Koteczka zbliżyła się do legowiska przywódczyni, wciąż kryjąc się za wyższą resztą rodzeństwa oraz matką.— Cześć, babciu. — Mandarynkowe Pióro przerwała ciszę panującą w legowisku, posyłając krewnej uśmiech.
Kąciki ust Sroczej Gwiazdy powędrowały delikatnie ku górze. Czarno-biała skinęła głową na przywitanie, przenosząc swój bystry wzrok z wnuczki na kociaki, i z powrotem.
— Jak się macie? Wychowywanie piątki dzieci to nie lada wyzwanie.
— Wszystko dobrze! Bursztynowy Brzask jest bardzo pomocny, a kociaki stosunkowo grzeczne. — Srebrna kotka omiotła ciepłym wzrokiem swoje malutkie pociechy, po czym znów spojrzała na liderkę.
— Cieszę się, Mandarynko. — Sroka poruszyła wąsami, poprawiając się w miejscu.
Z lekką troską wymalowaną na pysku, skierowała spojrzenie swych zielonych oczu na Szałwika, a potem na Piórko, zanim znów przemówiła:
— Widzę, że kociaki rosną na silne i zdrowe koty, mimo... Pewnych problemów. Jestem przekonana, iż dobrze je wychowasz.
─── ⋆⋅ ☾⋅⋆ ───
Zgrabnie stawiała łapy na zroszonej kropelkami rosy trawie. Jasne promienie słońca przebijały się przez burzowe chmury, leniwie snujące się po niebie. Smugi światła nie były jednak na tyle silne, aby wysuszyć ziemię, czy nawet ogrzać posklejane futra kotów, toteż Murena starała się samodzielnie nieco uporządkować sierść, co nie szło jej najlepiej, zważywszy na fakt, iż cały czas była w ruchu, podążając za mentorką. Starała się dotrzymać wojowniczce kroku i, gdy akurat miała zamiar ją wyprzedzić, ta zatrzymała się, posyłając uczennicy krótkie spojrzenie.— Dzisiaj pierwszy raz pokażę ci, jak należy wspinać się na drzewa. To bardzo ważne, aby każdy kot posiadł tę umiejętność. — Algowa Struga uśmiechnęła się wesoło, po czym podeszła do najbliższego pnia. — Najpierw trzeba upewnić się, czy dane drzewo jest odpowiednie i czy utrzyma twój ciężar.
Wojowniczka położyła łapy na ciemnej korze, a następnie zapukała w nią, nasłuchując.
— Słyszysz? Jeśli drzewo nie wydaje głuchego dźwięku, oznacza to, że w środku jest pełne. Trzeba też przyjrzeć się gałęziom i liściom, aby ocenić, w jakim stanie jest roślina. Ten buk wygląda na zdrowy okaz, więc bez obaw możesz się wspinać. No, idź spróbować.
Księżniczka zrobiła krok w przód, jednak chwilę później zerknęła pytająco na dymną.
— Nie wiem, jak to zrobić... Nie wyjaśniłaś mi tego, Algo!
— O to właśnie chodzi. Spróbuj najpierw samodzielnie, najwyżej trochę ci pomogę.
Chłodniejszy podmuch wiatru uderzył w biały bok uczennicy, przemykając między sierścią. Koteczka poruszyła wąsami, delikatnie strzepując ogonem, po czym niepewnie zbliżyła się do drzewa.
Jej plamiaste poduszeczki łap zetknęły się z chropowatą powierzchnią pnia, w którą wbiła pazury. Jednym susem wskoczyła na niską gałąź, z trudem utrzymując równowagę, po czym spróbowała wspiąć się po pniu drzewa, aby przedostać się na kolejny konar, co jednak skończyło się niepowodzeniem. Uczennica wylądowała na ziemi, wzbijając w powietrzę chmarę kurzu oraz piasku.
— Mureno, wszystko w porządku? — Dymna koteczka zrobiła krok w przód, pochodząc do młodszej.
Z gardła białej uciekło ciche westchnienie.
— Tak — wymamrotała, przewracając oczami i ze złością strzepując ogonem.
— Cieszę się! W takim razie wstawaj, omówimy twoje błędy i będziesz mogła spróbować ponownie.
Murena skinęła łbem, wstając ociężale. Otrzepała się, zrzucając z siebie brud, który okrył jej futro w trakcie upadku, i wlepiła swe pomarańczowe ślepia w mentorkę.
— Mówiąc krótko, powinnaś bardziej skupiać się na ogonie, aby dzięki niemu balansować. Oprócz tego, jesteś zdecydowanie zbyt wolna i... I reszty nie udało mi się wyłapać. Ale nie przejmuj się, zaraz zobaczę wszystko po raz kolejny.
Wziąwszy głęboki wdech, uczennica - widząc pełne aprobaty spojrzenie Algi - zbliżyła się do drzewa, wskakując na najniższy, wystający konar.
─── ⋆⋅ ☾⋅⋆ ───
Poruszyła wąsami, powoli wkraczając do obozowiska. Przy sobie ciągle wyczuwała obecność mentorki, prawiącej coś o tym, że następnym razem pójdzie jej lepiej. Pff, też coś. Nie mogło "pójść jej lepiej następnym razem". Powinna już teraz umieć to perfekcyjnie, z gracją poruszając się między gałęziami. Zamiast tego ledwo wdrapała się na drugą odnogę, zanim zupełnie straciła równowagę i z głuchym łoskotem wylądowała na ziemi, łykając się piasku. Żenada.
Dlatego też jej żal nie znał granic, gdy w tej samej chwili zbliżyła się do nich liderka. Sama Srocza Gwiazda zaszczyciła ją oraz Algę swoją obecnością i to akurat w tym, tak bardzo niekorzystnym dla uczennicy momencie. Pomijając fakt, iż ledwo wschód słońca temu na swym pyszczku namalowała krwistoczerwone malunki, to jej, przedtem bialusieńka sierść, teraz była prawie szara; ubrudzona kurzem oraz potargana, jakby przed chwilą przeszło przez nią jakieś tornado.
— Witajcie — przywódczyni schyliła nieznacznie łeb, uderzając ogonem o swoje tylne łapy i spoglądając w pysk Algowej Strugi.
Dopiero po chwili przeniosła swój wzrok na Murenę.
— Jak radzi sobie na treningach? — zapytała, posyłając kotkom delikatny uśmiech.
Dymna wojowniczka poprawiła się w miejscu.
— Świetnie! Dzisiaj tylko miała niezbyt udaną lekcję - najwidoczniej wspinaczka nie należy do jej mocnych stron.
Uczennica spięła wszystkie mięśnie na wzmiankę o jej nieudanej próbie i z przerażeniem odwróciła wzrok, wlepiając go w jasne łapy. Nie mogła sobie pozwalać na takie porażki... Nie przy liderce.
<Prababciu?>
[852 słowa + wspinaczka]
[przyznano 17% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz