- Jakbyś wcześniej nie zauważył - tak, jestem ślepa. I naprawdę żałuję, że nie widzę twego na pewno pięknego czarnego futra ani białej plamki, ale dobrze wiedzieć jak wyglądasz - nie zauważyła, kiedy zaczęła mówić ironicznie, ale nadal z uśmiechem - ale naprawdę schlebia mi, że sama muszę ci to mówić.
Barwinek wydawał się zaskoczony. Podniósł łeb gwałtownie, zapewne wybałuszając oczy. Zaczął lustrować sylwetkę Tańczącej Pieśni od góry do dołu. Śmieszny kocur.
- Jak to? I Lisia Gwiazda i tak cię mianował? - zapytał, z nutą zazdrości w głosie.
- Tak. Masz coś do tego? - jej głos stał się niebezpiecznie niski - może to dzięki Zachodzącemu Promykowi skończyłam trening tak szybko? To ona mnie uczyła - mruknęła już bardziej do siebie.
Tak naprawdę po prostu jestem świetna - pomyślała z rozbawieniem.
Chciałaby zobaczyć teraz jego minę, albo dowiedzieć się ile on trenował, skoro tak dziwnie reaguje na fakt, że ona w tak krótkim czasie została wojowniczką. Ale czy uda jej się to z niego tak od razu wyciągnąć? Może to dla niego wstydliwy temat? A w ogóle jak on ma na imię...?
- Hej, panie piękny czarny wojowniku z białą plamką na nosie, zdradzi mi pan swe imię? - zapytała nieco kpiącym głosem.
- Nazywam się Barwinkowy Podmuch - odparł po prostu.
Na swój sposób bawił ją ten kocur. Jednak chciała dowiedzieć się o nim coś więcej.
- W takim razie, Barwinkowy Podmuchu, myślisz, że zostałeś niedoceniony z powodu - jak wnioskuję - zbyt długiego przesiadywania na stanowisku ucznia? - miauknęła, ciekawa czy trafiła w sedno.
<Barwinku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz