Jako, że mam zamiar odpisać na oba opka, to załóżmy, że ten odpis ma nr 2
Myślał, że jego spokój nie zostanie niczym zachwiany. Stracił wszystkie złudzenia, gdy dostrzegł pędzącą w jego kierunku kulę czarno-białej sierści, a za nią trochę wyższą i smuklejszą, chociaż nadal pokracznie chodzącą Iskrę. Rzucił dwójce kotów ponure spojrzenie. Po kolejnej jatce z Nostalgią stracił ochotę na towarzystwo jakiegokolwiek kota.
Dlaczego Iskra tak dziwacznie podnosiła łapy, gdy biegła?
Jego rozmyślania przerwała pędząca kometa, która jak gdyby nigdy nic wpadła na jego grzbiet i zwaliła go z łap. Z zaciśniętymi zębami zrzucił z siebie ciężar arlekina i otrzepał dymną sierść z drobnych pyłków i kurzu. Sztywno skinął Iskrze na „dobry”, a na Koguta nawet nie spojrzał. Skutkowało to tylko serią wrzasków, które rozpieszczony syn Płomykówki wykrzyczał tuż przy uchu swojej mentorki. Żółtooka Iskra nawet się nie skrzywiła – zupełnie, jak gdyby była na to uodporniona.
- Opowiesz mu o Kodeksie Wojownika, najfajowszy mentorze? – Iskierka rozciągnęła szeroko oba kąciki ust. Miał wrażenie, że jeszcze milimetr, i czekoladowa pożre własne uszy.
- Mówiłem ci już o tym, czyżbyś zapomniała? No, na pewno coś pamiętasz. – nacisnął, mrużąc ślepia.
- Mówiłeś mi o tym tylko raaaaz – jęknęła czekoladowa mentorka, podnosząc spojrzenie złocistych ślepi. Kogut przykucnął, owijając puchaty ogon wokół łap, i obrzucił starszego brata srogim spojrzeniem.
- Czterdzieści dwa i pół – powiedział, obrzucając Iskrę chłodnym spojrzeniem. – A pół było wtedy, gdy wlazłaś na drzewo i nie skończyłem.
Iskra opuściła duże uszy z rozczarowaniem, a złociste ślepia na moment utraciły blask. Odwróciła się i zawołała cicho Koguta, wlokąc puchaty ogon po ziemi. Arlekin wystawił Sokołowi język i pognał za mentorką, nawet nie oglądając się na dymnego.
- Zaczekaj! – krzyknął z wahaniem. Długo nie trzeba było czekać, aby przeszczęśliwa Iskra i wrzeszczący z radością Kogut zjawili się przy nim, zapewne z zamiarem dotrzymywania mu towarzystwa przed resztę dnia.
- Zacznijmy od podstaw – powiedział chłodno, patrząc z góry na swojego krewnego. Kogut pokiwał z zapałem głową; to samo zrobiła Iskra. – Swojego klanu należy bronić nawet kosztem własnego życia. Starszyzna i kocięta muszą zostać nakarmieni jako pierwsi. Nie wolno traktować Kodeksu Wojownika jak luźnych wskazówek, które tylko cośtam wspominają o tym, jak należy postępować. Na Kodeksie Wojownika oparty jest cały sens naszego życia.
- I trzeba słuchać się mamy – powiedział dumnie Kogut, bez najmniejszego mrugnięcia okiem. Spojrzenie Sokoła powędrowało w kierunku Iskry, która z szerokim uśmiechem pogratulowała swojemu uczniowi dobrej pamięci.
<Iskro?>
Dlaczego Iskra tak dziwacznie podnosiła łapy, gdy biegła?
Jego rozmyślania przerwała pędząca kometa, która jak gdyby nigdy nic wpadła na jego grzbiet i zwaliła go z łap. Z zaciśniętymi zębami zrzucił z siebie ciężar arlekina i otrzepał dymną sierść z drobnych pyłków i kurzu. Sztywno skinął Iskrze na „dobry”, a na Koguta nawet nie spojrzał. Skutkowało to tylko serią wrzasków, które rozpieszczony syn Płomykówki wykrzyczał tuż przy uchu swojej mentorki. Żółtooka Iskra nawet się nie skrzywiła – zupełnie, jak gdyby była na to uodporniona.
- Opowiesz mu o Kodeksie Wojownika, najfajowszy mentorze? – Iskierka rozciągnęła szeroko oba kąciki ust. Miał wrażenie, że jeszcze milimetr, i czekoladowa pożre własne uszy.
- Mówiłem ci już o tym, czyżbyś zapomniała? No, na pewno coś pamiętasz. – nacisnął, mrużąc ślepia.
- Mówiłeś mi o tym tylko raaaaz – jęknęła czekoladowa mentorka, podnosząc spojrzenie złocistych ślepi. Kogut przykucnął, owijając puchaty ogon wokół łap, i obrzucił starszego brata srogim spojrzeniem.
- Czterdzieści dwa i pół – powiedział, obrzucając Iskrę chłodnym spojrzeniem. – A pół było wtedy, gdy wlazłaś na drzewo i nie skończyłem.
Iskra opuściła duże uszy z rozczarowaniem, a złociste ślepia na moment utraciły blask. Odwróciła się i zawołała cicho Koguta, wlokąc puchaty ogon po ziemi. Arlekin wystawił Sokołowi język i pognał za mentorką, nawet nie oglądając się na dymnego.
- Zaczekaj! – krzyknął z wahaniem. Długo nie trzeba było czekać, aby przeszczęśliwa Iskra i wrzeszczący z radością Kogut zjawili się przy nim, zapewne z zamiarem dotrzymywania mu towarzystwa przed resztę dnia.
- Zacznijmy od podstaw – powiedział chłodno, patrząc z góry na swojego krewnego. Kogut pokiwał z zapałem głową; to samo zrobiła Iskra. – Swojego klanu należy bronić nawet kosztem własnego życia. Starszyzna i kocięta muszą zostać nakarmieni jako pierwsi. Nie wolno traktować Kodeksu Wojownika jak luźnych wskazówek, które tylko cośtam wspominają o tym, jak należy postępować. Na Kodeksie Wojownika oparty jest cały sens naszego życia.
- I trzeba słuchać się mamy – powiedział dumnie Kogut, bez najmniejszego mrugnięcia okiem. Spojrzenie Sokoła powędrowało w kierunku Iskry, która z szerokim uśmiechem pogratulowała swojemu uczniowi dobrej pamięci.
<Iskro?>
Kocham to trio xD
OdpowiedzUsuń