— Hehe! — zachichotała pod nosem, kiedy jej łapki wylądowały na piaszczystym podłożu żłobka. Podniosła się z gracją, szybko otrzepując swoje futerko z drobinek piasku, które niepotrzebnie przykleiły się do jej boków. Ziewnęła przeciągle, siadając na zadzie. Oczy Jarzębiny zaczęły szybko wędrować po żłobku, jakby szukały czegokolwiek lub kogokolwiek, kto mógłby stać się jej kolejną "ofiarą" zabawy. I wtedy... bingo!
Do żłobka wszedł srebrno-czarny kocur, młody uczeń, który ledwo przekroczył próg. Jego oczy, przygaszone i lekko zamglone, zdradzały, że absolutnie nie miał ochoty być w tym miejscu. W pysku trzymał małą, chudą mysz, zapewne przyniesioną dla karmicielek i kociąt. Wyglądał na wyraźnie niezadowolonego z tego, że musiał wykonać to zadanie.
Jarzębina od razu wyczuła swoją szansę. Schowała się za jednym z posłań. Gdy tylko kocur minął jej kryjówkę, rzuciła się na jego ogon niczym dziki tygrys!
— Ha! Mam cię! — zaśmiała się triumfalnie, chwytając jego puszysty ogon w swoje łapki.
Uczeń zjeżył futro i podskoczył, wypuszczając przyniesioną mysz, która wylądowała na podłodze z cichym pacnięciem. Spojrzał na małą, rozbawioną kotkę wściekłym wzrokiem i machnął ogonem, próbując ją zrzucić. Ta jednak, ku zaskoczeniu wszystkim, nadal się go trzymała.
— Puszczaj! — mruknął, starając się zachować spokój. W jego głosie czuć było napięcie, jakby ledwo powstrzymywał się od warknięcia. Wiedział, że zawarczenie na kociaka w żłobku mogłoby skończyć się dla niego bardzo źle, szczególnie jeśli Zalotna Krasopani, która drzemała niedaleko, nagle otworzyłaby oczy. Choć spała, była zawsze wyczulona na każdy, nawet najmniejszy dźwięk w swoim otoczeniu.
Jarzębina za to chichotała w najlepsze, ignorując powagę sytuacji. Trzymając się jego ogona, zaczęła go "memłać" zębami, zupełnie jakby była pewna, że kocur nie odważy się zrobić nic, co mogłoby jej zagrozić.
— Kim jesteś? Co tu robisz? — zapytała nagle, przerywając swoje zmagania z jego ogonem. To pytanie zabrzmiało tak, jakby była strażniczką tego miejsca, a on nieproszonym gościem.
Uczeń wykorzystał ten moment, by jednym szybkim ruchem wyrwać swój ogon z jej uścisku. Odetchnął z ulgą, ale nie zamierzał wdawać się w rozmowy z młodszą kotką. Odwrócił się i zaczął kierować w stronę wyjścia, chcąc jak najszybciej zniknąć z żłobka. Niestety, Jarzębina była szybsza. Zanim zdążył zrobić kolejny krok, już siedziała tuż przy jego łapach, blokując mu drogę.
— Stój! Nie odpowiedziałeś na moje pytania! — burknęła stanowczo, machając ogonem w wyrazie niezadowolenia.
W jej oczach błyszczała determinacja. Kocur nie zamierzał się zatrzymywać, ale Jarzębina była w tej chwili jak żywy magnes. Wszystkich innych w żłobku już znała, a ich zabawy zaczęły ją nudzić. Ten nowy, tajemniczy uczeń był dla niej idealnym celem. Nie zamierzała tak łatwo pozwolić mu uciec.
<Ej ty!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz