Tak! Zmieniał ten cholerny mech! Ale dlatego, by w końcu nie zdechnąć z głodu! Na dodatek, Wężowy Pysk powiedział, że w końcu pokaże jakie popełnia błędy podczas polowania i nakieruje go bardziej na ten prawidłowy styl. Miał nadzieję, że nie kłamał, bo nie miał skrupułów, aby za to wszystko go mocno poharatać.
- Skończyłem! - zawołał idąc do wojownika, odpoczywającego w cieniu.
Mentor przeciągnął się i wstał, machając ogonem, aby za nim poszedł.
- To Płotkowy Skok, pójdzie z nami. - Wskazał na wojowniczkę, która czekała przy zwalonym pniu.
- Hmpf... Nie rozumiem po co muszę iść z wami. - odezwała się kotka.
- Mhm - odpowiedział jej tylko mentor, kierując swoje kroki w stronę wyjścia z obozu.
Czermieniowa Łapa ruszył za nim zaciekawiony, dlaczego mieli iść na polowanie z kimś jeszcze. Mimo to nie narzekał. Wydawała się całkiem ogarnięta i jak nie od Wężowego Pyska to może od niej, dowie się tych wszystkich rzeczy.
- To polowanie - zaczął jak zawsze kocur, kiedy znajdowali się na miejscu.
- Nie mam ochoty polować - prychnęła kocica. - Naucz młodego walczyć! Z chęcią bym skopała wam obu tyłki dla rozgrzewki.
Czerny patrzył na nią zszokowany. To chyba pierwsza osoba w tym klanie, która miała podobne zainteresowania co on!
- Tak! Naucz mnie walczyć! - odezwał się do wojowniczki, zlewając mentora i jego smutne oczy.
No wybacz, miałeś dużo okazji, by nauczyć go polować, ale wolałeś zająć się tym tematem sam, dlatego nic dziwnego, że wykorzystał szanse i zwrócił się o pomoc do kogoś innego.
- Myślisz, że jesteś tego godzien? - zapytała szykując się do ataku.
Widząc to uśmiechnął się. Wspaniale! Czyli jednak się zgodziła! Wężowy Pysk westchnął i usiadł obserwując tą dwójkę. Najwyraźniej musiał dać im się wyszaleć, nim zaczną szkolenie.
***
To było wspaniałe! Wspominał ich lekcję walki z podziwem. Dawno nie walczył na serio, więc cieszył się, że mógł dać upust swemu gniewowi. Płotkowy Skok była bezwzględna i z łatwością udawało jej się pokonać ucznia. Ale na szczęście, pokazywała mu co robi źle i nakierowywała na odpowiednie tory. Dzięki temu nauczył się, aby nie atakować bez planu. A wbijanie kłów i pazurów gdzie popadnie, nie zawsze było dobrym pomysłem.
- Więc mówisz, że brzuch jest wrażliwy? - dopytywał kotkę, będąc już w obozie.
- Owszem. Ale nie tylko. - Westchnęła mając już serdecznie dość tego kociaka, który od ich małej lekcji walki, nie dawał jej spokoju i co rusz wypytywał o różne bezsensowne dla niej rzeczy. - Kark również.
- Jak kark może być wrażliwy? - prychnął.
W końcu był odsłonięty. Jak coś takiego, mogło stanowić słaby punkt? Płotkowy Skok nie próbowała tłumaczyć, rzuciła się na ucznia, demonstrując co miała na myśli. W pierwszej chwili czarny chciał odskoczyć, ale kocica okazała się szybsza. Złapała go za kark, a on poczuł jak całe jego ciało napina się i zastyga. Kotka uniosła go wyżej i trzymając w ten sposób, zaniosła do Wężowego Pyska.
- To twoja zguba - powiedziała puszczając Czermienia.
- Ał.
Mentor tylko spojrzał na nią, kiwając głową.
- Dziękuje.
Kiedy wojowniczka odeszła, kocur wstał i popchnął go ogonem w stronę wyjścia z obozu. Już otwierał pysk, aby powiedzieć to co zawsze, ale uczeń go ubiegł.
- Tak wiem, polowanie - Przewrócił oczami, idąc do czekającego na nich Jesionowego Wichru.
Przynajmniej dzięki ucieczce Bociana i Konopi był jeden plus tej całej sytuacji. Mianowicie mógł zasięgnąć rady od innych wojowników i czegoś się nauczyć.
***
- Udało mi się! - zawołał do dwójki kocurów, niosąc w pysku swoją pierwszą zdobycz.
- No widzisz! Mówiłem, że ci wyjdzie! - pochwalił go czekoladowy.
Czermień nie sądził, że rady od tego szczerzącego się wesoło głupka zadziałają. A jednak! Złapał swoją pierwszą w życiu mysz! Był przeszczęśliwy.
- Też ci to pokazywałem - odezwał się na swoją obronę Wężowy Pysk, aby nie wyjść na beznadziejnego mentora.
- Taaa... bo ja wiem co ty mi mówisz, przez same gesty... Już zresztą lepiej ci idzie rozmowa, więc może kiedyś zaczniesz tłumaczyć słowami - prychnął.
- Spokojnie, spokojnie. Ważne, że zrozumiałeś o co w tym chodzi. - odezwał się Jesionowy Wicher widząc, że zanosi się na kłótnie.
Czarny kiwnął głową. W końcu robił postępy. W końcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz