Nie mógł pozwolić na to, aby Czermień tak szybko skończył. Miał przewagę w sprzątaniu mchu, więc kara od Sumowego Wąsa okazała się dla niego dodatkowym obowiązkiem, nie cierpieniem. Szkarłatna Łapa nie zamierzał sam kończyć ten roboty. Przez czarnego tutaj uktwili, więc mysi bobek musi popamiętać.
- Sumowy Wąsie! Czermieniowa Łapa próbował nasrać wam na nowo położony mech! - miauknął głośno do swojego mentora. Kapowanie mogło przynieść oczekiwany skutek, do tego kłamstwo, w które bury powinien uwierzyć. Czarny uczeń był nieobliczalny, trudno przypuścić, co pojawiło się w jego spaczonym umyśle.
- Co? - Sumowy Wąs przybył szybko, po usłyszeniu głosu rudego. - Naprawdę? Dziwne... On by to zrobił?
- Nie! Nigdy! Mam swoją godność! - warknął buńczucznie Czermieniowa Łapa, mordując wzrokiem rudego pobratymca. Niebieskooki pragnął zaśmiać mu się prosto w pysk. Wróg popamięta za swoje. Szkarłatna Łapa zobaczy poniżonego kurdupla i poczuje się bliżej zwycięstwa. Zrobi ten jeden krok ku swojemu celowi, czyli pokonaniu wściekłego lisiaka. Do mety długa droga, lecz powoli się do niej zbliżał.
- Jeszcze się wypiera. Nie przyzna się, bo to miał być jego ściśle tajny plan, ale biedak nie wytrzymał z powodu przebłysku swojego geniuszu i wygadał się. Wyjdzie, ja zostanę sam, a ten wróci i ubrudzi wam posłania. Fuj - skrzywił się teatralnie rudy, aby nadać wiarygodności swoim słowom. Nikt normalny nie próbowałby załatwić swojej potrzeby na czyimkolwiek legowisku. Skoro Czermieniowa Łapa słynął z wybuchowego charakteru i połowa klanu nocy uważała go za chodzącą wściekliznę, to w taki czyn łatwo uwierzyć.
Sumowy Wąs zmrużył oczy, patrząc na czarnego kocura, wręcz jeżącego się że złości.
- Hm... Dziwne te lisiaki... - skomentował krótko bury mentor. - Wężowy Pysk musi mieć z tobą ciekawy trening.
- On kłamie! On zamierzał nasrać! I jeszcze zeszczać się! - odbił zręcznie piłeczkę czarny, nie pozwalając dmuchać sobie w kaszę.
- Nie! Mam swoją godność i rozum. Nie byłbym w stanie tego zrobić - miauknął oburzony Szkarłatna Łapa. Więc tak chciał pogrywać czarny, tak? Gdy tylko powrócą do legowiska, to od razu pokaże żółtookiemu należne mu miejsce.
- Macie oboje sprzątać mech. Razem, do końca - przerwał im Sumowy Wąs. - Nauczycie się współpracy. Potem... Dostaniecie kolejną karę, skoro tak garniecie się do roboty... Pomożecie Szakłakowemu Cieniowi w opiece nad Króliczkiem.
O nie... Tylko nie kocięta...
- Tak, tak - zgodził się z burym Wężowy Pysk, czający się gdzieś w pobliżu.
- Będę tu siedział i patrzył, czy sprzątacie. Kontynuujcie - miauknął Sumowy Wąs, siadając.
Bracia spojrzeli na siebie z mordem w oczach. Szkarłatna Łapa syknął na Czermienia, lecz mimo wspólnej wrogości dokończyli razem sprzątanie mchu.
- No dobrze. Szakłakowy Cień czeka na was w żłobku. Jak tam nie dotrzecie, to możecie być pewni, że spotka was kolejna kara - powiedział Sumowy Wąs z serdecznym uśmiechem na pysku.
- Sumowy Wąsie! Czermieniowa Łapa próbował nasrać wam na nowo położony mech! - miauknął głośno do swojego mentora. Kapowanie mogło przynieść oczekiwany skutek, do tego kłamstwo, w które bury powinien uwierzyć. Czarny uczeń był nieobliczalny, trudno przypuścić, co pojawiło się w jego spaczonym umyśle.
- Co? - Sumowy Wąs przybył szybko, po usłyszeniu głosu rudego. - Naprawdę? Dziwne... On by to zrobił?
- Nie! Nigdy! Mam swoją godność! - warknął buńczucznie Czermieniowa Łapa, mordując wzrokiem rudego pobratymca. Niebieskooki pragnął zaśmiać mu się prosto w pysk. Wróg popamięta za swoje. Szkarłatna Łapa zobaczy poniżonego kurdupla i poczuje się bliżej zwycięstwa. Zrobi ten jeden krok ku swojemu celowi, czyli pokonaniu wściekłego lisiaka. Do mety długa droga, lecz powoli się do niej zbliżał.
- Jeszcze się wypiera. Nie przyzna się, bo to miał być jego ściśle tajny plan, ale biedak nie wytrzymał z powodu przebłysku swojego geniuszu i wygadał się. Wyjdzie, ja zostanę sam, a ten wróci i ubrudzi wam posłania. Fuj - skrzywił się teatralnie rudy, aby nadać wiarygodności swoim słowom. Nikt normalny nie próbowałby załatwić swojej potrzeby na czyimkolwiek legowisku. Skoro Czermieniowa Łapa słynął z wybuchowego charakteru i połowa klanu nocy uważała go za chodzącą wściekliznę, to w taki czyn łatwo uwierzyć.
Sumowy Wąs zmrużył oczy, patrząc na czarnego kocura, wręcz jeżącego się że złości.
- Hm... Dziwne te lisiaki... - skomentował krótko bury mentor. - Wężowy Pysk musi mieć z tobą ciekawy trening.
- On kłamie! On zamierzał nasrać! I jeszcze zeszczać się! - odbił zręcznie piłeczkę czarny, nie pozwalając dmuchać sobie w kaszę.
- Nie! Mam swoją godność i rozum. Nie byłbym w stanie tego zrobić - miauknął oburzony Szkarłatna Łapa. Więc tak chciał pogrywać czarny, tak? Gdy tylko powrócą do legowiska, to od razu pokaże żółtookiemu należne mu miejsce.
- Macie oboje sprzątać mech. Razem, do końca - przerwał im Sumowy Wąs. - Nauczycie się współpracy. Potem... Dostaniecie kolejną karę, skoro tak garniecie się do roboty... Pomożecie Szakłakowemu Cieniowi w opiece nad Króliczkiem.
O nie... Tylko nie kocięta...
- Tak, tak - zgodził się z burym Wężowy Pysk, czający się gdzieś w pobliżu.
- Będę tu siedział i patrzył, czy sprzątacie. Kontynuujcie - miauknął Sumowy Wąs, siadając.
Bracia spojrzeli na siebie z mordem w oczach. Szkarłatna Łapa syknął na Czermienia, lecz mimo wspólnej wrogości dokończyli razem sprzątanie mchu.
- No dobrze. Szakłakowy Cień czeka na was w żłobku. Jak tam nie dotrzecie, to możecie być pewni, że spotka was kolejna kara - powiedział Sumowy Wąs z serdecznym uśmiechem na pysku.
<Czermień?>
Ale czym Króliczek zawinił, że wysyłają do niego dwójkę bijatyków? O.O
OdpowiedzUsuń