- Wstawaj, leniwa kupo futra! - zawołał, unosząc ogon do góry, gdy płowy podniósł zaspany łeb, po czym ziewnął przeciągle. Zaraz jednak ogarnął, kto go woła i oba koty udały się na wspólny trening.
Przypominali sobie wszystko, od granic, po liderów i zastępców innych klanów, przez zapachy i rozpoznawanie zwierzyny, na polowaniu i walce kończąc.\
Tak naprawdę Igła miał wrażenie, jakby sam szedł na swój pierwszy trening z Ostrokrzewiowym Liściem, któremu przy każdym oddechu czy też uderzeniu serca miał ochotę napluć w mordę. Teraz zaś... zwyczajnie tęsknił za tym starym burakiem i nadal miał do niego żal, że wyznał mu prawdę o ojcostwie dopiero, gdy bury kocur właśnie dogorywał. Prychnął zamyślony i nim się spostrzegł, dotarli nad strumyk. Zastrzygł uszami, słysząc jakiś szelest przy pobliskim krzaku.
- Teraz sprawdzimy twój węch - mruknął do ucznia - No, Leśna Łapo, co tam siedzi? - miauknął, napinając mięśnie, będąc gotowym w każdej chwili zaatakować wroga, w myślach cały czas pamiętając, że ten lichy strumyk z pewnością nie powstrzyma Lisiej Gwiazdy i jego wyrzyganych przydupasów. Kocurek zawęszył, po czym z przerażeniem cofnął się o krok.
- Klifiaki - miauknął cicho i nim oba kocury zdążyły zareagować, zza rośliny wyskoczyła trójka tych przebrzydłych wronich straw, rzucając się na Igłę i Leśnego.
Wywiązała się szamotanina. Liliowy kocur na zamianę atakował i odbierał ataki na tyle, na ile potrafił. Wraz z Martwym Cieniem wymieniali się serią uderzeń, zawzięcie kąsając po łapach i drapiąc po pyskach. W końcu odrzucając od siebie nieruchome ciało szylkretowej kotki, znanej jako Liliowa Sadzawka, wstał na cztery równe łapy, obserwując, jak pozostałe dwa koty uciekają. Splunął krwią i sierścią, czując jak szczypie go skóra w okolicach oka, oraz barki wraz z klatką piersiową. Krew kapała z nosa Leśnej Łapy, który dyszał ciężko. Nic nie mówili, zakopali tylko kocicę, po czym Igła wyszeptał ciche przepraszam, tłumacząc, iż nie chciał jej zabijać, po czym wrócili do obozu, gdzie point natychmiast zwołał zebranie klanu.
- Klanie wilka! - miauknął donośnie, zwracając na siebie uwagę reszty klanowiczy. Cóż... zdecydowanie widok dyszącego ciężko, poranionego lidera w ostatnich księżycach nie był częsty - Klan Klifu zaczyna pozwalać sobie na co raz to więcej! - warknął. Wysuwając pazury - Od teraz mentorzy, ćwiczycie w parach wraz ze swoimi uczniami, dodatkowo wyznaczam kolejny patrol, który będzie sprawdzał granice przed wschodem słońca. Niech nikt nie chodzi sam, przynajmniej połączcie się w pary, żebyście byli bezpieczniejsi, granicę znakujcie kilka razy dziennie. Jeśli ta Lisia gnida ponownie przekroczy granicę, nie pozostawi nam wyboru! - zakończył, zeskakując na ziemię.
< Leśna Łapo? Ktoś inny z kw? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz