— Widzisz, ja i Kunia Łapa nie pochodzimy z Klanu Nocy — zaczęła, uważnie obserwując zaskoczenie, które pojawiło się w oczach młodszego. — Patrol znalazł nas w rzece przy Opuszczonym Cmentarzysku, ale sama mało pamiętam z tego, co było przedtem — wyjaśniła spokojnym tonem.
Przejechała ogonem po piaszczystym podłożu, po czym skrzywiła się lekko, gdy zauważyła drobinki kurzu przyczepione do futra. Zbliżyła ogon do łap i zaczęła delikatnie strzepywać brud za ich pomocą, jakby w ten sposób chciała odgonić myśli o przeszłości.
— Nie miałem pojęcia! To straszne! Więc nie masz rodziców w Klanie Nocy? — dopytywał młodszy kot, spoglądając na nią z szeroko otwartymi oczami.
— No cóż, nie mam, ale Kotewkowy Powiew się mną opiekowała, i jestem jej za to bardzo wdzięczna. Pomimo braku rodziców mam dobre życie — odpowiedziała spokojnie, strzepując kurz z ogona. Cieszyła się, że natura obdarzyła ją tak pięknym futrem, ale gdy przychodziło do jego czyszczenia, czasami wolałaby, żeby było mniej wymagające.
— Rozumiem, to wyjaśnia, czemu nie lubisz wody! Jednak wpadnięcie do głębokiej rzeki musiało być przerażające — mruknął, a w jego oczach pojawił się strach. Nawet najmłodsze koty w klanie wiedziały, jak groźnym żywiołem była woda. Nie tylko sama woda stanowiła zagrożenie, ale też to, co mogło kryć się pod jej powierzchnią: ostre kamienie, ciężkie gałęzie, które mogły przygnieść, oraz czepliwe rośliny chwytające za łapy i wciągające coraz głębiej. A gdy już woda dostawała się do nozdrzy i płuc, a kończący się oddech było tylko kwestią czasu.
— Tak, miałyśmy szczęście. Dlatego dobrze, że kociaki są pilnowane, bo nie każdy wychodzi z takich sytuacji cało — westchnęła, wpatrując się przed siebie. Myślami wracała do tego, ile kotów mogło stracić życie przez nieuwagę innych albo własną lekkomyślność. — Więc trzymaj się od wody z daleka! — dodała szybko, patrząc na kocurka z dziwną troską w oczach. Nie potrafiła nawet wyobrazić sobie, że mogłoby mu się coś stać.
<Szałwiku?>
[357 słów]
[przyznano 7%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz