— Nie rozumiesz — stwierdziła, chociaż sama nie potrafiła ogarnąć swym kocięcym umysłem wszystkiego, czego by chciała. — Twój czas nie jest cenniejszy, niż oddanie hołdu zmarłej zastępczyni - to było wyjątkowo ważne. Nie znaliśmy Tuptającej Gęsi za życia, jednak należny jest jej szacunek. Nie dawała nam prezentów, ale nie zmienia to faktu, że zrobiła o wiele więcej od ciebie lub mnie - nam przynoszą podarki, mimo, iż tylko się urodziliśmy. A piórka nie jest mi żal. Założę go, gdy okres żałoby się skończy. Chociaż sama nie wiem... Nie rozumiem, na czym polega śmierć, mogę tylko gdybać i zastanawiać się, bo żaden dorosły kot nie chce mi tego wyjaśnić. Będę jednak wierzyć, że nie robiliśmy tej całej ceremonii na darmo.
Laguna nie odpowiedział, tylko wzruszył ramionami, zachowując dostojny wyraz pyska. Murena domyślała się, iż nie zgadzał się z nią w żadnym stopniu, jednak postanowiła nie polemizować na ten temat. Czasem żałowała, że nie jest nieco bliżej z bratem.
⋆⁺。˚⋆˙‧₊☽ ◯ ☾₊‧˙⋆˚。⁺⋆
Powoli przemierzała trawiaste tereny Klanu Nocy, trzymając się, tak, jak chciała Algowa Struga, blisko brzegu wody. Słońce było już w połowie wędrówki po błękitnym nieboskłonie, zasnutym burzowymi, złowróżbnymi chmurami. Mimo tego, gorące, jasne promienie padały na karki kotek, dodając choć odrobinę otuchy. Powietrze było ciężkie, utrudniające swobodne oddychanie, toteż Murenowa Łapa zmuszona była uchylić pysk, aby ułatwić wentylację organizmu. Czuła, jak jej futro lepi się od kropelek wody, w której chwilę temu zmuszona była pływać. Szczęście w nieszczęściu, przynajmniej wstała o tyle późno, aby ominąć poranny deszcz i jej jasna sierść była jeszcze w miarę poukładana.
Kątem oka koteczka widziała czarno-białe futro mentorki, równie mokre jak jej.
— Jesteś gotowa na pierwszą lekcję polowania? — zagadnęła Algowa Struga wesoło, przerywając ciszę i zrównując krok z uczennicą.
— Chyba tak... Szkoda tylko, że pogoda nie dopisuje — westchnęła, uderzając ogonem o swoje tylne łapy.
— Nie jest aż tak źle. — Ciotka odwróciła na chwilę wzrok, gdyż przed nimi wyrosły wysokie drzewa, tworząc niewielki las.
Murena również podążyła za spojrzeniem mentorki, lustrując wzrokiem otoczenie. Bór wydawał jej się tajemniczy, otoczony złowieszczą aurą i niezdobyty, ale jednocześnie interesujący... Było w nim coś, co przyciągało tę małą duszyczkę. Może działo się to za sprawą cienia, do którego przylgnęła, niczym mała ciemka skuszona światełkiem, a może był ku temu inny powód, jak fakt, że nigdy wcześniej nie widziała lasu.
— Podoba ci się? — Alga uśmiechnęła się wesoło, poruszając wąsami z rozbawieniem. — Tutaj rozpoczniemy twoją pierwszą poważną lekcję.
Murena pokiwała powoli łebkiem, po czym spojrzała na mentorkę błyszczącymi oczami.
— Możemy już zacząć?
Dymna skinęła głową, siadając przed uczennicą.
— Najpierw muszę wyjaśnić kilka ważnych rzeczy, zanim przejdziemy do praktyki — zaczęła, miętosząc w łapach kępkę trawy. — Musisz zwracać szczególną uwagę na swoje łapy; nie mogą być unoszone ani za wysoko, ani za nisko, bo możesz spłoszyć zwierzynę. Uważaj również na grunt, po którym stąpasz - bywa bardzo zdradziecki. Pamiętaj również, że każdą zwierzynę tropi się nieco inaczej, ale to już wyjdzie w praktyce i sama na pewno szybko załapiesz, o co chodzi.
Biało-czarna wstała z ziemi.
— To wszystko, co chciałaś mi przekazać?
— Na razie tak. Zobaczymy, jak ci pójdzie. Schyl się do pozycji łowieckiej.
Murenowa Łapa przypadła brzuchem do ziemi, nie za bardzo wiedząc, co innego uczynić.
— Brzuch trochę wyżej, zegnij łapy i unieś delikatnie ogon, aby nie ciągnął się za tobą po ziemi.
Uczennica wykonała polecenie mentorki, z lekko frustracją ruszając przed siebie.
— Dobrze, teraz jest już o wiele lepiej — pochwaliła kotkę Algowa Struga. — Chodź, przejdziemy się chwilę po lasku, żebym mogła pokazać, jak pachną różne zwierzęta.
⋆⁺。˚⋆˙‧₊☽ ◯ ☾₊‧˙⋆˚。⁺⋆
Powoli wkroczyła do obozu, otrzepując mokre futro i ruszając do stosu ze zwierzyną. Słońce powoli znikało za horyzontem, rzucając ostatnie, tęskne promienie na ziemię, zanim ustąpiło księżycowi. Na treningu z Algą nie udało się jej nic złapać, jednak i tak czuła, jak jej łapki drżą ze zmęczenia. Nigdy jeszcze nie doświadczyła takiego wysiłku fizycznego, więc domyślała się, że przyzwyczajenie się do nowego trybu życia zajmie trochę czasu.
Zanim zdążyła wybrać, co zjeść, obok niej stanął Laguna, najwidoczniej nie posiadając tych problemów, co ona. Jego futerko było lśniące i zadbane, a wzrok dostojny. Zdenerwowana wyprostowała się błyskawicznie, otrzepując sierść z kurzu i uśmiechając się beztrosko, jakby zupełnie nie zależało jej na tym, jak się prezentuję przed bratem.
— Witaj — rzuciła niedbale. — Jak idzie ci trening?
<Bracie?>
[745 słów]
[przyznano 15%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz