*przygody Jesionka*
Słońce dopiero wschodziło, a wiele kotów jeszcze delektowało się snem. Tylko jeden kociak stwierdził, że spanie to nudy i wyszedł ze żłobka, aby nie pobudzić rodzeństwa, a zwłaszcza mamy. Już się nauczył, że rano trzeba dać innym spokój i zająć się samym sobą, bo inaczej wszyscy będą na niego źli. Spojrzał w górę, dostrzegając w koronie drzewa mnóstwo małych kształtów. Ich ciche śpiewanie było kojące, takie przyjemne. Dziwił się, że coś takiego nie budzi klanowiczów. Może działało to jak kołysanka? Jesionek był jednak uodporniony na coś takiego i bez wachania wskoczył na korzeń, spoglądając do góry. Dopadnie te małe ptaszki. Pokaże wszystkim jaki jest odważny! Może mama nawet pochwali go za upolowaną zdobycz? Na dodatek jego pierwszą! Rozejrzał się po obozie i dostrzegł Niedźwiedzie Futro, który stał na straży. Pilnował jednak wejścia do obozu, a nie współklanowiczów. Zadrżały mu wibrysy z podekscytowania. To jest szansa na wykazanie się. Raz. Napiął wszystkie mięśnie. Dwa. Przygotował się do skoku. Trzy. Odbił się i uczepił pazurki w twardej, chropowatej korze. Aha! Udało mu się! Trzymając się drzewa, powoli starał się wspiąć na najbliższą gałąź. Okazało się to trudne. Co chwilę ześlizgiwał się niżej, ale kurczowo trzymał się drzewa. Nie podda się! Łapki bolały go od wysiłku, kiedy posuwał się ku górze. Jeszcze trochę. Jeszcze moment. Dopingował się. W końcu się udało. Westchnął z ulgą. To było okropnie trudne! Spojrzał w dół i aż zdziwił się tym, jaki świat jest wielki. Choć nie był na samym czubku, tylko na nisko położonej gałęzi, to i tak widok na obóz był dla niego niezwykłym doświadczeniem. Uśmiechnął się z dumą i skupił się na swoim celu. Gałąź wyżej dało się usłyszeć ćwierkanie jego ofiary. Chwilę odpoczął i powoli wrócił do kontynuowania wspinaczki. I raz. I dwa. I hop. I hop. I hop. Był coraz wyżej. Czuł już wiatr na swojej sierści. Z stęknięciem wspiął się na gałąź i przypadł do niej brzuchem. Jego cel był w zasięgu wzroku. Mały, brązowy ptak skakał z kawałkiem trawy w dziobie, próbując umieścić je w gnieździe. Jesionek nie miał żadnego pojęcia o polowaniu, więc zrobił to, co uważał za odpowiednie. Skoczył, próbując dorwać ptaka w swój pysk. Niestety jego ofiara była szybsza i w ostatniej chwili wzbiła się w powietrze.
- No nie! - pisnął rozczarowany, że atak okazał się fiaskiem. Spojrzał na gniazdo, które pozostawił ptak. Były tam dziwne, białe kształty. Wziął nową zdobycz w pysk. Okazała się twarda i kulista. Postanowił zbadać przedmiot, będąc już na dole. Spojrzał w dół. Hm... będzie ciężko zejść. Właściwie to nie wiedział jak miał to zrobić. Dotarła do niego zgroza całej sytuacji. Rozejrzał się po ziemi i dostrzegł Białego Kła, który zaspany wychodził z legowiska wojowników. Zwalił łapką liście, aby zwrócić jego uwagę. Kocur widząc poruszenie w koronie drzewa spojrzał w tamtą stronę. Jego mina była bezcenna.
- Co ty tam robisz?! - wykrzyknął.
Nie mógł mu odpowiedzieć, ponieważ pysk blokowała mu nowa rzecz, którą odkrył.
- Zaraz zawołam kogoś kto cię ściągnie!
Posłał mu zdziwione spojrzenie. To on go nie ściągnie? Co? Siedział więc tam, wcale się nie stresując. Wręcz nudziło go trochę to czekanie. Obserwował z góry jak koty budzą się do życia. Było coś magicznego w scenerii oglądanej z tak wysoka.
- Jesionku, nie martw się! Uratuję cię!
Spojrzał w dół i zobaczył zmartwionego tatę. Wyglądał na śmiertelnie przerażonego. Ale co on taki przestraszony? Było mu tu naprawdę wygodnie. Obserwował jak Kaczy Pląs wspina się, lepiej od niego na gałąź.
- Jestem. Jestem. Nie obawiaj się. Zaraz Cię zniosę.
Gdy dotarł do kociaka, chwycił go za kark i powoli zniósł na dół. Zadowolony czekoladowy otrzepał sierść i wypluł jajo.
- Co to jest? - zdziwił się ojciec.
- Znalazłem to tam na górze! - wyjaśnił zadowolony z siebie Jesionek. - To musi być jakaś zabawka!
- Co właściwie tam robiłeś?
- Polowałem!
- Polowałeś? - Kaczy Pląs aż usiadł z wrażenia- Mogłeś spaść!
- Uważałem... mama, bracia i siostra spali. A mi się nudziło i...
- A mówi, że to ja jestem nieodpowiedzialnym rodzicem... - mruknął pod nosem ojciec.
- Proszę nie mów mamie! - zrobił wielkie oczka.
Kaczy Pląs westchnął.
- Dobrze.
Ucieszony podziękował tacie i złapał jajo w pysk. Szybko wrócił do żłobka i trącił rodzeństwo, wybudzając ze snu.
- Daj pospać... - mruknął Gruszka.
- Patrzcie co mam!
- Znów jakiś super patyk? - Brat ziewnął szeroko.
- Nie! To jakaś ptasia piłka!
Gruszka i Malinek otworzyli oczy, zaciekawieni tym, co ich brat znalazł.
- Oto i to - wskazał na ptasie jajo.
- Do czego to służy? - zapytał Malinek.
- No jak to do czego? Do zabawy!
Popchnął je łapką i zdziwiony spostrzegł, że to wcale, a wcale się dobrze nie turla. Obwąchał przedmiot. Był twardy i kulisty. Powinien się turlać! Walnął w niego łapką, a skorupka pękła z głośnym trzask. Ze zdziwieniem obserwował kleistą ciecz, wylewającą się z wnętrza.
- No i po ptasiej piłce - skwitował Gruszka.
Malinek tylko wzruszył ramionami.
- Przykro mi, Jesionku
Oboje wrócili do porannych czynności. Czyli rozciągania i rozmów. Lód jeszcze spała, więc nie dołączyła do nich. Tak samo dzieci Lśniącej Łapy. Czyżby Gruszka zerkał na Pigwę? Pokręcił głową. Nie... chyba mu się zdawało. No bo jaki miałby do niego interes? Spojrzał na rozbitą zabawkę z rozczarowaniem. A miało to być coś fajnego! Nie z tej ziemi! Oblizał łapkę z substancji, która wypłynęła z wnętrza skorupki. Jego uszy się wyprostowały. Smakuje dziwnie... Zaciekawiony powąchał zawartość i rozdzielił skorupki. Było tam coś żółtego. Zamoczył w tym język i się zachwycił. Toż to było jedzenie! W kilku liźnięciach zjadł żółtko, oblizując ze smakiem pyszczek. To... to było lepsze od ryb wujka Aronii! Nic dziwnego, że było tak wysoko! To zakazany owoc! Takie pyszne! Zamruczał aż z przyjemności. Złapał w pyszczek kawałki skorupki i wyniósł je ze żłobka. Zakopał je w ziemi i spojrzał na drzewo, gdzie odkrył skarb. Już się nie mógł doczekać pasowania na ucznia. Chciał poznać tajniki polowania i schodzenia z drzew! Wtedy... będzie niepokonany! Będzie mógł polować na okrągłe, pyszne kulki bez niczyjej pomocy!
I tak oto dzielny Jesionek, postanowił z kociaka zostać drzewnym kotem, łowcą okrągłych smakołyków, pilnowanych przez ptasie potwory.
zabiłeś ptaszka i za to czeka cię krwawa śmierć
OdpowiedzUsuńTo było jajko, bez ptaszka w środku. Prawdziwy ptaszek uciekł
Usuń