Z drugiej strony, co jej zostało? Może i była rozpieszczona, ale nie była głupia. Nie chciała powtórki ze swojej kilkudniowej wędrówki w ukropie bez żadnego pożywienia. Instynkt przetrwania, który jednak posiadała, mówił jej więc, by zostać. Ale...
– Co jest nie tak z imieniem Ruta? – zapytała, widocznie urażona. Mokry tylko westchnął, spoglądając na nią. Przecież nie mogło pójść prosto, prawda? Zawsze było ale.
– Widzisz, u nas imię ma ogromne znaczenie. Kocięta nazywają się jednym członem, na przykład kwiatek. Później, gdy zostają uczniami, otrzymują drugi człon, tymczasowy, "Łapa". A kiedy już osiągają rangę wojownika bądź medyka, ten człon się zmienia i tak Kwiecista Łapa zostaje na przykład Kwiecistą Polaną. Twoje imię jest ładne, ale chyba nie chciałabyś nazywać się Rutowa Łapa, prawda? – Trzeba było mu przyznać cierpliwość, gdyż opowiadał o tym wszystkim zupełnie spokojnie, nie strudzony zirytowaną miną młodszej kotki. Ta przez chwilę w ciszy analizowała jego słowa, unosząc brwii pod samo niebo.
– Niech będzie – wyrzuciła w końcu. – Miód nie brzmi tak dziwnie, jak Mokry, więc przeżyje – dodała, jakby nigdy nic. Bezczelności nie można było jej odmówić, lider jednak puścił tą uwagę mimo uszu. Była młoda i nowa w tym środowisku. Niech sobie gada.
~*~
A skoro już jesteśmy przy gadaniu, to przejdźmy do wydarzeń mających miejsce jeszcze tego samego wieczora, kiedy to Mokra Gwiazda zwołał klan.
– Ruto, mogę cię prosić? – rzucił uprzejmie.
– Prosić możesz – rzuciła na tyle cicho, aby prawie nikt jej nie usłyszał, kilka kotów obróciło jednak głowy. Ktoś przewrócił oczami. W końcu dawali jej dom, a ona w kółko wymyślała.
Kiedy jednak kremowa stanęła przed wszystkimi tymi istotami, brawura ją opuściła i pierwszy raz poczuła się szczerze speszona. W końcu, teraz wszystkie te wielokolorowe oczy zwrócone były na nią.
– Osiągnęłaś odpowiedni wiek, aby zostać uczennicą – oznajmił poważnie niebieski kocur. – Od tego dnia, aż do osiągnięcia rangi wojownika nazywać się będziesz Miodowa Łapa. Twoim mentorem zostanę ja.
Pochylił się do Ruty.
– Teraz zetknij się ze mną nosem – powiedział cicho. Kotka spojrzała na niego zdziwiona? A to niby dlaczego?
– Fuj, nie chcę – poskarżyła się cicho. Kocur i kotka patrzyli się na siebie, oboje zdziwieni. Do Mokrego jednak zarqz dotarło, że ona nie zna ich zwyczai.
– To tradycja – wyjaśnił cicho, kątem oka spoglądając na zebranych klanowiczów. Co po niektórzy pomrukowali coś jedno przez drugie.
Ruta również zwróciła na to uwagę. Przewróciła więc oczami, ale połączyła swój nos z nosem Mokrego.
– Zadowolony? – bąknęła pod nosem.
< Mokry? >
Bardzo❤️
OdpowiedzUsuńuroczo
OdpowiedzUsuńMokry ma ten fart, że szkoli same kotki xD
OdpowiedzUsuńSłuchaj no, tak wyszło xD
Usuń