— Fasolka. — krótko miauknęła mała pointka, podnosząc się do siadu. Przekręciła delikatnie łepek, by lepiej przyjrzeć się przybyszce. Wojowniczka była niewysoka, ale całkiem ładna. Miała biało-czekoladowe futerko i duże, niebieskie oczy.
— Ja jestem Żabi Skok. Przyniosłam twojej mamie królika. — wskazała ogonem. — Miło poznać.
Fasolka spojrzała w stronę, którą wskazała Żabka. Królik, którego ujrzała był... taki duży!
— Jaki ogromniasty! — zachwyciła się liliowa, podchodząc do zdobyczy. Powąchała martwe zwierzątko, po czym zmierzyła jego rozmiary wzrokiem i porównała je najpierw do siebie, a potem do czekoladowej kotki. — I tak sama sama go upolowałaś! Czadowo! A ciężko było?
— Po treningu na wojownika raczej już się zna podstawy i jest trochę łatwiej, ale to i tak wysiłek. Króliki są strasznie szybkie. — wytłumaczyła Żabka dosyć nerwowym głosem. Fasolka mogła wyczuć jej niepewność, ale nie rozumiała, z czego ona mogła się brać. Może coś ją goniło? Często jak Kaczuszka goniła liliową, to nawet jeśli to tylko zabawa, kotka też czasem czuła się zaniepokojona. Fasolka wychyliła się nieco i wyjrzała za kotkę, ale nie zauważyła za nią niczego przyczajonego lub szarżującego na jej grzbiet. Może jak się trochę bardziej zaznajomi z Żabką, to ta się zrelaksuje?
— To... lubisz polować na króliki? Pewnie fajnie jest tak pohasać za takim zwierzątkiem. — miauknęła, podchodząc bliżej kotki. Arlekinka otworzyła jeszcze szerzej oczy, widząc, jak młoda się do niej zbliża.
< Żabko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz