Kiedy mentorcę udało się powalić ją na ziemię, nie była zbyt z siebie zadowolona. Podniosła się szybko, z małą pomocą starszej kocicy, no ale oczywiście nie podda się tak łatwo.
- Jak mam poradzić sobie w walce, skoro nie widzę nawet końcówek własnych wąsów? - burknęła bardziej do siebie, aniżeli do mentorki, jednak ta i tak odpowiedziała.
Mogła się spodziewać, że bura nie wytłumaczy jej zbyt wiele, tak, jak robiła to Jastrząb. Jednak mogłaby chociaż spróbować!
Vanka jednak przybrała pozycję bitewną jeszcze raz, zdeterminowana.
No dobra, co mówiła Jastrząb? Słysz, poczuj, wyczuj nawet najmniejszy ruch.
Buraska również przygotowała się do walki. Strzepnęła mocno ogonem, i to był jej błąd. Kiedy czarna vanka już znała jej pozycję, mogła bez przeszkód rzucić się na jej bok. Tym razem nawet udało jej się dobrze ocenić odległość, i sprawnym, szybkim ruchem powaliła kocicę na ziemię, następnie udając ugryzienie w szyję.
- Nie żyjesz - szepnęła jej wprost do ucha, siląc się na jeszcze niższy i bardziej lodowaty ton niż zwykle.
Teraz to uczennica pomogła wstać swojej mentorce. Zamruczała zadowolona. Chyba zaczynała lubić tą kocicę... Obydwie były tak samo ambitne i nie dawały za wygraną, znajdą nić porozumienia.
Martwy Cień chrząknął gdzieś z końca polany. Ah tak, Tańcząca Łapa prawie zapomniała, że jest tu ktoś jeszcze.
- Teraz spróbujesz ze Świszczącą Łapą. - miauknęła Zachodzący Promyk.
Biała skinęła głową, poczekała aż syn jej mentorki podejdzie bliżej. Wiedziała, że kocurek jest młodszy od niej, więc nie powinien stanowić takiego problemu.
Kiedy mentorzy dali znak, że mogą zaczynać, Tańcząca od razu się przygotowała. Zaczęła uważnie analizować otoczenie. Świszcząca Łapa również się przygotował, ale chyba trochę się stresował. Dosyć mocno było mu serce, brał szybkie wdechy. Tyle wystarczyło starszej uczennicy, aby odnaleźć się w sytuacji. Minęła chwila, zanim ktokolwiek zrobił jakiś ruch. Świst skoczył wprost na nią, a ona była gotowa. Odsunęła się nieznacznie na lewo, powodując tym, że uczeń Martwego Cienia z impetem przywalił w glebę. Kotka uśmiechnęła się pod nosem. Jak widać pamiętała jeszcze lekcje z Jastrząb. Dała młodszemu jednak kilka uderzeń serca zanim wykonała kolejny ruch bitewny, chciała, aby chociaż stał na łapach. Niebieski nie zdążył otrzepać się z resztek ziemi, kiedy ona zaatakowała. Jednak on nie okazał się taki wolny i również zrobił unik. Córka Avokado wylądowała na cztery łapy zaraz za nim, postanowiła to wykorzystać. Od razu zaatakowała znowu, tym razem skutecznie. Podcięła kocurkowi łapy, a ten upadł na ziemię. Szybko dopadła do jego boku, przewracając go na plecy i łapą ze schowanymi pazurami przejechała po jego miękkim brzuchu. Uśmiechnęła się, zadowolona ze zwycięstwa. Zdecydowanie treningi walki będą jej ulubionymi. Po cichu liczyła teraz na małą pochwałę od mentorki.
<Zachodzący Promyku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz