- Jesteś pewny? Śmiało, możesz go zjeść, nikt ci przecież nie zabroni - miauknęła ostrożnie, jednak chcąc zachęcić kocurka do jedzenia.
Podsunęła gila jeszcze troszkę bliżej.
- Śmiało - miauknęła jeszcze raz.
No przecież widać było, że tak naprawdę był głodny. W końcu jednak młody zabrał się bardzo ostrożnie i niepewnie do jedzenia. Kocica powolutku, tak, aby nie przestraszyć rudzielca, ułożyła się obok. Maluch na chwilę przerwał pałaszowanie świeżej piszczki i spojrzał na nią wielkimi oczami. Miedź w odpowiedzi zaczęła mruczeć cicho, aby pokazać, że nie musi się jej bać. Odczekała cierpliwie, aż ten zje całą zdobycz. Naprawdę nie rozumiała, jak niektórzy mogą mówić, że taki uroczy kociak jest jakimś "złym omenem".
- No, Leszczynku, pewnie nudzi ci się tutaj, tak samemu, co? - zagadnęła.
- T-t-t-troszkę - wyjąkał w odpowiedzi.
Jak by tu dalej pociągnąć rozmowę? A może nie warto stresować Leszczynka? Miedziana Iskra westchnęła cicho. Może wpadnie do niego jutro czy coś, w końcu i tak zagląda tu prawie codziennie.
Wstała więc powoli i chciała liznąć młodego za uchem na pożegnanie, ale powstrzymała się, gdyż mógł to by być nie najlepszy pomysł. Mogłaby niepotrzebnie go przestraszyć.
- No, Leszczynku, trzymaj się - miauknęła na odchodne.
***
Tak, jak powiedziała sobie wczoraj, zajrzała dzisiaj do legowiska medyczek. Najpierw jednak odłożyła znalezione przed chwilą liście ogórecznika na odpowiednie miejsce. Następnie odwróciła się do leżącego na posłaniu Leszczynka.
- Cześć, Leszczynku - miauknęła wesoło.
- Cześć, Leszczynku - miauknęła wesoło.
<Leszczynku? Sry że takie krótkie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz