Kotka skryła się w cieniu przy żłobku, przesiadując tam bez większego celu. I tak nie miała nic do roboty, a wszyscy ewentualni towarzysze niedoli zdawali się wyparować z obozu. Niezadowolona z takiego faktu wydarzeń postanowiła więc zająć się toaletą. Gdy jednak tylko uniosła lekko tylną nogę, by móc należycie ją umyć, usłyszała za sobą kroki. Szybko się obróciła i zwiewnie wyprostowała. Tuż przed nią stał młody, biały wojownik o długiej sierści.
— Orlikowy Szept? — miauknęła z nutką zdziwienia w głosie na jego widok.
— Tak, to ja. We własnej osobie. Chciałem zaproponować ci wspólny patrol. Blisko przy granicy z Klanem Lisa. Ostatnio żaden Lisiak nie zbliżał się do rzeki. Mokra Gwiazda pozwoli nam iść. Chciałabyś czy nie masz czasu? — wyjaśnił swoje zamiary i zapytał.
— Ooo! No pewka, idę z tobą — stwierdziła z nadmierną ekscytacją, natychmiast wstając na równe łapy. Żywa przechadzka poza obozem była tym, czego było jej teraz trzeba.
— No to ja tylko napomknę liderowi, że wychodzimy — stwierdził, kierując się w stronę jego legowiska. Melodyjna Łapa podążyła za nim, ale zatrzymała się przy wejściu. Nie miała specjalnej ochoty widywać się z tą kupą futra Czaplego Potoku wartą .
Nie musiała jednak długo czekać, aż Orlikowy Szept wyłonił się na zewnątrz z powrotem, a jego wyraz pyska od razu dał jej do zrozumienia, że dostali zgodę na mały patrol. Uśmiechnęła się więc, machnęła energicznie ogonem i ruszając ku wyjściu z obozu, ze świadomością, że wojownik idzie tuż przy niej. Nie miała pojęcia, co go naszło by spędzić z nią trochę czasu, ale nie narzekała. Przecież było to o stokroć lepsze niż bycie zmuszoną do siedzenia w obozie i nic nie robienia. Gdyby kocur jej nie wyciągnął, pewnie z braku lepszego zajęcia zdecydowałaby się na odwiedzenie w żłobku Chabrowej Bryzy wraz z jej kocięcymi noworodkami. A takowe spotkanie z pewnością nie skończyłoby się dobrze dla żadnej ze stron.
— Chyba jesteśmy już niedaleko granicy, hm? — rzuciła od niechcenia po znacznym kawale ich drogi, mając chęć przerwania tej nużącej ciszy.
— Jeszcze trochę — stwierdził, nie odwracając wzroku, wciąż patrząc przed siebie.
— Właściwie to tego całego Klanu Lisa… nie ma już, co nie? Ta ich wyspa została zalana, a w naszym obozie ciągle słyszę plotki o tym, że to Nocniaki zorganizowały tą całą rozróbę i wzięli część członków tej podróby klanu na swoich więźniów. Ciekawe, naprawdę ciekawe! Jeśli serio tak zrobili to interesująco teraz musi być w Klanie Nocy. Aż chce się być jednym z nich, bo w Klanie Burzy to tak nudno. Ale spoko, prędzej bym sobie gardło poderżnęła, niż miałabym zacząć pływać i jeszcze może żreć ryby. Pff — mruknęła na jednym wdechu.
— Tak, na ich terenach jest teraz chyba pusto — przyznał Orlikowy Szept.
— Hmm. Ale w sumie to w Klanie Wilka też się dużo dzieje. Na tym poprzednim zgromadzeniu, to znaczy, tak słyszałam, to dopiero jatkę odwalili! Pewnie lała się krew a niebo szalało nawałnicą! A u nas, cóż, jak zwykle zawiewa nudą. — Westchnęła teatralnie. — Ostatnio to co co najwyżej Mokra Gwiazda ruszył dupę, żeby zawrzeć sojusz z Lisią Gwiazdą… co jak dla mnie też jest głupotą. Ja rozumiem, musimy być silni, bo Pstrągowa Gwiazda to idiotka po której wszystkiego można się spodziewać, ale serio, nie było nikogo lepszego niż tego rudego darmozjada? Ok, może faktycznie nie było, no w końcu Klan Wilka raczej się teraz nie nadaje do sojuszu, ale no błagam. Nie będę stawała ramię w ramię z Klifiakami.
<Orliku?>
Melo Lisek jest spoko XDDD jeszcze będziesz się cieszyć z sojuszu hmpf
OdpowiedzUsuńjakie ploteczki xd
OdpowiedzUsuńzamiast dynastii melo powinna założyć gazetkę z najnowszymi doniesieniami z leśnych kątów xd