Zajmował się swoim eksperymentem tak długo, że nawet nie zauważył, kiedy przed legowiskiem zmaterializowało się wszystko, co kazał przynieść tej małej. Musiał przyznać, że kocię go zaskoczyło. Zrobiła to wszystko sama? Aż trudno mu było w to uwierzyć. Mimo to nie podobał mu się fakt, że Fasolka wróciła. Liczył na to, że zmęczona uda się do żłobka na drzemkę.
- O, wróciłaś. Myślałem, że się poddałaś, tyle cię nie było. - mruknął, widząc szczęśliwy pysk kociaka.
- Wróciłam i wszystko mam! Przyniosłam gałązki i nawet żywicę, tylko, że trochę przykleiło mi się do ucha i no, troszkę się posklejało... — wymruczała niezadowolona z tego ostatniego.
Trójka otworzył szerzej oczy i po przyjrzeniu się bliżej uchu kotki, pokiwał teatralnie głową i westchnął donośnie.
- Trzeba je będzie odciąć. Przykro mi.- mruknął z kamienną miną.
- CO?! - pisnęła przestraszona Fasolka. - Ż-żartujesz, prawda?
- Nie. Czy ja wyglądam jakbym żartował? - Jego powaga na twarzy chyba utwierdziła młodą w przekonaniu, że wcale nie żartował.
- A-ale... - pisnęła.
- Ostrzegałem cię. Teraz musisz ponieść tego konsekwencję. Dawaj. - Wskazał na kamień w centrum legowiska. - Połóż tu głowę.
Kocię chyba nadal nie wierzyło, że do tego naprawdę doszło.
- Jak będziesz zwlekać, to umrzesz jak on - Wskazał ogonem czaszkę jakiegoś stworzenia, które wielkością dorównywało głowie kocięciu. - On również miał podobny problem i patrz jak skończył.
Musiał przyznać, że świetnie się bawił. Kociaki bywały naprawdę naiwne. Młoda chyba przemyślała sprawę, bo podeszła do kamienia i położyła na nim głowę.
- A-a-a... będzie to bolało? - pisnęła cichutko.
- Bardzo - powiedział nie siląc się na uspokojenie Fasolki.
Ta słysząc to, rozszerzyła ze strachu oczy. Przytrzymał łapą jej głowę widząc, że młoda raczej chciała się wycofać z operacji.
- Zrobię to szybko, więc się na mazgaj - prychnął.
Chwycił w pysk płaski kamień i nachylił się z nim nad ucho zalepione żywicą.
Fasolka zacisnęła oczy, oczekując przeraźliwego bólu. Szybko zebrał nim żywicę z małżowiny usznej kociaka i wytarł mchem. Po drzewnym soku nie było już śladu. Zdziwiony kociak uniósł głowę i poruszył uchem.
- Nie było to aż tak śmiertelne, jak sądziłem - prychnął tylko, widząc jej zdziwiony wyraz pyska. - No chyba, że jednak naprawę chciałaś bym ci je odciął - Uśmiechnął się do niej kpiąco.
<Fasolko?>
TRÓJKA JAK TY ŚMIESZ TAK STRASZYĆ BIEDNA FASOLKE
OdpowiedzUsuńNie :P On nie lubi dzieci, jakby jej cukierkował to nie byłby sobą
Usuń