Słońce było już w połowie wędrówki po szarym nieboskłonie, rzucając jasne promienie na sierść wojowniczki, aby chwilę później zniknąć za gęstymi, burzowymi obłokami.
W tej samej chwili Lament poczuła obok siebie jakieś poruszenie i przy jej głowie usiadła niezadowolona kotka, ze skwaszonym wyrazem pyska. Obie wojowniczki przez jakiś czas siedziały w ciszy, wpatrując się obojętnie przed siebie, jakby ignorując fakt istnienia siebie nawzajem.
— Paskudna jest ta pogoda — parsknęła Lodowa Sałata, przerywając milczenie. Jej biała łapka powędrowała ku górze, poprawiając sierść na klatce piersiowej.
— Paskudna jak ty — ucięła niebieskooka, nie racząc starszej ani jednym spojrzeniem.
Lodowa Sałata chwilę milczała, po czym na jej pysk wkroczył jeszcze większy grymas.
— Lepiej spójrz na siebie! — odgryzła się, uderzając puchatym ogonem o ziemię. — Masz tak krzywy pysk, że nawet lód na twój widok pęka!
— Czyli ty? Dzięki, to mnie bardzo pociesza, Lodzie. — Lamentująca Toń uśmiechnęła się z satysfakcją, siadając prosto i wpatrując się w kotkę na przeciwko niej.
Arlekinka przez chwilę nic nie odpowiedziała, zapewne zastanawiając się nad jakąś obelgą, którą mogłaby rzucić wojowniczce, jednak najwidoczniej nic nie wymyśliła, gdyż wstała gwałtownie i, wzbijając w powietrzę kurz, w podskokach ruszyła do legowiska, z wysoko zadartą głową.
— Nikt nie jest w stanie wytrzymać w twojej obecności, rozlazły ślimaku — rzuciła, zanim całkowicie zniknęła w ciemnym wnętrzu krzewu, pozostawiając dymną wojowniczkę samą. Znowu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz