Maszerował niepewnie za czekoladowym kocurem. Coraz bardziej wątpił, że jakkolwiek pokrzyżował plany pana idealnego. Jesionowy Wicher szedł prosto, czujnie obserwując okolicę. Zdawało się, że nawet na błahym patrolu musiał wypaść idealnie.
— W ogóle cieszę się, że zostałeś już wojownikiem. Niedługo dostaniesz również swojego ucznia. Fajnie, nie? — zaczął znów do niego mówić Jesionek.
Pigwowy Kieł niepewnie kiwnął łbem. Raczej średnio marzył mu się uczeń zważywszy na to, że jego wiedza o czymkolwiek kulała. Miał wrażenie, że nic nie umie w duchu wciąż panikował, że ktoś to w końcu odkryje. Nie miał pojęcia co wtedy by zrobił. Czy musiałby odejść z klanu?
— T-ty pewnie zaraz b-będziesz mieć k-kolejnego — mruknął cicho, rozglądając się na boki.
Czekoladowy wojownik uśmiechnął się lekko.
— Myślisz? — miauknął bardziej do siebie. — W sumie przyjemnie się kogoś szkoli, pewnie sam Pigwo zrozumiesz za parę księżyców — dodał z uśmiechem.
Arlekin nie odpowiedział. Wbijając wzrok w łapy miał nadzieję, że tego jednak nie dojdzie. Jak miał kogoś czegokolwiek nauczyć jak sam nic nie umiał?
— W-wracajmy — poprosił cicho. — C-chciałbym j-jeszcze o-odwiedzić Plusk — dodał jeszcze cisze.
Jesionowy Wicher kiwnął łbem i przywołał ogonem Jaskrową Łapę. W ciszy wrócili do obozowiska. Pigwowy Kieł miał nadzieję, że chociaż trochę zmył z siebie cień podejrzeń.
— Myślisz? — miauknął bardziej do siebie. — W sumie przyjemnie się kogoś szkoli, pewnie sam Pigwo zrozumiesz za parę księżyców — dodał z uśmiechem.
Arlekin nie odpowiedział. Wbijając wzrok w łapy miał nadzieję, że tego jednak nie dojdzie. Jak miał kogoś czegokolwiek nauczyć jak sam nic nie umiał?
— W-wracajmy — poprosił cicho. — C-chciałbym j-jeszcze o-odwiedzić Plusk — dodał jeszcze cisze.
Jesionowy Wicher kiwnął łbem i przywołał ogonem Jaskrową Łapę. W ciszy wrócili do obozowiska. Pigwowy Kieł miał nadzieję, że chociaż trochę zmył z siebie cień podejrzeń.
* * *
Dzień mijał spokojnie. Koty przewijały się przez wyspę niczym mrówki, pracowicie polując. Pora Nagich Drzew zbliżała się. Noce były coraz zimniejsze, a wąsy zamarzały wojownikom podczas poranku. Pigwowy Kieł niemal zapomniał o swoich wcześniejszych zmartwieniach. Teraz miał coś innego na łbie. Gruszkową Łapę, swojego pierwszego ucznia, brata Jesionka, kocura obok, które nie umiał przejść obojętnie. Tak bardzo chciał go nienawidzić za wszystkie krzywdy, ale nie potrafił. Poczuł jak ktoś go szturcha. Para niebieskich ślip spojrzała na niego niepewnie. Malinowa Łapa podobnie jak dziko pręgowany brat nadal grzał tyłek na stanowiska ucznia denerwując tylko ojca Pigwy. Wojownik był przekonany, że Aronia w końcu go utopi.
— T-tak? — miauknął niepewnie.
Malinek spuścił wzrok.
— A-aroniowy P-podmuch cię w-woła — mruknął cicho, jakby się bał jego reakcji.
Pigwowy Kieł poczuł nerwowy dreszcz na imię ojca. To nie zapowiadało nic dobrego. Próbując uciec wzrokiem przypadkiem spotkał się ze ślipiami Jesionowego Wichru. Ten widząc niepokój dawnego przyjaciela wstał, by do nich podejść. Serce Pigwy zakołatało niebezpiecznie. Miał nadzieję, że czekoladowy wojownik nie zapyta co się stało. W końcu sam nic nie wiedział o sytuacji rodzinnej Pigwy i arlekin w sumie wolał, by ten nic nie wiedział. W obozowisku zapanowałby zbyt duży chaos. Lecz nim Pigwowy Kieł zdążył cokolwiek powiedzieć któremuś z synów Kaczego Pląsu zapłakana Zawilcowy Deszcz wpadła do obozowiska.
— M-mama! M-mama... nie ż-żyje! — jęczała przez łzy. — O-ona... ona... o-ona wpadła n-na... j-ja n-nie wiem... o-ona n-nie.. n-nie żyje — z każdym uderzeniem serca historia Zawilec robiła się coraz bardziej chaotyczna.
Karasiowa Łuska szybkim krokiem znalazła się przy kotce, pozwalając się wtulić się jej w kremową futro.
— Już dobrze — miauczała cicho, chcąc uspokoić szylkretkę. — Zaraz zajmiemy się tym wszystkim, nie płacz, Słodki... — urwała, przypominając sobie, że medyczki już z nimi nie ma.
Otuliła szczelnie kitą drżącą szylkretkę, zerkając z niepokojem na Pstrągową Gwiazdę. Kocica z zawahaniem w ślipiach spoglądała na swój klan. Sytuacja nie była w żadnym razie normalna. Każdy panikował, a szepty i plotki rozeszły się po całym klanie, docierając nawet do uszu Lisiaków.
— Jesionowy Wichrze, Pigwowy Kle i Szakłakowy Cieniu — zawołała ich liderka, zeskakując z drzewa. — Pójdziecie ze mną to sprawdzić
Pigwowy Kieł zamarł przerażony. Jeśli trup to faktycznie był ich dawny lider był gorzej niż w dupie.
— T-tak? — miauknął niepewnie.
Malinek spuścił wzrok.
— A-aroniowy P-podmuch cię w-woła — mruknął cicho, jakby się bał jego reakcji.
Pigwowy Kieł poczuł nerwowy dreszcz na imię ojca. To nie zapowiadało nic dobrego. Próbując uciec wzrokiem przypadkiem spotkał się ze ślipiami Jesionowego Wichru. Ten widząc niepokój dawnego przyjaciela wstał, by do nich podejść. Serce Pigwy zakołatało niebezpiecznie. Miał nadzieję, że czekoladowy wojownik nie zapyta co się stało. W końcu sam nic nie wiedział o sytuacji rodzinnej Pigwy i arlekin w sumie wolał, by ten nic nie wiedział. W obozowisku zapanowałby zbyt duży chaos. Lecz nim Pigwowy Kieł zdążył cokolwiek powiedzieć któremuś z synów Kaczego Pląsu zapłakana Zawilcowy Deszcz wpadła do obozowiska.
— M-mama! M-mama... nie ż-żyje! — jęczała przez łzy. — O-ona... ona... o-ona wpadła n-na... j-ja n-nie wiem... o-ona n-nie.. n-nie żyje — z każdym uderzeniem serca historia Zawilec robiła się coraz bardziej chaotyczna.
Karasiowa Łuska szybkim krokiem znalazła się przy kotce, pozwalając się wtulić się jej w kremową futro.
— Już dobrze — miauczała cicho, chcąc uspokoić szylkretkę. — Zaraz zajmiemy się tym wszystkim, nie płacz, Słodki... — urwała, przypominając sobie, że medyczki już z nimi nie ma.
Otuliła szczelnie kitą drżącą szylkretkę, zerkając z niepokojem na Pstrągową Gwiazdę. Kocica z zawahaniem w ślipiach spoglądała na swój klan. Sytuacja nie była w żadnym razie normalna. Każdy panikował, a szepty i plotki rozeszły się po całym klanie, docierając nawet do uszu Lisiaków.
— Jesionowy Wichrze, Pigwowy Kle i Szakłakowy Cieniu — zawołała ich liderka, zeskakując z drzewa. — Pójdziecie ze mną to sprawdzić
Pigwowy Kieł zamarł przerażony. Jeśli trup to faktycznie był ich dawny lider był gorzej niż w dupie.
<Jesionku?>
Że co przecież deszczowa gwiazda byłby kośćmi skąd mają wiedzieć że to on? Przyszedł z klanu gwiazdy/gwiazd czy coś? Bo cóż powinien już się dawno rozłozyc, mięso zgniło, rozkład był albo ptaki zjadły co oni mają jakies moce i on był w lodzie?
OdpowiedzUsuńno właśnie zostały same kości i nie wiedzą, a szron się po prostu przestraszyła, bo idzie se a tu nagle jeb na pysk na kości
Usuńale pigwa też nie zna się na rozkładzie, więc sra :hehe_cma:
UsuńOni są bardzo mądrzy. No naprawdę patrzą na kości I JUŻ WIEDZĄ. Serio kurde on mają moce naprawdę.
UsuńPrzecież kości deszczowej gwiazdy nie wyglądają jak on no jak oni mają zgadnąć.
Ale szkoda jej idzie idzie a tu jebutnela na kości lidera który umarł parę miesięcy temu... Pigwa jest jakiś nieogarniety serio przecież on chyba kocha gruszkę a chce go nienawidzieć gościu weź się ogarnij gruszka też cie kocha no pliz. Pigwa ogólnie to kanibal(chciał jeść kocie mięsko...), nie zna rozkpadu nawet ja znam. I nie zna się na uczuciach(w sumie tu go rozumiem on na pewno ma coś z głową po traumie która przezyl)
Ogólnie idę spac
Tak bardzo chciał go nienawidzić za wszystkie krzywdy ale nie potrafił...
OdpowiedzUsuńBo go kochasz!