie wiedziała, co? Aż dziw, że matka podzieliła się tą informacją tylko z nim.
— Kiedyś Biała Sadzawka mi o nim opowiedziała. Kiedy została przeniesiona do starszyzny — miauknął cicho. Błękitna Cętka spojrzała na niego zdziwiona, z oczami błyszczącymi od łez.
Czapli Potok czuł, że nie ma serca powiedzieć jej prawdy, szczególnie teraz.
— Kiedyś ci powiem. Na razie musisz odpoczywać, oprócz klanu masz na głowie kocięta, czyż nie? — zamruczał, wtulając się w kotkę.
Trochę już minęło od pogrzebu Białej Sadzawki, a jej dzieci zdążyły otrząsnąć się z ogólnego przygnębienia i żałoby. Pocieszała je myśl, że starsza wojowniczka jest teraz w Klanie Gwiazd, wiodąc spokojny żywot ducha.
Poza tym, zarówno Błękitna Cętka i Czapli Potok mieli na głowie inne zmartwienia. Zastępczyni oprócz pomagania Brzoskwiniowej Gwieździe musiała pilnować swych kociąt, które z każdym dniem były coraz większe i coraz bardziej nieznośne, natomiast jej brat jako wojownik musiał zadbać o wyżywienie klanu, co było szczególnie ciężkim zadaniem Porą Nagich Drzew. Nie miał już nawet czasu na odwiedzanie ukochanych siostrzeńców - jeśli nie był na patrolach, to na całodniowych polowaniach, na które wychodził z wschodem słońca, a wracał kiedy na niebie jaśniała już Srebrna Skóra, a kocięta od dawna spały.
Zmarznięty, przemoczony i wyczerpany wkroczył do obozu z wróblem w pysku. To ostatnia ze zdobyczy, którą musiał przynieść do obozu. Od niechcenia rzuciwszy ptaka na niezbyt pokaźny stos zwierzyny, westchnął ciężko. Miał ochotę po prostu już położyć się spać, musiał jednak jeszcze coś zrobić.
Chwycił ze stosu najmizerniejszą i najokazalszą piszczkę, po czym skierował się w stronę kociarni z jedzeniem w pysku. Przed wejściem siedziała znajoma mu smukła sylwetka, z futrem srebrzącym się w świetle gwiazd i księżyca. Niebieskie oczy Błękitnej Cętki lustrowały obóz, po którym kręciły się jeszcze nieliczne koty, jej wzrok jednak padł na Czaplim Potoku, gdy zbliżył się do niej. Brat kotki, położywszy zwierzynę u jej łap, wziął sobie drugą, tą wątłą i zaczął ją jeść. Nic nie mówił, wiedział, że potrzebują po prostu swojej bliskości.
Czapli Potok czuł, że nie ma serca powiedzieć jej prawdy, szczególnie teraz.
— Kiedyś ci powiem. Na razie musisz odpoczywać, oprócz klanu masz na głowie kocięta, czyż nie? — zamruczał, wtulając się w kotkę.
* * *
Poza tym, zarówno Błękitna Cętka i Czapli Potok mieli na głowie inne zmartwienia. Zastępczyni oprócz pomagania Brzoskwiniowej Gwieździe musiała pilnować swych kociąt, które z każdym dniem były coraz większe i coraz bardziej nieznośne, natomiast jej brat jako wojownik musiał zadbać o wyżywienie klanu, co było szczególnie ciężkim zadaniem Porą Nagich Drzew. Nie miał już nawet czasu na odwiedzanie ukochanych siostrzeńców - jeśli nie był na patrolach, to na całodniowych polowaniach, na które wychodził z wschodem słońca, a wracał kiedy na niebie jaśniała już Srebrna Skóra, a kocięta od dawna spały.
Zmarznięty, przemoczony i wyczerpany wkroczył do obozu z wróblem w pysku. To ostatnia ze zdobyczy, którą musiał przynieść do obozu. Od niechcenia rzuciwszy ptaka na niezbyt pokaźny stos zwierzyny, westchnął ciężko. Miał ochotę po prostu już położyć się spać, musiał jednak jeszcze coś zrobić.
Chwycił ze stosu najmizerniejszą i najokazalszą piszczkę, po czym skierował się w stronę kociarni z jedzeniem w pysku. Przed wejściem siedziała znajoma mu smukła sylwetka, z futrem srebrzącym się w świetle gwiazd i księżyca. Niebieskie oczy Błękitnej Cętki lustrowały obóz, po którym kręciły się jeszcze nieliczne koty, jej wzrok jednak padł na Czaplim Potoku, gdy zbliżył się do niej. Brat kotki, położywszy zwierzynę u jej łap, wziął sobie drugą, tą wątłą i zaczął ją jeść. Nic nie mówił, wiedział, że potrzebują po prostu swojej bliskości.
<Błękit?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz