— Ah, tak. Bywałam już na patrolach i w sumie masz rację, są lepsze. Nie musisz słuchać ględzenia mentora tylko po prostu rozeznajesz się w terenie tak, jak ci wygodnie — przyznała spokojnie, tym razem starając się powstrzymać próbującą wyjść na wierzch kapryśną naturę. Dziecinna zazdrość w stronę Orlikowego Szeptu o jego stanowisko i wczesne mianowanie wzrosła. — I wojownik nie musi wstawać z samego rana na szkolenie… uh, Mokra Gwiazda powinien się pospieszyć, bo traci materiał na naprawdę wyjątkowego wojownika.
— Tak, nie musisz wcześniej wstawać, no chyba, że akurat idziesz na poranny patrol. One są… dość męczące — odpowiedział, jakby celowo ignorując pochlebianie samej sobie przez uczennicę.
— Raz byłam — westchnęła ostentacyjnie. — W sumie to samo co z treningiem, ale kiedy przestanę wstawać codziennie o świcie, to fakt, poranne patrole będą jeszcze gorsze. Ale wieczorne są całkiem niezłe, takie przyjemniejsze.
— Wieczorne czasami są jeszcze bardziej męczące, ale są w porządku — zauważył.
Melodyjna Łapa kiwnęła machinalnie łbem jako przytaknięcie i wstała, żeby się przeciągnąć. Przed rozprostowaniem się na dobre jednak syknęła i wróciła do siadu przez roztaczający się po całym ciele ból. Z niezadowoleniem machnęła ogonem wte i wewte.
— Głupia Rzeczny Nurt, wciąż wszystko mnie boli — wyżaliła się. — Wiesz, ja mam jej już po prostu dość. Jest do bólu nudna i leniwa, niczego nie potrafi nauczyć no i jeszcze teraz to, kazanie mi bawienia się w Klifiaków i z takimi marnymi skutkami. Bezsens.
— Chyba nie może być aż tak zła — stwierdził ostrożnie Orlikowy Szept.
— Oj, może. Narcyzowy Pył przynajmniej pewnie potrafił przekazać ci coś wartościowego. Wiesz, uważam, że Czapli Potok zrobił to specjalnie! Wiedział, jaka żałosna mentorka z niej będzie, a że od samego początku miał do mnie jakiś dziwny problem nie wiadomo o co i chciał robić na złość, to celowo właśnie mi ją dał — warknęła, coraz bardziej się na nakręcając.
— Czapli Potok pewnie nie chciał źle dla ciebie. — Pokręcił łbem i szybko postarał się o zmianę tematu. — Słońce ostatnio strasznie daje się we znaki, zwłaszcza dzisiaj jest upalnie.
Kotka strzepnęła ogonem, czując leciutką frustrację. Czy wojownik celowo zmienił temat rozmowy, bo był pupilkiem byłego lidera i go szanował czy coś? Melodyjnej Łapie do łebka oczywiście nie wpadło, że może po prostu nie podobał mu się ton, w jaki ta dyskusja zmierzała i nie chciał, żeby uczennica całkowicie wybuchła złością. Mimo to zmusiła się do zachowania spokoju i nie zaczepiła go już swoim zdaniem o kwalifikacje Rzecznego Nurtu.
— No, parzy paskudnie, dobrze, że teraz już się trochę schowało i nie jest aż tak parno — stwierdziła, kątem oka zerkając na wyjście z legowiska. Gdzie ten Słonik? Rozmowa z jego bratem zaczynała być trochę nużąca, chociaż nie była taka zła jak początkowo przewidywała. — Ale czasem to się nie da usiedzieć w tym gorącu. Ty też masz taką półdługą sierść jak ja, więc chyba rozumiesz. To prawdziwa paskuda podczas upałów, brrrrr.
<Orliku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz