Stało się. Muszelka padła.
Znaleziono ją martwą nad ranem. Podobno przed snem kilka kotów mówiło, że dawna wybranka Bursztyna szeptała w kółko jego imię i szukała wzrokiem jego czarnej sierści. Zwariowała. Umysł odmawiał jej posłuszeństwa, jako wrak odeszła na zawsze.
Sumowy Wąs snuł opowieści o niejakim klanie gwiazdy. W klanie lisa nigdy nie mówiono o niebiańskim stadku kotów. Ów zgromadzenie miało swoje tereny na niebie. Każda gwiazda była jednym kotem, jednym zmarłym. W poczet tego grona mogły wejść osobniki nieskalane złem, postępujące zgodnie z kodeksem wojownika i żyjące dla dobra własnego klanu. Sprzeciwiający się regułom szli do Miejsca Gdzie Brak Gwiazd, strasznego miejsca. Nieznający drogi klanu gwiazd trafiali do Pustki, bardzo tajemniczego miejsca, o którym nawet starszyzna nie śmiała rozmawiać.
- Przecież to wszystko bzdury - podsumował przydługą opowieść Sumowego Wąsa Szkarłatna Łapa. Nie obchodziły go wymyślone opowieści. Brzmiały absurdalnie. Nie wierzył, że ich rozwinięty gatunek wymyślił takie bajeczki i wykorzystywał je w celach manipulacji. Po śmierci nie ma nic. Nawet, gdy coś się dzieje z kotem w świecie zmarłych, to kogo to obchodzi?
- To nie kłamstwa. Nie znasz opowieści medyków. Są pośrednikami między klanem gwiazd a nami. Dostają prorocze sny przy gwiezdnym kamieniu, które zawsze się spełniają - kontynuował opowieść mentor. Mógłby skupić się na pożytecznym nauczaniu, zamiast na legendach i pierdołach. Tracili część cennego czasu.
- Taaak, a ja jestem milusim łososiem ze skrzydłami, który zabiera sierść liniejącym kociętom i przynosi im kwiatki w ramach nagrody - prychnął rudy. - Brzmi tak samo idiotycznie jak te wszystkie opowieści o klanie gwiazd.
- Zmarła ci mama. Współczuję ci, więc chciałem cię pocieszyć, że po śmierci nadal żyje. Tylko w innym miejscu - miauknął nieco nieśmiało Sumowy Wąs, poruszając wibrysami z zastanowieniem.
- Mnie to ma obchodzić? Padła to padła, po co dalej drążyć temat? - zapytał się nocniaka uczeń. Był ciekaw odpowiedzi starszego, zazwyczaj koty dziwnie reagowały na brak bliższego stosunku emocjonalnego z "rodziną". Większość brała do serca relacje międzyrodzinne, z Czermieniową Łapą i Szkarłatną Łapą sprawa miała się nieco inaczej.
- Nie... Nie przejąłeś się śmiercią Muszelki? W żadnym stopniu? - miauknął zdziwiony bury, machając ogonem.
- Nie
- W ogóle?
- W ogóle.
- Nawet w najmniejszym stopniu?
- Nawet w najmniejszym stopniu.
- Jesteś pewien?
- Tak, jestem.
- Dziwne... - Sumowy Wąs zamilkł na chwilę, patrząc na swojego ucznia. - No cóż...
- Czermieniowa Łapa się śmiał po jej śmierci, więc nie jest ze mną aż tak źle, jeśli to cię pocieszy - dodał rudy.
- Nie drążmy tego tematu... A więc dzisiaj potrenujemy twoją zwinność i orientację w terenie - oznajmił bury kocur, opuszczając obóz klanu nocy wraz ze Szkarłatną Łapą
Nareszcie szli robić coś konkretnego. Nie poruszyli więcej tematu klanu gwiazd ani Muszelki.
Znaleziono ją martwą nad ranem. Podobno przed snem kilka kotów mówiło, że dawna wybranka Bursztyna szeptała w kółko jego imię i szukała wzrokiem jego czarnej sierści. Zwariowała. Umysł odmawiał jej posłuszeństwa, jako wrak odeszła na zawsze.
Sumowy Wąs snuł opowieści o niejakim klanie gwiazdy. W klanie lisa nigdy nie mówiono o niebiańskim stadku kotów. Ów zgromadzenie miało swoje tereny na niebie. Każda gwiazda była jednym kotem, jednym zmarłym. W poczet tego grona mogły wejść osobniki nieskalane złem, postępujące zgodnie z kodeksem wojownika i żyjące dla dobra własnego klanu. Sprzeciwiający się regułom szli do Miejsca Gdzie Brak Gwiazd, strasznego miejsca. Nieznający drogi klanu gwiazd trafiali do Pustki, bardzo tajemniczego miejsca, o którym nawet starszyzna nie śmiała rozmawiać.
- Przecież to wszystko bzdury - podsumował przydługą opowieść Sumowego Wąsa Szkarłatna Łapa. Nie obchodziły go wymyślone opowieści. Brzmiały absurdalnie. Nie wierzył, że ich rozwinięty gatunek wymyślił takie bajeczki i wykorzystywał je w celach manipulacji. Po śmierci nie ma nic. Nawet, gdy coś się dzieje z kotem w świecie zmarłych, to kogo to obchodzi?
- To nie kłamstwa. Nie znasz opowieści medyków. Są pośrednikami między klanem gwiazd a nami. Dostają prorocze sny przy gwiezdnym kamieniu, które zawsze się spełniają - kontynuował opowieść mentor. Mógłby skupić się na pożytecznym nauczaniu, zamiast na legendach i pierdołach. Tracili część cennego czasu.
- Taaak, a ja jestem milusim łososiem ze skrzydłami, który zabiera sierść liniejącym kociętom i przynosi im kwiatki w ramach nagrody - prychnął rudy. - Brzmi tak samo idiotycznie jak te wszystkie opowieści o klanie gwiazd.
- Zmarła ci mama. Współczuję ci, więc chciałem cię pocieszyć, że po śmierci nadal żyje. Tylko w innym miejscu - miauknął nieco nieśmiało Sumowy Wąs, poruszając wibrysami z zastanowieniem.
- Mnie to ma obchodzić? Padła to padła, po co dalej drążyć temat? - zapytał się nocniaka uczeń. Był ciekaw odpowiedzi starszego, zazwyczaj koty dziwnie reagowały na brak bliższego stosunku emocjonalnego z "rodziną". Większość brała do serca relacje międzyrodzinne, z Czermieniową Łapą i Szkarłatną Łapą sprawa miała się nieco inaczej.
- Nie... Nie przejąłeś się śmiercią Muszelki? W żadnym stopniu? - miauknął zdziwiony bury, machając ogonem.
- Nie
- W ogóle?
- W ogóle.
- Nawet w najmniejszym stopniu?
- Nawet w najmniejszym stopniu.
- Jesteś pewien?
- Tak, jestem.
- Dziwne... - Sumowy Wąs zamilkł na chwilę, patrząc na swojego ucznia. - No cóż...
- Czermieniowa Łapa się śmiał po jej śmierci, więc nie jest ze mną aż tak źle, jeśli to cię pocieszy - dodał rudy.
- Nie drążmy tego tematu... A więc dzisiaj potrenujemy twoją zwinność i orientację w terenie - oznajmił bury kocur, opuszczając obóz klanu nocy wraz ze Szkarłatną Łapą
Nareszcie szli robić coś konkretnego. Nie poruszyli więcej tematu klanu gwiazd ani Muszelki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz