*time skip, bo Hachi zjebaua*
Cały ten czas od odejścia Gęsiego Pióra był u swoich synów tylko raz - gdy Leszczynek złamał obie przednie łapy. Widząc atak paniki, który rzucał wątłym ciałkiem rudego kocura sprawił, że serce Igły jeszcze bardziej niż wcześniej, roztrzaskało się na niemalże pył. Owszem, kochał ich ale... Miał wrażenie, że coś go blokowało przed okazywaniem obcych uczuć. Poza tym, już Ostrokrzewik wykrzyczał mu w pysk, że jest najgorszym ojcem na świecie. Co gorsza, kremowy maluch miał rację, był najgorszym ojcem na świecie... Wiedział, że byłoby lepiej, gdyby to on umarł, zamiast jego cudownej ukochanej. Maluchy miałyby matkę...
Kocur westchnął cicho, zakrywając pysk łapą. Świadomość, że właśnie spędza już kolejny tydzień w swoim legowisku, nawet nie wychodząc na zewnątrz napawał go lekkim strachem. Jednakże... Nie miał siły, ilekroć próbował się podnieść - rezygnował z tego bardzo szybko. Dodatkowo jakaś cholerna gorączka go złapała, tak przynajmniej mówiła Świetlik, toteż musiał odpuścić sobie nawet te krótkie patrole, na które wysyłał go Wilcze Serce, by w jakikolwiek sposób zająć myśli pointa, które tak czy siak wracały do czasów, gdy w porze nagich drzew mógł ogrzać się dzięki miękkiemu i długiemu futerku Gąski, jak przynosił jej kwiaty, gdy był jeszcze zakochanym szczylem, jak razem płakali ze szczęścia, gdy ich najstarsze dzieci przyszły na świat.
Pociągnął nosem, chowając pysk w mchu, czując jak zaczyna powoli się rozklejać. Idealny z niego lider, po prostu cudowny. Słaby i żałosny... Kolejny raz wrócił myślami do tego, co stało się nad urwiskiem. Miedziana Iskra uratowała jego marne życie, jednakże... Czy słusznie? Myśl o tym, że lepiej by było, gdyby to on odszedł, ponownie zawitała w głowie kocura. Wilcze Serce byłby lepszym liderem, silniejszym, z pewnością nie ryczałby całe dnie, tak jak on.
Nastawił uszu, słysząc jakiś szmer przed wejściem do jego leża. O wilku mowa...
- Jak się czujesz?
Ah, czarny kocur jak zwykle nie bawił się w tą całą szopkę, tylko od razu przechodził do sedna. Jednak co Igła miał mu powiedzieć? Że czuję się ogropnie do tego stopnia, że ma ochotę skończyć se sobą? Że ma wyrzuty sumienia, bo nie potrafi zająć się swoimi dziećmi, gdy te tego potrzebują? Że nie wspiera swojej córki podczas ciąży? Otworzył pysk, chcąc coś powiedzieć, jednakże z jego zduszonego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Jedyne o czym marzył to to, by mógł położyć się już spać i ewentualnie o tym, by Miedziana Iskra znowu dotrzymywała mu towarzystwa. Jakoś tak... Lepiej się czuł w jej obecności, mając świadomość, iż kotka przeżywa ból bardzo podobny do jego. Dodatkowo, połowa wojowniczka nie zdawała zbędnych pytań, po prostu była...
- Wilcze Serce, przyjacielu... - zaczął niemrawo, próbując zebrać w sobie całą odwagę, by zacząć temat o śnie, który nurtował go od jakiegoś czasu. Widząc, jak jego zastępca skinął powoli głową, siadając naprzeciw liliowego, odebrał to jako aprobatę, toteż zaczął mówić dalej - Jakiś czas temu śniła mi się Gęsie Pióro, mówiła, że... Uh... Że mam nie obwiniać moich synów o to, co się stało, że Leszczynek.... że Leszczynek jeszcze kiedyś będzie dumą klanu, że nie jest on żadnym złym omenem... Że powinienem żyć dalej, a nie rozpamiętywać to, co kiedyś dalej było, że powinienem znaleźć kogoś, kto pomoże mi się podnieść...
Zakończył, wyczekująco i strasznie niecierpliwie wbijając wzrok w kocura, który nerwowo poruszał swą końcówką ogona, co jakiś czas wysuwając i chowając swe ostre jak brzytwa pazury.
- Co o tym wszystkim sądzisz? - miauknął zduszonym głosem, niemrawo przenosząc spojrzenie błękitnych ślepi na swe łapy - Jest coś jeszcze... Pokazała mi drogę do miejsca, w którym mogę odebrać życia - zakończył, biorąc głęboki wdech. Miał wrażenie, że ta rozmowa nie będzie ani trochę przyjemna...
< Wilcze Serce? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz