— No weź, na pewno jakieś byś znalazła — czekoladowa otarła swój policzek o ten Firletki — poza tym, należy się jej. Po tym jak mnie traktuje...
— Noo- Chyba nie mogę robić takich rzeczy — nerwowo przełknęła ślinę — mam pomagać innym, a nie sprawiać im problemy.
Pierwomrówka wydęła dolną wargę i westchnęła dramatycznie.
— Żadna zabawa z tobą — prychnęła uczennica — teraz będzie się nade mną znęcać do końca! Targa mnie po błocie i dziurach, teraz jej kolej, aby trochę pocierpiała — odwróciła głowę naburmuszona.
Westchnęła cicho, rozdarta pomiędzy pomocą siostrze, a pozostaniu w promieniu dumnego spojrzenia mentora i drugiej medyczki. Gdyby dowiedzieli się o takich wybrykach, na pewno straciliby jakiekolwiek zaufanie w stosunku do niej. A na to nie mogła sobie pozwolić.
— Musiałabym się zastanowić... — szepnęła.
— Co tam szepczesz? — na pysiu Mrówki pojawił się cwany uśmieszek — Nie usłyszałam cię.
— Zastanowię się — prychnęła — sprowadzasz mnie na złą ścieżkę.
— Jaką złą, po prostu proszę cię o wsparcie! Pewne rzeczy muszą zostać zrobione — czekoladowa odsunęła się odrobinę — a ty, jako moja siostra, nie możesz mi odmówić.
Zapadła cisza, a Pierwomrówka uśmiechnęła się szerzej, uznając ją za oznakę wygranej.
— Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.
Spuściła uszy, ale odwzajemniła nerwowy uśmiech.
— Myślę, że to okropny pomysł — zaznaczyła.
Czekoladowa zmarszczyła brwi i już miała zacząć protestować, ale zaprzestała na widok kolejnego kota w wejściu do lecznicy.
— Przeszkadzam wam w czymś? — głowa Srebrzystego Nowiu zajrzała do środka.
Firletka odwróciła spojrzenie w stronę wuja i szturchnęła siostrę z ostrzerzeniem na wypadek, gdyby ta jednak miała ochotę kontynuować konwersację.
— Nie nie, Mróweczka właśnie wychodziła — spojrzała na uczennicę z ukosa, gdy ta chciała coś wtrącić — wrócimy do tego później — dodała jeszcze w jej kierunku.
Uczennica fuknęła i podniosła się na łapy.
— Jak ja ci zaraz dam "właśnie wychodziła"... — mruknęła pod nosem, ale wystarczająco głośno, aby liliowa ją usłyszała — Przemyśl to, co ci powiedziałam.
Gdy ta burknęła pożegananie i opuściła legowisko, kotka uśmiechnęła się nieśmiało do wujka.
— W czym mogłabym pomóc?
***
Słońce paliło ją w grzbiet nawet wtedy, kiedy połowicznie siedziała w cieniu skruszonej wieży. Skończyła zajmować się kolcem w łapie Ostowego Pędu, a Skowronek w głębszej części legowiska przygotowywał mieszankę ziół na biały kaszel Popielicy. Minęło parę dni od jej rozmowy z siostrą, ale ciężar zadania nadal spoczywał jej na barkach i owijał jej myśli. Mrówka chyba postradała zmysły, jeżeli uważa, że poda jej zioła do otrucia mentorki bez żadnej zwłoki. To prawda, znała parę takich... Ale to nie znaczy, że chciałaby je w ten sposób wykorzystać! Z drugiej strony, czekoladowa ładnie ją poprosiła... Rozważałaby swoje opcje dalej, gdyby nie głos mentora.
— Gotowe — zawołał w jej stronę — Zaniesiesz je? Nic skomplikowanego, Popielica nie powinna się opierać.
Skinęła głową i zabrała ziele spod jego łap, pożegnała się uśmiechem i opuściła legowisko. Gorące promienie szybko nagrzały jej jasny grzbiet, więc przyśpieszyła kroku i zanurkowała w kociarni. Zgodnie ze słowami Skowronka, przekonanie kociaka do przyjęcia leku nie trwało długo, i już po chwili znalazła się z powrotem na zewnątrz. Zanim zdążyła obrać kierunek powrotny, tuż przed jej mordką wyrosła sylwetka siostry.
— Heeejkaaa — wyśpiewała Pierwomrówka.
— Cześć — usmiechnęła sie nerwowo — Sluchaj... Nadal uważam, że to okropny pomysł.
Czekoladowa zmrużyła oczy i zamyśliła się na chwilę, zupełnie, jakby musiała sobie przypomnieć, o co chodzi.
— Sama jesteś okropny pomysł — burknęła w końcu — No weeź. Dzisiaj znowu zabrała mnie na łażenie po jakiś dziurach, miałam ochotę ją tam zostawić.
Westchnęła, odganiając chęć pozostawienia siostry samej sobie na bok. Zmarszczyła brwi i spojrzała jej w oczy.
— Może nie tutaj, każdy nas usłyszy — szepnęła, a w oczach uczennicy zabłysła iskierka — Skowronek powiedział, że brakuje nam pajęczyn. Jesteś moją eskortą.
Z szybko bijącym sercem podeszła do wyjścia z obozu, czując kroki Mrówki na piętach. Uśmiechnęła się grzecznie do kota stojącego na straży i wcisnęła się pomiędzy gałęzie, po chwili przystając na otwartej przestrzeni, siostra tuż za nią.
— Po co tyle zachodu? — czekoladowa otrzepała sierść z kurzu — I tak nikt nie zwraca uwagi na nikogo.
— Słuchaj, jakby ktokolwiek dowiedziałby się, jakie masz nastawienie wobec Czuwającej Salamandry, to chyba nie było by tak kolorowo.
— Wyluzuj, to tylko jakaś zapchlona kronikarka. Co ona może zrobic?
— Jest córką liderki, na klan Gwiazdy! — podnoszenie głosu nie było w jej stylu, ale teraz na poważnie miała ochotę przemówić Mrówce do rozsądku — Jeden zły krok i obie wylądujemy w dołach, tak samo jak Pożarowa Łapa!
Towarzyszka wywróciła oczami.
— Zamierzasz się kłócić czy rzeczywiście masz dla mnie jakieś dobre wieści?
Firletka zamilkła na chwilę. Wymagania Pierwomrówki mogły być niekoniecznie zgodne z jej morałami, ale była jej siostrą, co nie? I nie chciała popsuć ich relacji jeszcze bardziej. Wiedziała, że ta uważa ją za tą głupszą i gorszą. Może udałoby się jej zabłysnąć w tych oliwkowych oczach siostry.
— Znam parę ziół, które mogły by taki efekt osiągnąć — zaczęła, zamiatając ogonem suchą ziemię — Ale nic nie obiecuję. Nie można podać niczego za dużo, bo skończy się gorzej, a poza tym, należy pewno ktoś by zauważył zniknięcie czegokolwiek... Równie dobrze mogłabyś jej podrzucić nadpsutą piszczkę. Naprawdę nie chcę się w to mieszać.
<Mróweczko?>
[836 słów]
[przyznano 17%]
wyleczeni: Srebrzysty Nów, Ostowy Pęd, Popielica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz