— Dziś potrenujemy Pływanie. — polecił Bursztynowy Brzask.
Rysia Łapa energicznie pokiwał głową i wstał, prędko zjadł rybę i pobiegł do mentora, który czekał na niego już przy wyjściu z obozu. Po chwili kocury ruszyły w stronę jakiejś rzeki. Rysia Łapa podskakiwał z ekscytacją podczas drogi. Bursztynowy Brzask szedł koło ucznia jakby zamyślony. Lecz nie przejęło to Rysiej Łapy; młody był pełen zapału. Spoglądał swoimi pomarańczowymi ślepiami na wszystko naokoło, a gdy tylko usłyszał jakiś cichy czy głośny szelest, odwracał w tamtą stronę wzrok.
— Jesteśmy na miejscu. — miauknął wojownik.
Terminator zaskoczony, pełen radości popatrzył na rzekę. Była wielka! Kocur pomyślał z dumą, że Klan Nocy ma taką wielką rzekę i uśmiechnął się do siebie. Koryto rozciągała się przed Rysia Łapą i Bursztynowym Brzaskiem.
— Dobrze. Teraz nauczę cię pływać. — miauknął mentor białego kocura. — To nie jest bardzo trudne, tym bardziej dla kotów z Klanu Nocy.
Bursztynowy Brzask wszedł do wody i z łatwością zaczął unosić się na wodzie. Kocur poruszał się szybko i zgrabnie, więc Rysia Łapa obawiał się, że on tak nie da rady. Jedyne co wychwycił to, że kocur machał prędko łapami i z łatwością pozostawał na powierzchni. Za chwilę Bursztynowy Brzask wyszedł z wody i otrzepał się, tylko nie koło swojego ucznia, żeby go nie ochlapać. Zaraz po tym podszedł do niego.
— To nie jest trudne. Wyobraź sobie, że chodzisz, machaj łapami i unoś głowę, szczególnie nos nad powierzchnią wody. — mruknął mentor białego.
Rysia Łapa z lekkim strachem skinął głową i wszedł na płyciznę, i wchodził coraz głębiej. Poczuł palące spojrzenie Bursztynowego Brzasku, które paliło go w skórę. Jego strach wzrósł dwukrotnie, gdy przypomniał sobie, że może utonąć. Wziął głęboki wdech, gdy już nie czuł lądu pod łapami. Zaczął machać łapami i próbował unosić pysk nad powierzchnie. Zaraz jego głową zaczęła się coraz bardziej zanurzać w ciemne odmęty, aż w końcu został tylko nos. Lecz zaraz kocur zaczął szybko machać łapami i wynurzył się ponad tafle.
"Udało mi się! Tak! Udało mi się!" myślał z ulgą.
Pływał jeszcze chwilę, aż w końcu Bursztynowy Brzask zdecydował, że wystarczy treningu na dziś. Wyszedł z nasiąkniętym do ostatniego włoska futrem, otrzepał się z dala, żeby nie ochlapać Bursztynowego Brzasku. Mentor skinął swojemu uczniowi głową. Zaczęli zmierzać ku obozowi.
— Całkiem całkiem. — mruknął wojownik.
Rysia Łapa nieśmiało się uśmiechnął. Kocury kroczyły koło siebie bez słowa. Uczeń zastanawiał się nad czymś całą drogę, więc sam nie wiedział, co robił Bursztynowy Brzask. Biały wraz z nauczycielem w końcu doszli do obozu i rozeszli się w różne strony. Rysia Łapa jeszcze podszedł pod drzewo, położył się i znowu się zamyślił, o przyszłości, i o całym świecie.
Rysia Łapa energicznie pokiwał głową i wstał, prędko zjadł rybę i pobiegł do mentora, który czekał na niego już przy wyjściu z obozu. Po chwili kocury ruszyły w stronę jakiejś rzeki. Rysia Łapa podskakiwał z ekscytacją podczas drogi. Bursztynowy Brzask szedł koło ucznia jakby zamyślony. Lecz nie przejęło to Rysiej Łapy; młody był pełen zapału. Spoglądał swoimi pomarańczowymi ślepiami na wszystko naokoło, a gdy tylko usłyszał jakiś cichy czy głośny szelest, odwracał w tamtą stronę wzrok.
— Jesteśmy na miejscu. — miauknął wojownik.
Terminator zaskoczony, pełen radości popatrzył na rzekę. Była wielka! Kocur pomyślał z dumą, że Klan Nocy ma taką wielką rzekę i uśmiechnął się do siebie. Koryto rozciągała się przed Rysia Łapą i Bursztynowym Brzaskiem.
— Dobrze. Teraz nauczę cię pływać. — miauknął mentor białego kocura. — To nie jest bardzo trudne, tym bardziej dla kotów z Klanu Nocy.
Bursztynowy Brzask wszedł do wody i z łatwością zaczął unosić się na wodzie. Kocur poruszał się szybko i zgrabnie, więc Rysia Łapa obawiał się, że on tak nie da rady. Jedyne co wychwycił to, że kocur machał prędko łapami i z łatwością pozostawał na powierzchni. Za chwilę Bursztynowy Brzask wyszedł z wody i otrzepał się, tylko nie koło swojego ucznia, żeby go nie ochlapać. Zaraz po tym podszedł do niego.
— To nie jest trudne. Wyobraź sobie, że chodzisz, machaj łapami i unoś głowę, szczególnie nos nad powierzchnią wody. — mruknął mentor białego.
Rysia Łapa z lekkim strachem skinął głową i wszedł na płyciznę, i wchodził coraz głębiej. Poczuł palące spojrzenie Bursztynowego Brzasku, które paliło go w skórę. Jego strach wzrósł dwukrotnie, gdy przypomniał sobie, że może utonąć. Wziął głęboki wdech, gdy już nie czuł lądu pod łapami. Zaczął machać łapami i próbował unosić pysk nad powierzchnie. Zaraz jego głową zaczęła się coraz bardziej zanurzać w ciemne odmęty, aż w końcu został tylko nos. Lecz zaraz kocur zaczął szybko machać łapami i wynurzył się ponad tafle.
"Udało mi się! Tak! Udało mi się!" myślał z ulgą.
Pływał jeszcze chwilę, aż w końcu Bursztynowy Brzask zdecydował, że wystarczy treningu na dziś. Wyszedł z nasiąkniętym do ostatniego włoska futrem, otrzepał się z dala, żeby nie ochlapać Bursztynowego Brzasku. Mentor skinął swojemu uczniowi głową. Zaczęli zmierzać ku obozowi.
— Całkiem całkiem. — mruknął wojownik.
Rysia Łapa nieśmiało się uśmiechnął. Kocury kroczyły koło siebie bez słowa. Uczeń zastanawiał się nad czymś całą drogę, więc sam nie wiedział, co robił Bursztynowy Brzask. Biały wraz z nauczycielem w końcu doszli do obozu i rozeszli się w różne strony. Rysia Łapa jeszcze podszedł pod drzewo, położył się i znowu się zamyślił, o przyszłości, i o całym świecie.
<Bursztynowa Bryza?>
[450 słów + pływanie]
[przyznano 9% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz