Ten dzień nie należał do słonecznych. Kotka o niebieskich oczach spojrzała w szare niebo z wyrazem pyska mówiącym więcej niż tysiąc miauknięć. W otoczeniu dało się wyczuć ten charakterystyczny, lekko duszący zapach, który zwiastował burzę. Nagle w uszy kotki wdarło się warczenie. Nie pochodziło ono jednak od nieprzyjemniej pogody, ani od psowatego biegającego w okolicy. Dźwięk wydobywał się z jej żołądka. Dochodziło już późne Szczytowanie Słońca, a samica jeszcze nic nie jadła. Cóż. Mogłoby się zadawać, że w tak gorącej porze, jaką jest Pora Zielonych Liści zwierzyny powinno być pod dostatkiem. Być może była, jednak Sarnia Pręga jest... Co najmniej niedorozwinięta w nauce polowania. O poranku uciekła jej jaskółka, dosłownie sprzed łap. W Porze Szczytowania Słońca starała się złowić parę myszy, jednak te najwidoczniej przewidziały burzę i w ogóle nie wychodziły z nor, których Sarnia Pręga nie umiała zlokalizować. W zasadzie cały dzień spędziła na szukaniu jedzenia, dopóki nie zwęszyła pogarszającej się pogody. Nie musiała długo czekać, a już po paru uderzeniach serca od pociemnienia nieba poczuła na swojej głowie chłodne krople deszczu. Otrzepała się lekko, kręcąc końcówką ogona z poirytowania. Rozglądała się w pośpiechu za jakimś schronieniem. Jak na złość znalazła się w miejscu, w którym nie było żadnego drzewa, otaczały ją jedynie krzaki. Kotka znacznie oddaliła się od swojego drzewa w pogoni za obiadem. Westchnęła cicho, nie wiedząc innej alternatywy weszła w większy krzak. Wsunęła swoje łapy ostrożnie, tak aby nie połamać gałęzi, a już po chwili z gracją ulokowała się pod gałązkami dzikiej róży. Położyła się na jeszcze suchej ziemi, podkulając przednie łapy pod swój tors, chcąc się jakoś ochronić przed kroplami deszczu, które mogły się przecież do niej przedostać, pomimo jej schronienia. Dopiero teraz, gdy nic nie robiła zdała sobie sprawę z jej sytuacji. Oddaliła się od „domu” i była cholernie głodna. Przełknęła ślinę, rozglądając się na nowo, jakby szukając jakiegoś rozwiązania w jej otoczeniu. Ulewa tylko narastała, a w oddali dało się usłyszeć grzmoty. Znowu zaburczało jej w brzuchu. Poirytowana, lekko zmieniła swoją pozycję i jakby specjalnie zauważyła na sąsiedniej gałązkę robaka. Przekrzywiła lekko głowę na prawą stronę, przyglądając się stworzeniu. Ów istota miała zielone ciało z czarno-pomarańczowymi kropkami na grzbiecie. Sama jej struktura była jak... Dziwacznie miękka. Bez wątpienia była to gąsienica. Samica opuściła głowę, w zamyśleniu.
„Jestem taka głodna” jęknęła w myślach i znowu skierowała swój wzrok na robaka. ten nie przejmując się niczym pochłaniał liść dzikiej róży, ignorując obecność Sarniej Pręgi i burzowej pogody. Widząc dziwaczną posturę stworzenia i jego kończyny kotka zrobiła obrzydzony wyraz pyska.
„Szkoda, że nie mogę jeść liści” pomyślała, widząc ile posiłku ma gąsienica. Cały krzak. Ba! Drzewa, trawy, kwiaty, owoce, warzywa i może nawet mech.
„Z drugiej strony” dumała „Przecież dzika róża to zioło. Więc nawet jeśli jej trochę zjem, to będzie dobre dla mojego zdrowia” podpierając się tą myślą kotka złapała w zęby najbliższy kwiatek i schrupała niemalże go nie gryząc. Oczywiście nie uspokoiło to jej głodu, jednak uznała, że to jest lepsze niż nic. Mimo wszytko samica nie przestała myśleć o jedzeniu. Znowu spojrzała na gąsienicę, która właśnie skończyła jeść swój obiad, pozostawiając liść z wieloma dziurami. Powoli przechodziła na inną część gałęzi w kierunku większej porcji obiadu poobiedniego. Sarnia Pręga już uznając, że wszytko jej jedno, przyczołgała się do zielonej kreatury i otworzyła w jej kierunku pysk, niebezpiecznie kierując kły na bezbronne ciałko niedoszłego motyla. Nagle zza jej zadu usłyszała, jakby z lekka oburzony głos.
- Co ty jesz?! - niebieskooka słysząc, że nie jest sama, natychmiast odskoczyła od swojej „zdobyczy” i skierowała swoją głowę w kierunku obcego kota. Jej uszy były opuszczone, a pysk wyrażał jakby poczucie wstydu i speszenia.
<Czy ktoś jest chętny na wyciągnięcie Sarniej Pręgi z krzaków i powstrzymania jej od jedzenia gąsienic, niczym Buszmen?>
Iskra bardzo chętnie, szczególnie że pewnie znajdzie się jakaś legenda o gąsienicach mówiąca, dlaczego nie powinno się ich jeść :P
OdpowiedzUsuńO Boże tak <3 Legendarne gąsieniczki :0
UsuńPo takiej przerwie nie ogarniam nowych kotów kurde;-;-; jak coś Barwinek chętnie weźmie sesje, ale czy kk nie jest daleko od kl? Idk ale można spróbować XD
OdpowiedzUsuń