Czekoladowy odwrócił się do Przeplatki i podał jej zioła. Kąciki ust szylkretki uniosły się delikatnie do góry, po czym zielonooka odebrała roślinę, powoli biorąc wyznaczoną przez Skowronka dawkę do pyska. Medyk odwrócił się do Firletki, posyłając jej pogodne spojrzenie.
— Możesz wrócić do segregacji ziół, chyba, że wolisz odpocząć — stwierdził cicho, poruszając wąsami.
— Nie ma takiej potrzeby, zostanę — odparła koteczka, odsuwając się w głąb legowiska i po chwili ginąc gdzieś w cieniu.
— Jak uważasz. — Czekot przeniósł wzrok na Przeplatkę, która zdążyła już zjeść zioła i teraz zbliżała się do wyjścia, uśmiechając się życzliwie oraz wypowiadając słowa pożegnania.
─── ⋆⋅☼⋅⋆ ───
Blade, stęsknione promienie zachodzącego słońca wdzierały się przez szpary do Skruszonego Drzewa, rzucając światło na pysk Skowroniego Odłamku oraz delikatne, zielone liście, trzymane przez niego w łapach. Kilka uderzeń serca temu pozwolił Firletce zakończyć dzisiejszą lekcję, aby miała jeszcze czas na posilenie się oraz odpoczynek, a Pajęcza Lilia postanowiła przejść się, zobaczyć co u kociaków, toteż pozostał zupełnie sam w legowisku. Od ścian wieży odbijał się dźwięk jego oddechu, przebijając się przez ciszę. Asystent medyka sam postanowił zająć się segregacją ziół, napełniając swoje nozdrza ich delikatnym aromatem, połączonym z tak dobrze znanym mu zapachem kurzu. Nie minęło wiele czasu, a do legowiska ktoś wszedł. W pomarańczowym blasku kocur ujrzał kremowego wojownika, wpatrującego się w niego swoimi wielkimi, zielonymi ślepiami. Zza pręgowanego klasycznie wyłonił się również Ostowy Pęd, delikatnie popychając syna.
— Coś się stało? — zapytał czekot, odkładając zioła i wstając.
— Modliszkowa Cisza chyba złapał kleszcza — poinformował starszy, uśmiechając się delikatnie do medyka. — Ciężko było go tu zaciągnąć, ale oto jest!
Skowronek skinął głową, zbliżając się do wojownika. Powoli przyłożył łapy do jego futra i poczuł, jak kremowy drgnął. Ignorując to, srebrny rozgarnął sierść kocura, w poszukiwaniu pasożyta. Chwilę później natrafił na upite krwią, grube stworzenie, przyczepione do skóry.
─── ⋆⋅☼⋅⋆ ───
Machnął ogonem na pożegnanie i już-już miał wrócić do swojego poprzedniego zajęcia, gdy w przejściu pojawiła się kolejna, znajoma mu sylwetka, należąca do Firletkowej Łapy. Na pysk uczennicy wkradł się nieśmiały uśmiech i koteczka wkroczyła do środka.
Skowroni Odłamek odwzajemnił uśmiech, z czułością patrząc na młodszą siostrę. Odczuwał dumę za każdym razem, gdy ją widział, jednak jednocześnie czuł, jak pojawia się w nim niezrozumiały strach. Bał się, że liliowa skończy niczym on. Chciał, żeby miała normalne, spokojne życie, pełne beztroski oraz szczęścia. Może też dlatego pozwalał jej na tyle odpoczynku i zabawy... Zaraz za tortie do Skruszonej Wieży weszła Pajęcza Lilia, mówiąc coś do Firletki. Dopiero po chwili dostrzegł, iż ruda medyczka zajmuje się ogonem uczennicy. Nieco zdenerwowany zbliżył się do kotki, spoglądając pytająco na dawną mentorkę.
— Nic się nie stało, Firletka tylko zraniła się w ogon. — Uspokoiła czekoladowego.
Zielonooki zmierzył wzrokiem młodszą, jednak widząc, że rzeczywiście nie dolega jej nic poważnejszego, powędrował do składziku z ziołami, odkładając posegregowane medykamenty.
Chwilę później jasne smugi lśniące na ziemi i ścianach legowiska zniknęły, pozostawiając po sobie jedynie nieprzeniknioną, atramentową czerń. Gdy Skowronek opuścił składzik, obie jego towarzyszki leżały już na swoich legowiskach; Pajęcza Lilia pogrążona była w głębokim śnie, jednak Firletkowa Łapa wpatrywała się w jakiś bliżej nieokreślony punkt.
— Wszystko w porządku? — Kocur usiadł obok niej, ściągając brwi.
Wyleczeni: Modliszkowa Cisza, Firletkowa Łapa
<Siostro?>
[526 słów]
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz