Od tamtej rozmowy minęło trochę czasu, a Żywiczna Mordka nadal nie mógł uwierzyć w słowa lidera. Fakt, że ten gbur i jęczydupa, który był niemiły zarówno dla niego jak i mamy, był jego ojcem przerósł liliowego. Co prawda byli do siebie podobni... ale Zlepiona Łapa był uczniem medyka. A oni przecież nie mogli mieć partnerów i dzieci! Tego też nie rozumiał Żywica. Dlaczego jego mama dopuściła się tak haniebnego czynu dla niego. Zlepiona Łapa nie był ani odważny, ani uprzejmy, ani nawet za ładny. Liliowy nie potrafił zrozumieć co zobaczyła w nim Sroczy Żar.
— Żywiczna Mordko, chciałbyś... znaczy chciałabyś się wybrać na polowanie? — zaproponował Żurawinowe Bagno, który nadal nie przywykł do nagłej zmiany zaimków siostrzeńca.
Liliowy pokręcił łebkiem, odrzucając tym samym ofertę wuja i przysiadł. Cena, którą miał ponieś za poznanie prawdy o swym płodzicielu, była dość... dziwna. Żądanie Lisiej Gwiazdy wydawało mu się specyficzne, lecz przyjął je bez wahania, byle poznać prawdę o ojcu. Jednakże teraz gdy ją znał, nie wiedział, czy była tego warta. Choć udawanie kotki nie zdawało się być trudnym zadaniem, Żywiczna Mordka czuł się dziwnie. Nie przychodziło to z tak wielkim oporem jak sądził, że przyjdzie. Nawet można było powiedzieć, że w czuł się w swą nową rolę. Schudł, by chociaż trochę pozbyć się męskiej figury, nad którą tak Zimorodkowa Pieśń pracowała. Futro zaczął staranie wyczesywać, aby nie wyróżniało się tak na tle klanowych kotek. Jego prawe, białe ucho zaczął ozdobić kwiat stokrotki, który znalazł na polanie niedaleko ich nowego obozowiska. Jednym słowem ku zaskoczeniu Lisiej Gwiazdy i jego samego przyszło mu to z niebywałą łatwością. Wcielenie się w kotkową rolę, sprawiło, że zaczął zauważać pewne sprawy indziej.
Przez całe życie starał się być synem, którego zechciałaby Srocza Łapa.
Siostrzeńcem, z którego byłaby dumna Zimorodkowa Pieśń.
Bratem, który obroniłby Jarzębinowy Strumień zamiast cicho łkać, obserwując jej martwe ciało.
I przede wszystkim... partnerem, którego Berberysowa Bryza była godna.
Tym czasem on, on nie wiedział co ze sobą zrobić. Tak bardzo pragnął uszczęśliwić wszystkich dookoła. Nie dokładać im zmartwień, stresu, czy kolejnych powodów do awantury. Chciał jedynie, żeby wszystko toczyło się dawnym rytmem. Żeby nikt na niego nie krzyczał, nie robił mu wyrzutów, nie patrzył jak na dziwoląga. Po przecież nim nie był. Chciał być normalny i się tak czuć. Lecz wraz z wyzwaniem Lisiej Gwiazdy ta bańka prysnęła. Kolejne pytania i wątpliwości zaczęły go dobijać. Nie był kotką, ale nie czuł się kocurem.
Nie widział siebie ani w tej, ani w drugiej roli.
Szybko otarł pojedynczą łzę, która spłynęła mu po poliku.
Musiał. Musiał jeszcze trochę wytrzymać. Upewnić się. Pogodzić z związanymi z tymi stratami. Musiał... musiała sobie jakoś z tym poradzić.
Widząc wracają z patrolu Berberysową Bryzę, jego ukochaną jak zwykle zapracowaną, uśmiechnął się i podszedł do kotki.
Siostrzeńcem, z którego byłaby dumna Zimorodkowa Pieśń.
Bratem, który obroniłby Jarzębinowy Strumień zamiast cicho łkać, obserwując jej martwe ciało.
I przede wszystkim... partnerem, którego Berberysowa Bryza była godna.
Tym czasem on, on nie wiedział co ze sobą zrobić. Tak bardzo pragnął uszczęśliwić wszystkich dookoła. Nie dokładać im zmartwień, stresu, czy kolejnych powodów do awantury. Chciał jedynie, żeby wszystko toczyło się dawnym rytmem. Żeby nikt na niego nie krzyczał, nie robił mu wyrzutów, nie patrzył jak na dziwoląga. Po przecież nim nie był. Chciał być normalny i się tak czuć. Lecz wraz z wyzwaniem Lisiej Gwiazdy ta bańka prysnęła. Kolejne pytania i wątpliwości zaczęły go dobijać. Nie był kotką, ale nie czuł się kocurem.
Nie widział siebie ani w tej, ani w drugiej roli.
Szybko otarł pojedynczą łzę, która spłynęła mu po poliku.
Musiał. Musiał jeszcze trochę wytrzymać. Upewnić się. Pogodzić z związanymi z tymi stratami. Musiał... musiała sobie jakoś z tym poradzić.
Widząc wracają z patrolu Berberysową Bryzę, jego ukochaną jak zwykle zapracowaną, uśmiechnął się i podszedł do kotki.
<Lisia Gwiazdo, osobiście ja bym zakończył sesję, co ty na to?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz