- …od dziś będziesz znana jako Sikorkowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Hiacyntowa Cętka.
Sikorkowa Łapa musiała przyznać, że szkolenie się z własną matką będzie naprawdę dziwaczne. Pląsająca Łapa od następnego dnia miała rozpocząć solidny trening z Kucykowym Ogonem, a Sikorkowej Łapie dostał się Hiacyntowa Cętka. Szylkretowej było to absolutnie obojętne, kto jej się trafi, ale wybór Chabrowej Bryzy na mentorkę jej brata nie spodobał jej się ani trochę. Nie ufała kocicy, która była okropnie obleśna i zboczona. Z niezadowoleniem patrzyła, jak Śpiewająca Łapa styka się nosem ze swoją nową mentorką. Cóż, ostatecznie, Sikorka wcale nie musiała się do niej odzywać. Ale będzie ją miała na oku, w końcu jej obowiązkiem było zapewnienie starszym braciszkom bezpieczeństwa.
***
Mimo wszystko musiała przyznać, że trening z Hiacyntową Cętką nie był wcale taki zły. Niebieski bicolor pokazał jej terytorium Klanu Burzy (które Sikoreczka obiecała sobie później dokładniej zwiedzić), a nawet opowiedział jej trochę o tej dziwnej osobistości znanej jako Kodeks Wojownika. Sikorkowa Łapa słuchała go z zapartym tchem, a gdy po treningu kocur pozwolił jej coś zjeść, od razu udała się do żłobka. Mimo wszystko cieszyła się, że nie musiała tu dłużej siedzieć, bo spędzanie czasu z dziesiątką kociaków nawet ją trochę przerastało. Zauważyła, że kociak Kwitnącej Polany miał tak śmiesznie wywinięte w tył uszka – zupełnie, jak jej starszy braciszek Taniec.
- Witajcie, Koniczynko, Pylisty Świcie i Kwitnąca Polano – Sikorka wolała nie zaczynać z wymienianiem imion kociaków, bo bała się, że nie spamięta połowy. Nagle jakiś kociak niemrawo podszedł do Sikorkowej Łapy, a na pysku szylkretowej uczennicy Klanu Burzy wymalował się lekki uśmiech.
- Cześć, maluchu – wymamrotała, zupełnie ignorując fakt, że jeszcze dwa wschody słońca temu sama kisiła się w żłobku.
<Mniszek, Orlik, Słonik, Bluszcz? Jakiś inny kociak? Ostatecznie nikt nie musi odpisywać, bo to opowiadanie… Woła o pomstę do nieba>
Sikorkowa Łapa musiała przyznać, że szkolenie się z własną matką będzie naprawdę dziwaczne. Pląsająca Łapa od następnego dnia miała rozpocząć solidny trening z Kucykowym Ogonem, a Sikorkowej Łapie dostał się Hiacyntowa Cętka. Szylkretowej było to absolutnie obojętne, kto jej się trafi, ale wybór Chabrowej Bryzy na mentorkę jej brata nie spodobał jej się ani trochę. Nie ufała kocicy, która była okropnie obleśna i zboczona. Z niezadowoleniem patrzyła, jak Śpiewająca Łapa styka się nosem ze swoją nową mentorką. Cóż, ostatecznie, Sikorka wcale nie musiała się do niej odzywać. Ale będzie ją miała na oku, w końcu jej obowiązkiem było zapewnienie starszym braciszkom bezpieczeństwa.
***
Mimo wszystko musiała przyznać, że trening z Hiacyntową Cętką nie był wcale taki zły. Niebieski bicolor pokazał jej terytorium Klanu Burzy (które Sikoreczka obiecała sobie później dokładniej zwiedzić), a nawet opowiedział jej trochę o tej dziwnej osobistości znanej jako Kodeks Wojownika. Sikorkowa Łapa słuchała go z zapartym tchem, a gdy po treningu kocur pozwolił jej coś zjeść, od razu udała się do żłobka. Mimo wszystko cieszyła się, że nie musiała tu dłużej siedzieć, bo spędzanie czasu z dziesiątką kociaków nawet ją trochę przerastało. Zauważyła, że kociak Kwitnącej Polany miał tak śmiesznie wywinięte w tył uszka – zupełnie, jak jej starszy braciszek Taniec.
- Witajcie, Koniczynko, Pylisty Świcie i Kwitnąca Polano – Sikorka wolała nie zaczynać z wymienianiem imion kociaków, bo bała się, że nie spamięta połowy. Nagle jakiś kociak niemrawo podszedł do Sikorkowej Łapy, a na pysku szylkretowej uczennicy Klanu Burzy wymalował się lekki uśmiech.
- Cześć, maluchu – wymamrotała, zupełnie ignorując fakt, że jeszcze dwa wschody słońca temu sama kisiła się w żłobku.
<Mniszek, Orlik, Słonik, Bluszcz? Jakiś inny kociak? Ostatecznie nikt nie musi odpisywać, bo to opowiadanie… Woła o pomstę do nieba>
Chętnie odpiszę, jeśli o mnie chodzi
OdpowiedzUsuń