Był dumny, tak cholernie dumny z tego małego szczyla, że to było aż niemożliwe do pojęcia. Z początku nawet nie był w stanie wydukać z siebie chociaż głupiego dziękuję. Co prawda on sam jako lider powinien zachować jakąkolwiek bezstronność, jednakże wiedział, dosłownie czuł, że nie może po prostu od tak wypiąć się na swego przyjaciela. Nie teraz, gdy cały klan był przeciwko niemu i czekał na śmierć. Westchnął cicho, przenosząc wzrok na swojego wnuczka.
— Dziękuję za pomoc. Trójeczko — miauknął cicho, uśmiechając się łagodnie w stronę kocurka. Trójka zamienił z nimi jeszcze kilka słów, nim wrócił do sowich obowiązków.
* * *
Ciało Łabędziej Szyi zostało znalezione dwa dni później, przyniesione przez patrol do obozu. Igła wiedział, co tak naprawdę zaszło, jednakże nie miał zamiaru się odzywać. Piszczkę napełnił jagodami już poza obozem, do tego znalazł je na krzewie, toteż medykom nic nie ubyło. Co prawda cały klan wiedział, że oba kocur się nie lubili jeszcze za czasów pokoju, jednakże wierzył, że nikt nie miał większych podstaw niż to, by go podejrzewać. Nie znał się na ziołach, kojarzył jednie ich zastosowania przez to, że spędzał czas z Trójką, jednakże zdecydowanie nie był pierwszym w kolejności kotem, który przychodził na myśl, gdy mówiło się o znajomości ziół przez wojowników.
— PRZYZNAJCIE SIĘ! KTÓREŚ Z WAS TO ZROBIŁO!!! — wrzasnęła Owocowa Pogoń, cała zalana łzami. Iglasta Gwiazda wymienił się spojrzeniami z Cętkowanym Liściem, która nastroszyła futro na całym ciele, gotowa w każdej chwili rzucić się na rywalkę.
— Sądzisz, że zabiłbym kota z własnego klanu? Nie jestem takim psycholem jak ci, którzy chcieli i życzyli śmierci Wilczemu — syknął, ukazując na moment białe, ostre kły. Celowo nawiązał do śmierci byłego zastępcy, co tylko wywołało speszenie na pysku wściekłej kotki.
— JAK ŚMIESZ MNIE OSKARŻAĆ?! — wykrzyknęła Cętka, robiąc krok w przód — Nie zniżam się do waszego poziomu — kocica była równie niezadowolona co liliowy kocur. Od ich obojga biła furia na bezczelność zastępczyni.
— Może spotkał się z kimś na schadzkę? — odezwał się Igła, mierząc ją lodowym spojrzeniem morskich oczu — W końcu niedaleko znajduje się granica z klanem burzy
— MILCZ! — bura kotka strzepnęła ogonem, odwracając się, po czym rzuciła im ostatnie, oskarżycielskie spojrzenie, nim zniknęła im z oczu.
Tonkij odetchnął głęboko, spoglądając na Cętkę, która wpatrywała się pustym wzrokiem w ziemię przed sobą. Chciał coś powiedzieć, podnieść ją na duchu, jednakże nim zdążył to zrobić, ta odeszła w tylko sobie znanym kierunku.
Śmierć jego przyjaciela zadziałała na wojowniczkę niczym kamień, ciągnący topielca na samo dno. Martwił się o nią, nie chciał, by zrobiła sobie cokolwiek złego. Igła czuł swego rodzaju potrzebę sprawdzania czy rodzina jego druha sobie jakoś radzi. Wiedział, ze ten nie chciałby, aby ci byli smutni, toteż starał się chociaż czymś zająć jego dzieci. Ostatnio planował zabrać je do księżycowego kamienia, by mogły zobaczyć się z ojcem. W kodeksie nie było nic o tym, że uczeń nie ma prawa podzielić snu z Klanem Gwiazdy. Zamierzał to więc wykorzystać.
Pogrążony w rozmyślaniach, nawet nie zauważył, że łapy poniosły go do jego legowiska, gdzie urzędował Trójka.
— Dzień dobry, Trójko — miauknął, liżąc kocurka po głowie, który tylko fuknął na gest dziadka.
— Mówiłem ci, że teraz jestem Potrójny Krok, a nie Trójka — żachnął się, poprawiając lokum Tkacza
— Wiem, wiem. Po prostu... mimo, że jestem z ciebie potwornie dumny, to nie potrafię się przyzwyczaić do tego, że jesteś już dorosły — odparł cicho, wzdychając ciężko, gdy usiadł na sowim legowisku. Wzrok utkwił w mchu między jego łapami — Chcesz się przeprowadzić? Bo wiesz, zawsze możesz tu zostać — dodał zaraz, nawet nie patrząc na wnuczka.
< Trójeczko? >
biedna owocowa
OdpowiedzUsuń