Po długim czasie żłobek się ożywił. Matka układała wszystkim swoim dzieciom futra, z wyjątkiem Piórka. Kiedy karmicielka miała do niej podejść, skrzywiła się i z zniesmaczeniem wróciła do Szałwika, zajmując się czesaniem jego sierści. Piórko spojrzała się za siebie, kotka poczuła lekki dreszcz. Czyżby matka jej nie lubiła? Srebrna nie chciała mieć złego humoru, więc zajęła się myciem. I tak mijały chwile, aż Mandarynkowe Pióro chrząknęła.
- Dobrze, wychodzimy, pamiętajcie, aby dobrze się zachowywać! - zwróciła dzieciom uwagę. Wszyscy kiwnęli głowami i ruszyli za matką. Piórko wyszła ostatnia, w pełnej gotowości naprężyła się. Spodziewała się po swojej mamie bardzo trudnego zadania, jednak było spokojnie. Wszystkie koty niespodziewanie zebrały się na polanie. Gdzieś koło kociaków siedziały medyczki, Różana Woń i Zimorodkowe Życzenie. Obydwie patrzyły się na Piórko, czujne i skupione. Do karmicielki podbiegła liliowa kotka - Spieniony Nurt. Była bardzo zadowolona, uśmiechem na pysku przywitała się z Mandarynkowym Piórem. Zamieniły ze sobą kilka słów, po rozmowie zastępczyni podbiegła do liderki. Po chwili rozgardiaszu koty ucichły.
- Jesteście z nami sześć księżyców, a to oznacza, że jesteście gotowi zacząć szkolenie na wojownika - zabrała głos przywódczyni. Każdy z rodzeństwa poczuł się szczęśliwy, matka, jak zwykle dumna, stała u boku swoich pociech.
- Laguno, wystąp - kontynuowała Srocza Gwiazda - Od dziś będziesz znany jako Lagunowa Łapa, a twoją mentorką zostanie Mandarynkowe Pióro - mruknęła. - Mam nadzieję, że twoja... - Głos się urwał, a Piórko żyła w swoim świecie.
Lagunowa Łapa z gracją podszedł do matki, oboje dotknęli się nosami i zajęli miejsca gdzieś z boku.
- Mureno, wystąp. Od dziś będziesz znana jako Murenowa Łapa, a twoją mentorką zostanie Algowa Struga - powiedziała donośnie. - czy poprowadzisz szkolenie tej młodej księżniczki?
Uczennica uśmiechnęła się i poczekała, aż Algowa Struga wyjdzie z tłumu. Kiedy to się stało, zrobiły to samo, co poprzednia para i zajęły miejsca.
- Łusko, wystąp - powiedziała poważnie. - Od dziś będziesz znany jako Sterletowa Łapa, a twoim mentorem zostanie Spieniony Nurt - ogłosiła. Liliowa powstrzymała się z komentarzami zachwycenia i podbiegła do Sterletowej Łapy. Oboje dotknęli się nosami i zajęli swoje miejsce. Piórko nie miała zamiaru słuchać większości słów. Do tego nie były skierowane do niej, więc nie interesowało jej to. Gdzieś słowa jej prababci się zaczynały, a gdzieś urywały. Kotka gdyby mogła zostałaby w żłobku, by nie słyszeć o jej rodzeństwie. A gdzie ona? Zawsze pomijana i najsłabsza.
- Szałwiku, wystąp. Od dziś będziesz znany jako Szałwiowa Łapa, zaś twoim mentorem zostanie Sumowa Płetwa.
Starszy kocur, jakby był już przygotowany, podszedł do młodego ucznia i stuknął się z nim nosem. Szałwiowa Łapa z entuzjazmem zajął miejsce obok niego.
- Piórko, wystąp. Od dziś będziesz znana jako Pierzasta Łapa, a twoją mentorką zostanie Różana Woń. Jednak nie będziesz szkolić się ani na wojownika ani na medyka, zostaniesz pierwszym ogrodnikiem Klanu Nocy! - obwieściła.
Na pyszczku młodej pojawił się lekki uśmiech. Starała się jak mogła, była wręcz zachwycona swoim stanowiskiem. Różana Woń wystąpiła przed Zimorodkowe Życzenie, podeszła do młodej uczennicy i dotknęła jej nos swoim. To oznaczało, że miały zająć miejsca.
- Jeszcze jedno, uczulam was, żebyście uważali na samotników! - przekazała liderka. Koty spojrzały się po sobie. Czuć było ten dreszcz, był nim strach i myśl o tym, co się stało z Tuptającą Gęsią. Kiedy zebranie się skończyło, Różana Woń wzięła Pierzastą Łapę do legowiska medyka. Uczennica przyglądała się wszystkiemu, ziołom i innymi rzeczami. Była pewna, że jej legowisko będzie tu, jednak Różana Woń to zobaczyła.
- Aj… Nie, nie! Ty masz własne legowisko. Potem ci je pokażę - powiedziała. Srebrna przeraziła się, nie lubiła być sama. Chociaż nie lubiła spać z rodziną, wolała mieć kogoś blisko, żeby czuć się bezpiecznie.
- Zacznijmy od czegoś prostego - miauknęła. I tak minęło popołudnie. Medyczka najpierw tłumaczyła właściwości różnych medykamentów, a potem przepytywała z nich uczennicę. Pierzastej Łapie szło całkiem dobrze, pamiętała większość nazw roślin i ich właściwości. Praca była bardzo wygodna i szybko upłynął im czas. Minęło kilka dni treningu, zanim Pierzasta Łapa dostała swoich pierwszych pacjentów. Po chwili ukończenia dziennej lekcji, do legowiska wskoczyli Kunia Łapa, Bursztynowy Brzask i Spieniony Nurt.
- Teraz masz szansę wypróbować swoją wiedzę - powiedziała. Zadowolona księżniczka podbiegła wpierw do uczennicy. Zapytała co jej dolega, po czym szybko czmychnęła do składzika. Udręką było dla niej wąchanie wszelkich zapachów, pyłki wlatywały jej do nozdrzy i robiło jej się nie dobrze. Nos zmarszczył się na ten zapach a oczy lekko zamgliły. Kotka zaczęła nieustannie kichać, aż z jej nosa nie wyleciał dziwny glut. Uczennica spanikowała i wytarła glut w liść, który upchnęła później na sam koniec składziku. Pierzasta Łapa odnalazła niewielki, żółty kwiat i wzięła go w pyszczek. Wybiegła ze składzika w mgnieniu oka pojawiła się przed Kunią Łapą. Zetknęła na mentorkę, aby upewnić się, czy dobrze wybrała i gdy ta pokiwała głową, przeżuła kwiat, po czym, za poleceniem Różanej Woni, nałożyła go na ucho uczennicy. Kotka podziękowała i opuściła legowisko medyka. Zaraz po niej podszedł do niej Bursztynowy Brzask. Jednak młoda nie wiedziała, co w tym przypadku zrobić, więc Różana Woń nadeszła z pomocą. Razem z uczennicą udała się do składzika, kiedy wróciły, niosły dwa zioła. Medyczka wymieszała obydwa zioła i tak powstało lekarstwo. Kiedy Bursztynowy Brzask zjadł leki, odetchnął z ulgą. Kocur liznął kotkę w czoło, podziękował i odszedł. Kolejnym poszkodowanym była Spieniony Nurt. Tym razem ciemna medyczka zajęła się kotką. Poszło jej to o wiele szybciej niż jej.
- Dobrze ci poszło - rzuciła medyczka, po zakończeniu pracy. Pręgowana kotka uśmiechnęła się i położyła się na legowisku Zimorodkowego Życzenia. Kiedy liliowa kotka wróciła, przyniosła ze sobą stertę ziół.
- Możesz je posortować? - zapytała ciotka. Uczennica przytaknęła i zaciągnęła wszystkie zioła do składziku. Posortowała je według użycia typu zioła, które leczyły katar stanowiły jedną kupkę a inne inną. Co prawda nie znała ich jeszcze wiele, więc przy trudniejszych roślinach pytała się medyczki o ich właściwości, jednak szło jej dość dobrze. Po skończonym zadaniu westchnęła, zrobiła dużo jak na jeden dzień. Słońce zachodziło i powoli pojawiał się księżyc na niebie.
- Odprowadzić cię do zielarni? - zaproponowała Różana Woń. Uczennica nieśmiało kiwnęła głową, ponieważ bała się iść sama, kiedy niebo było strasznie ciemne. Obie kotki wyszły z legowiska i popędziły do wyspy. Kiedy miały wpłynąć na wyspę, Pierzasta Łapa zatrzymała się. W jej oczach widać było strach i panikę przed wodą.
- Spokojnie, będę cię trzymać - zapewniła ją kotka. Ciemna kotka wskoczyła do wody, srebrna zawahała się, ale później wskoczyła. Kiedy kotki wkroczyły na wyspę, ciotka poprowadziła księżniczkę w róg wyspy. Tam właśnie znajdowało się legowisko Pierzastej Łapy. Duży pień wyglądał mrocznie w blasku księżyca, kiedy uczennica oparła się o niego, poczuła mokry mech. Czarna medyczka wskazała łapą wejście, było one przysłonięte girlandą z bluszczu. Kotka bała się wejścia, ale nic nie mogło się stać. Przeszła przez osłonę i zobaczyła duże legowisko. Bez pierza, tylko mech i inne dodatki. Pierzasta Łapa prędko położyła się na legowisku, było wygodne i delikatne w sam raz dla niej.
- Dobrze, to ja już będę wracać - szepnęła medyczka. Młoda kiwnęła głową, po kilku chwilach medyczka zniknęła za girlandą. Srebrna próbowała zasnąć, jednak nic jej nie pomagało. Nie czuła się tam bezpiecznie, miała wrażenie, jakby coś miało wskoczyć do pnia. Skuliła się w małą kulkę, żeby umilić czas zaczęła się rozglądać po jej legowisku. Podłoże wypełniał mech, był ciepły i miękki. Na ścianach były pajęczyny, duże i piękne. Było tam też sporo wolnej przestrzeni, bez problemu zmieściłyby się tam jeszcze dwa koty. Po jakimś czasie kotka uległa zmęczeniu i zasnęła.
***
Nastał dzień, słychać było szum wiatru zza pnia. Pierzasta Łapa niechętnie wstała i rozciągnęła się. Pręgowana chciała przyozdobić swoje legowisko, więc przedostała się bliżej obozu. Z widocznym grymasem stawiała kroki, była niezadowolona, bo musiała się zanurzyć. Ponownie otrzepała futro i ruszyła w las, nie wiedziała, gdzie ma iść, bo nigdy jeszcze nie zwiedzała tych terenów. Niczego nie ominęła, czy mech albo inna miękka rzecz. Jej pyszczek był przepełniony ziołami, mchem i kwiatami. Kiedy doszła na ogromną łąkę usłyszała tupot łap. Nie odwracała się, tylko zbierała więcej błyskotek i ciekawych przedmiotów.
- Pierzasta Łapo! - Usłyszała srebrna. Uczennica pomyślałą, że to tylko głos w głowie i zbierała dalej.
- Pierzasta Łapo! - Usłyszała ponownie. Kiedy Pierzasta Łapa odwróciła się, zobaczyła Różaną Woń.
- Nie możesz chodzić sama po lesie! I nigdzie nie możesz chodzić sama! - nakrzyczała na nią. Na pyszczku młodej pojawił się smutek. Myślała, że robi dobrze.
- Dobrze… Nie rób tego nigdy więcej, ale jak już masz dużo ziół, to wrócimy do zielarni - westchnęła. Różana Woń poprowadziła Pierzastą Łapę na wyspę. Uczennica nie chciała zostawiać jej zdobyczy w legowisku, więc namówiła medyczke, żeby przystroiły pień. Księżniczka zaczęła wplątywać konwalie w girlandę, a Różana Woń przystroiła górę pnia liliami oraz innymi kwiatami. Kiedy legowisko było ładnie przystrojone, kotki przeszły do treningu.
- Dzisiaj będziemy sadzić pierwsze rośliny! - powiedziała z entuzjazmem. Pierzasta Łapa się tym nie zachwyciła, jednak podeszła do tego zadania.
- Na początku kopiesz grządkę - mruknęła.
- A jak to zrobić? - zapytała.
- Musisz rozkopać ziemię - powiedziała. Księżniczka kiwnęła głową, łapami rozkopała małą grządkę.
- Co dalej? - zapytała ciotkę.
- Koło twojego pnia zostawiłam sadzonki, przynieś je do mnie - rozkazała. Srebrna kiwnęła głową, prędko podbiegła do pnia i zlokalizowała sadzonki. Kiedy je zebrała, podbiegła do ciemnej kotki.
- Co będziemy sadzić? - zapytała księżniczka.
- Będziemy sadzić poziomki - odpowiedziała. - Dobrze, wrzuć jedną sadzonkę do grządki - poradziła. Tak jak zielonooka jej poradziła, Pierzasta Łapa tak zrobiła.
- Teraz zakop grządkę, a woda zrobi swoje - rzuciła.
Pręgowana prawie zapomniała, że na wyspie znajdują się grządki, a w nich płynęła woda. Zakopała grządkę z sadzonką pod spodem.
- Widzisz te brązowe kulki? Zbierz je i wysyp kilka na zasypaną grządkę - miauknęła. Pierzasta Łapa podbiegła do śmierdzących kulek, były one mięciutkie i jeszcze ciepłe.
Kiedy posypała nimi grządkę, nawóz zaczął śmierdzieć.
- Co to? - zapytała uczennica wskazując na brązowe kulki.
- To bobki królików - powiedziała. Srebrnej przyszły odruchy wymiotne na tę myśl, że właśnie dotykała króliczą kupę.
- Teraz zrobisz grządki na całej wyspie, później pójdziemy szukać więcej sadzonek - powiedziała. Pręgowana kotka przystąpiła do działania, niestety nie była z tego zadowolona. Chciała po prostu odetchnąć, położyć się w legowisku i zasnąć. Schyliła się, by zrobić kolejną grządkę. Wrzuciła tam sadzonkę i zakopała ją, i tak jeszcze kilka razy. W przedostatniej grządce pojawiła się dżdżownica, Pierzasta Łapa zaczęła ją zgniatać łapą, szybko wrzuciła tam sadzonkę i zakopałą grządkę. Kiedy skończyła pracę odetchnęła, podeszła do Różanej Woni, która leżała przy pniu, wylegując się na słońcu.
- Skończyłam - odparła zdyszana uczennica.
- Dobrze, to chodźmy pozbierać więcej sadzonek! - mruknęła z entuzjazmem medyczka.
Uczennica opuściła głowę. Jeżeli tak miało wyglądać jej szkolenie, chciała je zakończyć. Jednak nie poddała się, poszła z mentorką do lasu, pozbierać więcej roślin.
- Jakich sadzonek szukamy? - zapytała uczennica.
- Wszystkich - miauknęła. Zadowolona kotka zaczęła biegać po lesie, szukając sadzonek.
Szybko wyrywała sadzonki jeżyn, borówek czy malin. Podbiegła na brzeg rzeki, kiedy zauważyła rokitnik, wyrwała go z korzeniami. Zbiory trwały bardzo długo, a były obfite. Kiedy obydwie kotki wróciły na wyspę, rozdzieliły sadzonki. Na jednej kupce borówki, a na innych kolejne rośliny. Pierzasta Łapa po rozdzielu roślin zaczęła robić grządki. Starannie wsadzała sadzonki i zasypywała je. Była ciekawa właściwości roślin toksycznych, zebrała takich kilka. Tak właściwe to zebrała je Różana Woń, bo uczennica nie potrafiła wchodzić na drzewa. Koteczka była ciekawa efektów, jednak one powinny się pojawić za kilka księżyców. Kiedy srebrna skończyła pracę, trening się skończył, Różana Woń wróciła do obozu, a Pierzasta Łapa została sama na wyspie. Zmęczona uczennica poszła wprost do legowiska, była zadowolona, bo gdy na nie spoglądała, wydawało się o wiele żywsze niż wczoraj. Przeszła przez girlandę i postanowiła ze szpar w pniu zrobić półki. Na jednej były sadzonki neutralne, które udało jej się zapamiętać, a na jednej trujące. Zmęczona padła na legowisko, nie chciała już nic robić. Wylegiwała się tak i wylegiwała, księżniczka mogłaby tak bez końca. Nic nie robić, tylko odpoczywać. Po chwili odpoczynku kotka usłyszała tupot łap. Czyżby Różana Woń wróciła? Niestety to nie był jej zapach, był on bardziej intensywny i znajomy. Jednak srebrna nadal czuła zagrożenie, skuliła się w kąt pnia.
- Halo! Jest tu ktoś? - wykrzykiwał znajomy głos. Kiedy “ktoś” zaszedł do pnia, przeszedł przez girlandę. Był to dobrze jej znany brat - Szałwiowa Łapa. Miał w pysku królika, jego futro było bardzo zabrudzone. Jednak nadal było widać pręgi, przypominał jej on bardzo Piórolotkowy Trzepot, ale mama by nie zrobiła czegoś takiego tacie… Takie pytanie zadawała sobie uczennica.
- Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale przyniosłem ci coś do jedzenia! - rzucił brat. Pierzasta Łapa osłupiała, kiedy zdała sobie sprawę, że nic jej nie zagraża. Otrzepała się z piachu i stanęła oko w oko z bratem.
- Dziękuję… Nie musiałeś - szepnęła. Uczeń postawił królika i zaczął rozglądać się po legowisku.
- A co to? Ale dużo masz tu miejsca! Masz już jakieś owoce? Chciałbym je zebrać! - Szałwiowa Łapa zasypywał ją pytaniami. Jednak Pierzasta Łapa wpatrywała się w królika, nie chciała go jeść, bo obrzydziła się trzymając jego bobki. Poczuła odruchy wymiotne, jednak powstrzymała się bo nie chciała wybrzydzać.
- A, tak! To są półki na sadzonki, tak, mam bardzo dużo miejsca i nie, nic jeszcze nie wyrosło. - szepnęła. Jej głos drżał, miała wrażenie, jakby odlatywała.
- Ja już muszę iść! Paa! - krzyknął brat. Srebrna kiwnęła głową i podsunęła łapą królika. Z trudem łykała każdy kęs, nawet jak była okropnie głodna. Wyczerpana położyła się na legowisku i zasnęła.
***
- Pierzasta Łapo! - Usłyszała. Ktoś szturchał młodą księżniczkę w bok. Kiedy uczennica wybudziła się ze snu, zobaczyła Zimorodkowe Życzenie.
- Różana Woń ma dziś wielu pacjentów, więc poprosiła, żebym poszła z tobą nazbierać sadzonek.
Srebrna kotka nie była zdziwiona, westchnęła i rozciągnęła się. Mała aktywność na początek dnia jej nie zaszkodzi. Razem z liliową kotką wypłynęły na wyspę i popłynęły raz jeszcze, tym razem do lasu. Pierzasta Łapa otrzepała futro od wody, a Zimorodkowe Życzenie zrobiła to samo. Razem przeszły się po lesie, zbierając sadzonki, przy tym Pierzasta Łapa zbierała maliny, była tak głodna, że je zjadła. Jednak nie zapomniała o zbieraniu sadzonek, księżniczka dobrze rozpoznawała niektóre owoce. Do tego uwielbiała ich smak, był bardzo słodki.
- Mamy ich chyba wystarczająco - mruknęła liliowa. Uczennica przytaknęła i tak zabrały sadzonki na wyspę. Pierzasta Łapa czuła rosę pod łapami, nie było to dla niej wygodne, bo nie lubiła moczyć łap, ani mieć ich wilgotnych. Kiedy kotki widziały już wyspę, wskoczyły do wody. Pręgowana kotka z łatwością przepłynęła odległość, jednak nadal bała się wody i pływania. Ponownie otrzepała futro i odłożyła sadzonki na półki w pniu. Po porannym zbieraniu sadzonek postanowiła odwiedzić obóz. Chciała zobaczyć rodzinę, bo w jej sercu była pustka. Na szczęście wczoraj odwiedził ją Szałwik, ale dziura nadal się nie wypełniła. Szybko wskoczyła do wody i popłynęła do obozu. Nie była tam zaledwie trzy dni, a zapomniała drogę. Pobiegła za śladami i zapachem liliowej medyczki, w końcu trafiła do obozu. Na stercie zdobyczy pojawiło się mnóstwo zwierzyny. Od ogromnych ryb do tłustych myszy czy królików. Chciała wziąć jedną, ale powstrzymała się. Nie chciała zabierać posiłku innym, nie wiedziała gdzie szukać rodzeństwa, więc udała się do legowiska medyka. Zimorodkowe Życzenie mówiła, że Różana Woń ma dużo pacjentów, więc dodatkowa para łap mogła się przydać. Kiedy stanęła w progu, zobaczyła tłum kotów, stojących przy obu księżniczkach. Pierzasta Łapa podbiegła do Różanej Woni, a ta kiedy ją zobaczyła, odetchnęła.
- Dzięki Klanowi Gwiazdy, że jesteś! Proszę, opatrzysz łapę Siwej Czapli? - zapytała. Srebrna przytaknęła i wzięła wojownika w głąb legowiska.
- Co ci dolega? - zamruczała uczennica.
- Kolec wbił mi się w łapę… - szepnął. Młoda kiwnęła i pobiegła do składzika. Wzięła ze sobą dąb szypułkowy i pajęczynę, zerkając pytająco na medyczke. Ta potaknęła głową z aprobatą, więc koteczka wyciągnęła kolec z łapy Siwej Czapli, przeżuła suche liście na papkę i nałożyła ją na ranę pacjenta. Potem owinęła łapę pajęczyną i spojrzała się na kocura.
- Byłeś bardzo spokojny! Pamiętaj, żeby uważać na tę łapę - wymruczała. Jednooki kocur kiwnął głową i wyszedł z legowiska medyka. Rannych kotów było jeszcze kilka, ale w mgnieniu oka kotki kończyły ich wizyty.
- Bardzo ci dziękuję - rzuciła ciemna medyka. Pierzasta Łapa uśmiechnęła się, chciała wyjść, ale przypomniała sobie o jednej rzeczy. Pobiegła jeszcze do składzika, zabrała z niego kilka plastrów miodu. Wiedziała, że jej brat bardzo je lubił, kiedy byli w żłobku cały czas gadał o tym, jakie zioła są smaczne i dobre. Niestety były strasznie gorzkie, a jedynie miód dodawał im słodkiego smaku, przez to chciało się je jeść. Srebrna kotka musiała najpierw zlokalizować brata, w obozie nie było po nim żadnego śladu, więc pobiegła do legowiska medyka. Zapytała się zielonookiej medyczki, czy mogłaby iść poszukać brata, a ta się zgodziła. Szybko wybiegła z obozu, trzymając trzy plastry miodu w pyszczku. Bała się, że upuści je na ziemię i będą brudne od ziemi, ale tak się nie stało. W końcu zobaczyła brata, który wspinał się na drzewo, a razem z nim Lagunowa Łapa. Ich mentorzy - Mandarynkowe Pióro i Sumowa Płetwa, dopingowali im. Szałwiowa Łapa wspiął się pierwszy i pierwszy zszedł. Pełen radości uczeń zaczął skakać. Lagunowa Łapa zmarszczył brwi i parsknął w stronę brata. Mandarynkowe Pióro skarciła syna za brzydkie zachowanie. Pierzasta Łapa była niemal pewna, że Lagunowa Łapa zrobiłby to szybciej. Mniejsza o to, srebrna kotka podbiegła do brata, machając ogonem, kiedy brat spojrzał na nią, szybko go opuściła. Uczennica nie lubiła pokazywać emocji, było to dla niej dziwne. Pręgowana kotka położyła przed bratem plastry miodu, a ten się uśmiechnął.
- To dla mnie?! - krzyknął zdziwiony.
- Tak… To za wygraną - pisnęła księżniczka. Szałwiowa Łapa przytulił się do siostry, a ta osłupiała. Nie była przyzwyczajona, do bliższego kontaktu z bratem. Kiedy odwróciła się, zobaczyła w jej kierunku karcące spojrzenie. Matka spoglądała na nią srogo, jakby zrobiła coś złego. Pierzasta Łapa wzruszyła ramionami i zwróciła się do brata.
- Przejdziemy się? - szepnęła. Wolała mówić cicho, by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi.
Szałwiowa Łapa z pełnym pyszczkiem kiwnął głową, wstał i skierował się do Sumowej Płetwy. Przełknął miód i zamienił z nim kilka słów. Pręgowany uczeń wrócił i popchnął srebrną kotkę przyjacielsko. Zaczęli iść w kierunku rzeki, jednak Szałwik nie ustępował i ponownie zasypywał uczennicę masą pytań.
- Jadłaś już maliny? Są strasznie słodkie, jak wyglądają twoje treningi? - rzucił.
- A tak… Jadłam, faktycznie są bardzo słodkie i dobre. Na treningach głównie sadzę rośliny i szukam sadzonek - odpowiedziałam mu. Szałwiowa Łapa zafascynował się tym i w kółko powtarzał, że mi zazdrości, że też chciałby się czegoś takiego nauczyć.
- Zmieniając temat, czym wy się zajmujecie? - zapytała srebrna.
- Mamy nauki pływania i… I łowienie ryb, polowanie też jest - zająknął się. Uczennica chrząknęła i zwolniła tempo, kocur, widząc to, też zwolnił. Kiedy dotarli nad rzekę, Pierzasta Łapa położyła się, ugniatała piasek pod łapami. Było to dla niej sposobem relaksu i odstresowania. Mogła odpocząć od roboty i treningu, chociaż na chwilę.
- Ale tu jest pięknie… - odezwał się uczeń. Miał całkowitą rację, słońce zachodziło a w oddali było widać łabędzie. Scena ta wyglądała jak z bajki, przepiękny krajobraz pozostał w pamięci kotki.
- Wracamy do obozu? - wymamrotał Szałwik. Srebrna kotka kiwnęła głową i wstała, otrzepała się z piasku. Razem z bratem skierowała się do obozu, jednak miała ochotę wrócić nad rzekę. Takie widoki są warte czasu, ale na pewno będzie ich więcej.
Wyleczeni: Spieniony Nurt, Kunia Łapa, Bursztynowy Brzask
[3020 słów + wyleczenie postaci npc]
[przyznano 60% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz