"Sokół to mój partner, Nostalgio."
Kotka wiedziała o tym, była przygotowana na te słowa, jednakże nie sądziła, że aż tak ją to zaboli. Jak najpaskudniejszy cierń te słowa wbiły się w jej serce i boleśnie uciskały, sprawiając, że koteczka nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Rosnąca w jej gardle gula na to nie pozwalała. Widząc wpatrujące się w nią żółte ślipia, zebrała w sobie wszystkie siły, by stęknąć.
— M-masz beznadziejny g-gust Szyszko — stwierdziła, siląc się na sztuczny uśmiech.
Złośliwa łza wymknęła się z jej oka i spłynęła po puszystym poliku. Nostalgia szybko starła ją łapą, mając nadzieję, że mentorka niczego nie zauważyła. Jednakże zmartwione spojrzenie żółtych ślipi jeszcze bardziej ją uderzyło. Lawina tak długo wstrzymywanych łez w końcu znalazła ujście, mocząc białe futro kotki.
— Co się dzieje, Nostalgio? — zapytała zmartwiona czarnulka, podchodząc bliżej uczennicy. — Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, co nie? — dodała, starając się dodać kotce otuchę.
Szylkretka pociągnęła nosem i wtuliła się w futro Szyszki. Było tak spontaniczne i pod wpływem emocji, że obydwie kotki chyba były tak samo zaskoczone. Jednak żadna z nich nie odważyła się odsunąć.
— C-coś mi w-wpadło do o-oka — mruknęła cicho Nostalgia, przylegając do barku czarnej wojowniczki, by chociaż nacieszyć się tą chwilą.
Kotka uśmiechnęła się lekko, słyszą wymówkę uczennicy. Zostały jeszcze tak chwilę, po czym zebrały się do obozu. Słońce zaczęło powoli zachodzić, a wiatr wiać mocniej. Kotki maszerowały w ciszy. Nostalgia chcąc ją przerwać, przyrzekła kotce, że jeśli ta powie cokolwiek komukolwiek o tym zostanie drugim łysolcem w obozie. Czarna wojowniczka zaśmiała się z tej jakże poważnej pogróżki. Na widok wystawionego języka Szyszki, znajdka prychnęła obrażona i zaczęła gonić swoją mentorkę, która z kocięcą radością uciekała przed uczennicą w wesołych podskokach. Co jakiś czas oglądała się do tylu, by spojrzeć, czy szylkretka za nią nadąża. Jednak ku jej zdziwieniu ta, porządnie już zdyszana, nadal ją goniła. W końcu zmęczona padła w połowie drogi, grożąc, że jej zemsta na pewno ją dosięgnie.
* * *
Trochę minęło nim w końcu dotarli na te tereny i zadomowili się w nowym obozie. Bez zwątpienia był on dziwny. Taki zbyt przestronny jak dla Nostalgii i... kłodowy? Zdecydowanie do niej to nie przemawiało i chyba nie tylko do niej. Po paru nieszczęśliwych epizodach z wylewającą się rzeką ten obóz wydawał się być samobójstwem.
— Co cykasz się powodzi? — zapytał prześmiewczo Szakłak, widząc wpatrującą się w kłody kotkę. — Może byś trening ukończyła, zamiast się gapić na truchła drzew?
Futro na karku Nostalgii powędrowało do góry.
— Spadaj lisi bobku, Horyzont na pewno mianuje mnie lada chwila! — odrzekła dumnie, mierząc kocura ostrym spojrzeniem.
Jednak płowy wojownik nie zdawał się przekonany, zaśmiał się szyderczo, mamrocąc coś o swojej wspaniałości. Kotka prychnęła i przeklęła kocura w myślach. Kiedyś jeszcze zdawał się być nawet znośny, ale przez ostatnie księżyce co rusz dokuczał kotce i ją zaczepiał. Podłe komentarze stały się codziennością, do której Nostalgia nie chciała przywyknąć. Jej ogon niespokojnie zawirował w powietrzu.
— Arogancki gnojek — syknęła cicho pod nosem. — Lisie łajno, wronia stra... — urwała, słysząc zbliżające się kroki.
Zwróciła łeb w stronę zmierzającego w jej stronę kota, którym okazała się Szyszka. Na widok mentorki opuściła ogon, by kotka nie zauważyła jej złości. Zaczęły by się zbędne pytania, na które nie chciałoby się jej odpowiadać.
— Cześć — wrzuciła czarna wojowniczka, widząc niepocieszony pysk uczennicy, przekręciła łbem. — Coś cię gryzie, co?
Nostalgia kiwnęła niechętnie łbem. Nie podobało się jej, że Szyszka tak łatwo zauważała jej emocje, nawet te które starała się skryć. W końcu to z czarnulki zawsze dało się czytać jak z otwartej księgi, szylkretka nie miała najmniejszej ochoty, by ktoś poznał jej najgłębsze myśli i przemyślenia. Część z nich była zbyt kontrowersyjna, a druga osobista by inni mogli je poznać.
— Szakłak — prychnęła niezadowolona, wiedząc, że nie ma sensu kłamać, że wszystko okay. — Ten chwalipięta ciągle mi dokucza... Aż się prosi o jakąś nauczkę — rzuciła zła, spoglądając na mentorkę z zaciekawieniem.
Zastanawiała się, czy nie wykorzystać trzymane na czarną godzinę obietnice Szyszki. Czarna kotka podczas wyrywania z łapy Nostalgii kolce obiecała uczynić co tylko będzie chciała, jeśli będzie grzeczna. Oj, świat wtedy dawno nie widział tak grzecznie dającego sobie wyciągnąć ciernia z łapy jak Nostalgia. Kotka nawet nie pisnęła, podjarana swą nagrodą. Teraz tylko pozostało jej zdecydowanie, czy teraz, czy kiedy indziej, może lepszej w sytuacji to wykorzystać. Spojrzała na kłody i pokręciła łbem. Nie ma co zwlekać, mogą znów w każdej chwili się potopić, a może Szyszce podoba się robienie psikusów innym i zacznie wraz z nią dogryzać Sokołowi?
— Szyszko — miauknęła nieco niepewnie. — N-nie chciałbyś ze mną p-pokazawać temu lisiemu bobkowi, gdzie raki zimują?
<Szyszko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz