Widok Zbożowej Łapy, która robiła do kogoś maślane oczy, bardzo go zaciekawił. Domyślił się, że bengalka ma kogoś, kogo bardzo lubi na oku. W końcu nie tak dawno, on sam zachowywał się podobnie jak uczennica, kiedy tylko widział Brzoskwiniową Łapę.
- Oj no, odpowiedz na pytanie - zachęcił ją szturchnięciem w bok, na co Zboże zareagowała niezadowolonym prychnięciem.
- Na nic - odparła wymijająco. - To co z tym polowaniem na jajka, co żeś mi kiedyś obiecał, hę?
Cóż... Skoro nie chciała dzielić się takimi ważnymi sprawami z wujkiem, który miał już w tym doświadczenie, to trudno. Musiał uszanować jej wolę.
- Czyli jednak jesteś chętna? Już myślałem, że mnie spławiłaś.
- Nie. Po prostu byłam wtedy zmęczona. To jak? - dopytywała najwyraźniej zadowolona, że czekoladowy przestał drążyć temat.
- Możemy pójść zaraz. O ile jesteś gotowa. - odpowiedział.
- Jestem!
- No to w drogę.
Wyszli z obozu, przechodząc przez zwalony pień i kierując się w stronę lasu. Miał nadzieję, że coś znajdą. Kiedy dotarli na miejsce, zaczął obserwować korony drzew w poszukiwaniu, niesymetrycznie ułożonych gałązek.
- To gniazda - wyjaśnił kotce. - Zazwyczaj można je wypatrzeć, obserwując ptaki.
Z głową w górze rozglądał się za skrzydlatym stworzeniem, które zdradzi im kryjówkę.
- Chyba jakieś widzę - odezwała się Zbożowa Łapa, wskazując ogonem na drzewo.
Powędrował wzrokiem po wszystkich gałęziach i rzeczywiście! Było tam gniazdo!
- To teraz trzeba się tam wspiąć. - Wskoczył na drzewo i szybko i zręcznie znalazł się na gałęzi.
Spojrzał w dół na bengalke. Zapomniał się spytać czy ta już opanowała wchodzenie na drzewa. Jeśli nie... był problem. Jednak niepotrzebnie się martwił, ponieważ ta szybko znalazła się tuż obok niego.
- Całkiem nieźle - pochwalił uczennice. - Kolejny krok to sprawdzenie, czy ptak nie pilnuje gniazda. Jeśli tak... Będzie walka. Czasami lubią dziobać po głowie. Dlatego najlepsze co powinniśmy wtedy zrobić, to złapać jajo w pysk i uciekać na dół - tłumaczył.
Powoli rozejrzał się po otoczeniu i zbliżył się do gniazda. Akurat w środku było jedno jajo. Zachęcił ogonem, aby to Zbożowa Łapa wzięła je do pyska. W końcu to będzie jej nagroda za nauczenie się tej ciężkiej techniki polowania. Stał na warcie, obserwując korony drzew. Nie chciał żeby uczennica została niespodziewanie zaatakowana. Ptaki bywały różne. Raz dawały zabrać jajo, a raz je zaciekle broniły. Na szczęście właściciela nie było w pobliżu, więc pozostał im powrót w dół.
- No i teraz schodzimy - powiedział sprawnie ześlizgując się po korze i opadając na cztery łapy.
Rozejrzał się i zauważył, że bengalka za nim nie zeszła. Uniósł łeb do góry. Stała tam najwyraźniej niezadowolona, trzymając w pysku ich łup. Nie umiała schodzić?
- Zbożowa Łapo! To jak z wchodzeniem! Uczepiasz się pazurami kory i powoli się z niej ześlizgujesz! - zawołał. - Możesz zejść tyłem, jak się boisz!
Nagle do jego uszu dotarł wściekły świergot. Zauważył małego ptaka, który skakał niezadowolony po gnieździe w poszukiwaniu swojej własności. Na szczęście nie zauważył jeszcze kotki, stojącej przy pniu.
- Zbożowa Łapo! Lepiej się pośpiesz! - zawołał do niej.
Ptak raczej nie stanowił wielkiego zagrożenia, ale upadek z drzewa jak najbardziej, był już niebezpieczny.
<Zbożowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz