– Guziku! – powiedział przerażony, starając się wyciągnąć pluszaka. Wtedy to płacz ustał. Pierwsze co pojawiło się w głowie Bluszcza, była myśl, że to krzew tak strasznie płakał, a zabawkowy miś go rozweselił, lecz dość szybko wrócił do rzeczywistości i faktu, że przecież krzewy nie są w stanie wydawać takich dźwięków, jak on słyszał. Dlatego rozejrzał się dookoła i wtedy zauważył jakiegoś kota. Miał on dość smukłą sylwetkę, a futro miał trzy kolorowe — białe, czarne oraz coś na wzór szarego. Jego zielone oczy z małym błyskiem przyglądały się Bluszczowi, tak, że aż kocur nie był pewny, czy to właśnie jego płacz przed chwilą słyszał.
– Coś nie tak nieznajomy? – zapytał z uśmiechem, jak gdyby nigdy nic.
– Tak... Mój przyjaciel utknął w tych krzakach! – poskarżył się Bluszcz, znów odwracając się w stronę Guzika.
– Utknął? Przecież przejście tu to żaden problem! Spójrz na mnie. Przeszedłem, a moje futerko wciąż nienaruszone – powiedział, dalej przyglądając się arlekinowi, który to zaczął ciągnąć pluszaka za ucho, by jakoś wydostać go z pułapki. W końcu się udało, a Bluszcz wraz z Guzikiem polecili na twardą ziemię, rozsypując przy tym trochę ziół.
– Guziku! – odezwał się zadowolony niebieski, głową ocierając się o pluszowe ciałko misia. Wtedy to od tyłu podszedł do nich samotnik.
– To twój przyjaciel? – zapytał lekko zmieszany.
– Tak. To Guzik! Wraz ze mną podróżuje i razem pomagamy innym. Jak widać po ziołach... – westchnął, zdając sobie sprawę, ile z nich wzbiło się w powietrze. – Tobie coś dolega? Mam zioła na prawie wszystko!
– Dolega... Oh, no tak! Mogłabyś w sumie spojrzeć na moją łapę – odparł i wskazał głową kończynę. Bluszcz nachylił się lekko, a po chwili nakazał nieznajomemu zrobić parę kroków. Wyglądało to identycznie do stanu jego ostatniego pacjenta. Ten musiał cierpieć na dokładnie ten sam problem. Gdy tylko Bluszcz zdał sobie z tego sprawę, sięgnął po Guzika i zaczął szukać odpowiednich roślin.
– Trzymaj! To powinno pomóc – oznajmił i podał samotnikowi odpowiednie zioła. Ten uśmiechnął się do niego i bez żadnego zapytania po prostu się przytulił.
– Dzięki...
– Bluszcz – przedstawił się. – Bluszcz i Guzik.
– W takim razie dzięki Bluszczu i Guziku – stwierdził.
– A ty...
– Turkawka.
Wyleczeni: Turkawka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz