W końcu mieli zakopać miłość jego życia, zwrócić matce ziemi. Tylko, że nie tam należało jej ciało... Powinno zostać zwrócone niebiosom, odłamkom Srebrnej Skórki oraz Nocnego Nieba.
Pomarańczowooka poruszyła się nerwowo. Chciała zawołać, żeby nie chować kotki. Zamiast tego stała bezczynnie, wpatrując się ze skruszonym wyrazem pyska w tą scenę. Chwilę później piękna sierść Tuptającej Gęsi zniknęła pod ziemią, przykryta piaskiem. Wąsy Murenki zadrgały, gdy chłodny powiew wiatru uderzył w jej bok. Nie znała Tuptającej Gęsi za życia; wiedziała, że nie przepadała ona za jej matką - było to widać, gdy zapraszała wszystkich na jej ślub. Mimo to wierzyła w jej dobro oraz we wszystkie cechy, które uczyniły ją zastępczynią.
Zbliżyła się do Sroczej Gwiazdy.
— Co się stało z ciocią? — zapytała szeptem, niepewnie zerkając na liderkę.
Prababcia przeniosła swoje zielone ślepia na pyszczek koteczki.
— Odeszła, Mureno. Jest teraz w lepszym miejscu — odparła, a koniuszek jej ogona zadrgał z tak świetnie maskowaną przez liderkę rozpaczą.
— Więc czemu jest pod ziemią?
— To tylko niepotrzebne już ciało. Jej dusza przebywa wraz z przodkami na niebie.
─── ⋆⋅☆⋅⋆ ───
Poruszyła uszami, na dźwięk słów Sroczej Gwiazdy. Jej jasne wąsy zadrgały z podekscytowaniem, gdy liderka zwróciła się do niej, lustrując ją swoimi zielonymi, bystrymi oczami. Mimo przebłysku dumy, w ślepiach przywódczyni było widać również ból po stracie Tuptajacej Gęsi, towarzyszący jej od tamtego pamiętnego dnia, gdy odbył się pogrzeb zastępczyni. Księżniczka uderzyła ogonem o tylne łapy i poruszyła się w miejscu. Na jej pysk wkradł się delikatny, nieco nerwowy uśmiech; jej prawy kącik ust uniósł się ku górze, a po grzbiecie przebiegł zimny dreszcz, kiedy przywódczyni otwarła pysk, aby rozpocząć mianowanie pomarańczowookiej.
— Mureno — zaczęła. — Ukończyłaś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś została uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz nazywać się Murenowa Łapa. Twoim monterem pozostanie Algowa Struga. Mam nadzieję, że przekaże ci całą swoją wiedzę.
Po tych słowach Srocza Gwiazda zwróciła się do nowej mentorki Mureny, jednak na to kotka nie zwróciła już uwagi. Wreszcie mogła rozpocząć szkolenie, ucząc się pod okiem Algi. Niewiele wiedziała o kotce, jednak po jej przyjaznym uśmiechu mogła się domyśleć, że szybko się z nią dogada.
Wojowniczka jako pierwsza wyszła z tłumu, przerywając chwilowy spokój, a w jej ślady ruszyła młoda księżniczka, zbliżając się do cioci. Powoli, z początku niepewnie, zetknęły się nosami, po czym odeszły na bok, nieco oddalając się od tłumu kotów.
— Cześć, chciałabyś przejść się już obejrzeć nasze terytorium? Chyba, że wolisz najpierw zapoznać się z legowiskiem i resztą uczniów, jak wolisz. — Alga poruszyła łbem wesoło, spoglądając z wyczekiwaniem na ucznia.
— Z chęcią się przejdę. Jestem bardzo ciekawa, jak wygląda Klan Nocy poza obozem — odparła po chwili namysłu młodsza.
— Jasne, w takim razie poczekamy, aż skończy się ceremonia twojego rodzeństwa i możemy iść.
─── ⋆⋅☆⋅⋆ ───
Powietrze było parne, zmuszając Murenę do uchylenia pysku dla lepszej wentylacji organizmu, a słońce przypiekało niemiłosiernie karki kotek. Księżniczka kroczyła za Algą, powoli opuszczając skąpane w blasku słońca obozowisko. To miał być jej pierwszy raz, gdy wychodziła poza obręb obozu i tak właściwie nie wiedziała, czego się spodziewać. Rozglądała się więc tylko z zaciekawieniem, co jakiś czas zadając jakieś nic nieznaczące pytanie.
Wreszcie, po przejściu kilku kroków, dymna przed nią zatrzymała się, a Murena omal na nią nie wpadła, gwałtownie stając w miejscu.
— Co się stało? Czemu stoimy? — dopytywała uczennica, wyglądając zza boku mentorki.
Dopiero wtedy dostrzegła, że przed nią rozciąga się jasna tafla wody, skrząca się w blasku słońca. Koteczka zbliżyła się do niej, pochylając nad ciekłym lustrem, w którym ukazał się jej biało-czarny pyszczek. Wysunęła jedną łapkę przed siebie, uderzając w odbicie, które natychmiast zafalowało, zniekształcając mordkę uczennicy.
— Musimy przepłynąć na drugą stronę, aby wydostać się z terenów obozu — stwierdziła Alga, mierząc wzrokiem młodszą. — Znasz już podstawy, więc nie powinno to stanowić dla ciebie większego problemu.
Córka Mandarynkowego Pióra pokiwała głową, a następnie zanurzyła przednie łapy w wodzie. Ciesz była przyjemnie ciepła, nagrzana od słońca, toteż Murena z chęcią zanurzyła się w toni.
Dalej przepełniona była strachem, jednak ruszyła przed siebie, czując za sobą obecność Algowej Strugi, czuwającej nad nią.
W pewnej chwili młodsza straciła rytm i zanurzyła się głębiej, łykając wody. Poruszyła chaotycznie kończynami, czując narastający, obezwładniający strach. Serce mocniej biło jej w piersi i kotka chciała krzyknąć, jednak w tym samym momencie do jej ust napłynęło jeszcze więcej wody. W jednej sekundzie cały łebek kotki znalazł się pod wodą. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, poczuła na swoim karku szczęki mentorki, które zacisnęły się na jej skórze; były jedyną szansa na ratunek.
Z pomocą ciotki uniosła łebek nad taflę wody i łapczywie zaczerpnęła powietrza, z trudem dopływając do brzegu. Dopiero wtedy, gdy wygramoliła się na powierzchnie i pozbyła całej cieczy z pyska, spojrzała na Algę, prostując się szybko.
— Ruszajmy dalej — wymamrotała, udając, że nic się nie stało. Po chwili jednak dodała cicho:
— Błagam, nikomu o tym nie mów!
Mentorka zerknęła na kotkę z ukosa, jednak pokiwała powoli głową.
— Wszystko dobrze? Następnym razem na pewno wyjdzie ci lepiej, nie musisz się martwić!
— Tak, tak... — bąknęła Murenowa Łapa, niezręcznie odwracając wzrok. — Chodźmy, naprawdę.
— Na pewno masz tyle siły? — dopytywała Algowa Struga, jednak najwidoczniej straciła już zainteresowanie rozmową, gdyż błądziła gdzieś wzrokiem, poruszając się w miejscu, jakby chcąc jak najszybciej ruszyć się z miejsca.
— Oczywiście!
Dymna jeszcze chwilę lustrowała uczennicę wzrokiem, po czym wstała z ziemi i jakby nigdy nic poprowadziła ją dalej, przemierzając rozległe tereny Klanu Nocy.
[1090 słów + pływanie]
[przyznano 22 + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz