- Jest w porządku. - Rudzielec uśmiechnął się lekko, starając się brzmieć przekonująco.
Wilcze Serce tylko skinął głową, nie zadając więcej pytań. Zadumał się, z rozbawieniem przypominając sobie minę kocurka, gdy medyczka poprosiła go o pokazanie jej łapy. Widać było, że nie chce wyjść na beksę, ale trochę się boi. Kotka na szczęście miała dużą wprawę w wyciąganiu różnych dziwnych przedmiotów z kocich łap, więc zręcznie odwracając uwagę wojownika rozmową, szybko pozbyła się gwoździa i szczelnie pokryła ranę przyniesioną pajęczyną, nie pozwalając by krwawiła.
Spojrzał jeszcze na rudego, dumnie idącego przed siebie i pomyślał, że kociaki szybko stają się wojownikami. Zbyt szybko.
*time skip*
- Jak ci się podobają nowe tereny? - zagadał do rudzielca, biorąc do pyska piszczkę. Nagietek akurat stał przy stosie ze zwierzyną, próbując zdecydować co zabrać. Minęło parę wschodów słońca odkąd założyli nowy obóz i wszyscy powoli przyzwyczajali się do nowego życia. Wilcze Serce był pewien, że jeszcze trochę i część klanowiczów zapomni o przeprowadzce, uznając nowe tereny za swój prawdziwy dom.
Rudy uśmiechnął się radośnie na jego widok.
<Nagietku? Przepraszam, że tak późno i krótko xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz