Koniczynka z lekkim rozbawieniem spoglądała na swojego synka, który ostro zakłopotany unikał jakiejkolwiek sytuacji, w której cynamonka spoglądałaby na jego mordkę. Co prawda Koniczynka nie czuła się w tej sytuacji komfortowo, wszak nie chciała za bardzo naruszać prywatności syna, co to to nie. Tylko... nie chciała, aby żałował. Wpadka nie byłaby problemem, gdyby nie to, że któreś z nich zwyczajnie dzieci nie chce. Ich pojawienie się na świecie mogłoby z niszczyć relację Cętki oraz Orliczka, która, a przynajmniej zdaniem matki kocura, biegła w dobrym kierunku. Mówiąc prościej - nie chciała, by jej syn i synowa czegokolwiek żałowali lub niepotrzebnie cierpieli.
— Cz-czy... to naprawdę konieczne? — miauknął cicho kocur, spuszczając po sobie uszy. Cynamonka roześmiała się pogodnie, trącając syneczka w bok.
— Oczywiście skarbie — zaczęła ciepło, uśmiechając się pogodnie tak, jak robiła to niemalże w każdej sekundzie swojego życia — Nie zamierzam zmuszać cię do niczego, chcę po prostu żebyś był szczęśliwy i bezpieczny, a także nie musiał ponosić niepożądanych konsekwencji — dodała zaraz, ocierając wzruszona łzy szczęścia.
Jej maleństwo.
Malutki Orliczek miał ukochaną.
Dorastał.
— M-mam-mo!? — wykrzyknął zdziwiony syn Ostrzenia, ocierając łzy z pyszczka rodzicielki — D-dlaczego płaczesz?! N-nie płacz, Mamo! — zawołał przerażony, chyba myśląc, że zrobił coś nietaktownego.
— To nic takiego, synku — uśmiechnęła się, pocierając pyszczek. Napuszone futro białego wojownika ponownie ułożyło się gładko na jego ciele i już nie sterczało nastroszone we wszystkie strony świata, jak jeszcze kilka uderzeń serca temu.
— Po prostu... cieszę się, że jesteś szczęśliwy i to aż mnie wzruszyło — miauknęła cicho, chichocząc pod nosem.
* * *
I nastał ten dzień, w którym i ona została mianowana. Cieszyła się niebywale a jeszcze bardziej z faktu, że Mokra Gwiazda dotrzymał danego słowa i nie nazwał ją Koniczynowym czymś, tylko zwyczajnie pozostawił jej stare imię. Nocne czuwanie też przeszła bez najmniejszego problemu. Co prawda trochę zmarzła i bolały ją kości, aczkolwiek nie było tak strasznie, jak z początku myślała.
Zdecydowanie inna kwestia zaprzątała jej umysł - Orlikowy Szept i jego relacja z Bluszczową Łapą, która się pogorszyła. Widziała to, nie było taka głupia, mimo iż córka próbowała zamydlić jej oczy, że wszystko jest po staremu.
— Skarbie... — miauknęła cicho, podchodząc do syna, który jak nigdy przedtem siedział sam na uboczu, trącając łapą martwą wronę. Liznęła go za uchem, kładąc się obok — Synku, co się dzieje? Proszę... powiedz... — szepnęła niemalże łamiącym się głosem. Wiedziała, że relacje w jej rodzinie nie będą takie, jakie by chciała, chociażby przez złość Mniszkowego Kwiatu, którą ostatnimi czasy emanowała, jednakże... byli rodziną. Chcąc czy nie, łączyła ich swego rodzaju specjalna nić.
Zdecydowanie inna kwestia zaprzątała jej umysł - Orlikowy Szept i jego relacja z Bluszczową Łapą, która się pogorszyła. Widziała to, nie było taka głupia, mimo iż córka próbowała zamydlić jej oczy, że wszystko jest po staremu.
— Skarbie... — miauknęła cicho, podchodząc do syna, który jak nigdy przedtem siedział sam na uboczu, trącając łapą martwą wronę. Liznęła go za uchem, kładąc się obok — Synku, co się dzieje? Proszę... powiedz... — szepnęła niemalże łamiącym się głosem. Wiedziała, że relacje w jej rodzinie nie będą takie, jakie by chciała, chociażby przez złość Mniszkowego Kwiatu, którą ostatnimi czasy emanowała, jednakże... byli rodziną. Chcąc czy nie, łączyła ich swego rodzaju specjalna nić.
< Orliczku? >
Idk chciałabym żeby moje postacie miały matki i takie relacje XDDD
OdpowiedzUsuń