- Myślę, że mogłabym mieć ucznia, o ile nie byłby leniwy. To najgorsze co może być - miauknęła - a tak poza tym, trenowanie takiego mogłoby być całkiem ciekawe.
Zamyśliła się. Gdyby faktycznie miała wytrenować jakiegoś terminatora, mogłoby być ciężko. Z dogadaniem się na przykład. Gdyby nie była teraz z Berberys, pewnie zaczęłaby układać wzór na idealnego ucznia.
- Mam nadzieję że Żmijowa Łapa zrobi postępy - odezwała się do szylkretki.
- Oj ja też, ja też - westchnęła calico.
- Hmm, a może przejdziemy się gdzieś, tak dla rozluźnienia? O ile nie masz nic przeciwko oczywiście - zaproponowała.
Końcówka jej ogona drgnęła w oczekiwaniu.
- Albo wiesz co - odpocznijmy już dzisiaj, może jutro będzie lepszy dzień. Przyda ci się chwilą na odetchnięcie - zmieniła zdanie, gdyż zdała sobie sprawę że sama jest trochę zmęczona i chyba jednak nie ma ochoty na spacery.
- No... dobrze. Do jutra w takim razie! - miauknęła na pożegnanie i oddaliła się szybko w tylko sobie znanym kierunku.
Ah, czyli jednak miała coś jeszcze do roboty. Tańcząca prawie zapomniała, że Berberysowa Bryza jest przecież zastępczynią, a co się z tym wiąże - ma więcej obowiązków. Sama skierowała swe kroki w stronę legowiska wojowników, aby ułożyć się wygodnie na swoim posłaniu i udać się w krainę snów, na krótką drzemkę.
***
Był już ranek, dookoła słychać było głosy krzątających się i zbierających do wyjścia wojowników. Zielonooka ziewnęła potężnie.
- Tańcząca Pieśni, masz iść z nami na poranny patrol - usłyszała swoje imię, więc tylko pokiwała głową i wstała z posłania.
Z początku nie mogła rozpoznać kto do niej mówi, za dużo tych wszystkich wojowników do zapamiętania! Dopiero po chwili wyczuła, że była to Makowy Kielich. Przy wyjściu z obozu czekali jeszcze Bluszczowy Poranek z Żurawinowym Bagnem.
Gdy wróciła z patrolu, sięgnęła po jakąś piszczkę ze stosu zwierzyny. Tak się złożyło, że obok stała wyraźnie wyczerpana Żmijowa Łapa. Hm, czyli pewnie nie było najlepiej... Vanka szybko pochłonęła chudą myszkę, a następnie zamierzała odszukać Berberysową Bryzę. Jednak nie musiała tego robić, gdyż to calico podeszła do niej.
- Cześć Berberys - przywitała się pierwsza - to jak z tym naszym spacerkiem?
<Berberys?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz