- Cętka była... - rozmarzyła się - była wspaniałą kocicą. Właściwie nadal jest. To dobra przyjaciółka, troszczy się o bliskich i o klan. Tak, jest bardzo oddana Klanowi Wilka. I lojalna. I uwielbiam ją taką jaką jest, nawet jeśli czasem miewa swoje humorki - zaśmiała się.
Kocurek zdawał się jej przysłuchiwać bardzo uważnie. Ale czy taka odpowiedź go satysfakcjonowała? Miała nadzieję.
*chwilę po rozpoczęciu wojny domowej*
To co się działo, zdecydowanie bardzo źle działało na jej nerwy. Nie mogła uwierzyć, że syn jej partnera, kiedyś kochający, teraz obracał się przeciwko nim. Nie rozumiała, jak można popełnić taki błąd. Mimo wszystko, przed innymi starała się zachowywać zimną krew. Głównie dla dzieci. Nie chciała, aby widzieli jak płacze. Nie chciała, żeby zapamiętali ją jako smutną.
Ale kiedy tylko nikt nie patrzył, czyli głównie w środku nocy, zwyczajnie nie wytrzymywała i w ciągu kilku uderzeń serca potrafiła zmoczyć słonymi łzami całą sierść na policzkach i klatce piersiowej. Tak bardzo chciała, żeby panował pokój. Czy to było tak wiele?
Przetarła łapą zaschnięte i sklejone od łez futro na policzku, po kolejnej nieprzespanej nocy. Kiedy któreś z jej dzieci poruszyło się przez sen, uśmiechnęła się niemrawo. Otuliła ogonem całą trójkę, jeszcze troszkę ciaśniej. Zauważyła, że Wróbelek, syn Cętki i Wilczego równiej wstał. Podniósł powoli główkę i ziewnął przeciągle. Ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Dzień dobry, Wróbelku - zamruczała z delikatnym uśmiechem.
<Wróbel? Wybacz gniota ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz