- Myślisz, że mnie to obchodzi? Jesteś dzikim kotem czy pieszczochem? - zapytał się poirytowany odpowiedzią Króliczka. Małe kocię, a już próbuje kombinować. Chwilę pobiegał i od razu chce wrócić pod ogon mamusi? Co to, to nie. Nie na jego warcie. Zaczął zajmować się jedynym kocięciem klanu nocy, aby to mogło mieć chociaż odrobinę krzepy w sobie, a maluch wyglądał na chuchro. Ledwo co da sobie radę w normalnym życiu, gdzie zmuszony zostanie do wielu walk o własne przetrwanie.
Niebieski kocurek drgnął, spoglądając za Szkarłatną Łapę. Chyba szukał wzrokiem niejakiego Jesionowego Wichru. Kim on w ogóle był? Słyszał o kocurze same pozytywne opinie, wręcz do pożygu pozytywne. Pupilek połowy klanu nocy, lizus, przydupas Aroniowego Podmuchu. Co się dziwić, że opiewany wojownik należał do grona przyjaciół wielu nocniaków, mili zawsze zostaną wykorzystani i są bardziej podatni na czyjeś sugestie. Powiesz coś w stylu "Nie lubię cię", a cukierkowy kot od razu zacznie biegać przy tobie, żeby odbudować utracone zaufanie.
- N-nie... - wyszeptał niebieski, drżąc nadal.
- A więc posłuchaj mnie uważnie, mysia strawo. - Uczeń pochylił się nad uchem najmłodszego nocniaka, aby dotarło do niego każde słowo i wdech wzięty przez rudego. W taki sposób przemawia się do kociąt, a nie przesłodzonym tonem. Im wcześniej pojmą trudy życia, tym lepiej wejdą w dorosłe księżyce. Nie pragnął naśladować Bursztyna, zawsze pogodnego i przemiłego dawcę życia. Postępował, jak postępował i zginął. Tak skończy kiedyś każdy, kto zbyt poświęca się nadmiernemu czynieniu dobra. - Pieszczochy mają strasznie grube nogi i bardzo lubią chodzić nimi po niewyćwiczonych kotach, wiedziałeś o tym? - wyszeptał mu, aby nie zwracać na siebie uwagi obcych. Karmicielka wypierdka mogła przegonić Szkarłatną Łapę, gdy ten znalazł idealne zajęcie między treningami.
Króliczek pokiwał głową przecząco.
- Pomyśl sobie, że taki pieszczoch tu przychodzi i chodzi po tobie. I pyk, już cię nie ma na tym świecie. - Czy on naprawdę próbował zmotywować tego lisiego bobka do ruchu w taki sposób? - Rodzice i Jesionowy Wicher ciebie stracą i wszyscy o tobie zapomną, więc nie próbuj się wymigać od ćwiczeń, rozumiemy się? - Lekko ugryzł Króliczka w ucho, aby pokazać, gdzie miejsce niebieskiego.
Kocię odsunęło się wystraszone, cicho jęcząc.
- Nie zapomną... Nie chcę umierać - miauknął.
- Skoro pragniesz żyć, to pokaż, jak wysoko umiesz skakać. Rozruszałeś nogi. Jeśli nie dasz rady wskoczyć na gruby korzeń drzewa, to pieszczoch przyjdzie w nocy i pozbawi cię życia. Masz motywację, działaj - miauknął Szkarłatna Łapa, patrząc na Króliczka.
Niebieski kocurek drgnął, spoglądając za Szkarłatną Łapę. Chyba szukał wzrokiem niejakiego Jesionowego Wichru. Kim on w ogóle był? Słyszał o kocurze same pozytywne opinie, wręcz do pożygu pozytywne. Pupilek połowy klanu nocy, lizus, przydupas Aroniowego Podmuchu. Co się dziwić, że opiewany wojownik należał do grona przyjaciół wielu nocniaków, mili zawsze zostaną wykorzystani i są bardziej podatni na czyjeś sugestie. Powiesz coś w stylu "Nie lubię cię", a cukierkowy kot od razu zacznie biegać przy tobie, żeby odbudować utracone zaufanie.
- N-nie... - wyszeptał niebieski, drżąc nadal.
- A więc posłuchaj mnie uważnie, mysia strawo. - Uczeń pochylił się nad uchem najmłodszego nocniaka, aby dotarło do niego każde słowo i wdech wzięty przez rudego. W taki sposób przemawia się do kociąt, a nie przesłodzonym tonem. Im wcześniej pojmą trudy życia, tym lepiej wejdą w dorosłe księżyce. Nie pragnął naśladować Bursztyna, zawsze pogodnego i przemiłego dawcę życia. Postępował, jak postępował i zginął. Tak skończy kiedyś każdy, kto zbyt poświęca się nadmiernemu czynieniu dobra. - Pieszczochy mają strasznie grube nogi i bardzo lubią chodzić nimi po niewyćwiczonych kotach, wiedziałeś o tym? - wyszeptał mu, aby nie zwracać na siebie uwagi obcych. Karmicielka wypierdka mogła przegonić Szkarłatną Łapę, gdy ten znalazł idealne zajęcie między treningami.
Króliczek pokiwał głową przecząco.
- Pomyśl sobie, że taki pieszczoch tu przychodzi i chodzi po tobie. I pyk, już cię nie ma na tym świecie. - Czy on naprawdę próbował zmotywować tego lisiego bobka do ruchu w taki sposób? - Rodzice i Jesionowy Wicher ciebie stracą i wszyscy o tobie zapomną, więc nie próbuj się wymigać od ćwiczeń, rozumiemy się? - Lekko ugryzł Króliczka w ucho, aby pokazać, gdzie miejsce niebieskiego.
Kocię odsunęło się wystraszone, cicho jęcząc.
- Nie zapomną... Nie chcę umierać - miauknął.
- Skoro pragniesz żyć, to pokaż, jak wysoko umiesz skakać. Rozruszałeś nogi. Jeśli nie dasz rady wskoczyć na gruby korzeń drzewa, to pieszczoch przyjdzie w nocy i pozbawi cię życia. Masz motywację, działaj - miauknął Szkarłatna Łapa, patrząc na Króliczka.
<Króliczku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz