Rzadko opuszczała obóz nocą. Wiedziała, że nie jest to zbyt bezpieczne, ale czasami potrzebowała chwili samotności. Noc wydawała się bliższa jej kociej naturze. Tym razem nie planowała polować – jej celem była wizyta w sekretnych tunelach, gdzie chciała poćwiczyć nawigację. Chociaż zdała test wojownika celująco, wciąż nie czuła się pewnie pod ziemią i nie mogła tego sobie wybaczyć.
Przystanęła przed wejściem do tuneli. Właśnie miała do nich wejść, gdy nagle usłyszała głośny szelest. Uniosła głowę, spoglądając w stronę granicy z Klanem Burzy. Zaintrygowana, podeszła bliżej, aż znalazła się na skraju granicy – brakowało jej zaledwie jednego kroku, by ją przekroczyć.
Zamarła, przywierając do ziemi, gdy kolejny hałas przeszył nocną ciszę. Jej źrenice zwęziły się w cienkie szparki, a uszy wyprostowały, wychwytując każdy dźwięk. Wzięła głęboki wdech, a ziemisty, obcy zapach natychmiast ją otulił. Był jej zupełnie nieznany – pachniał wilgocią, glebą i czymś ostrym.
Skradała się cicho, jednak zmiana wiatru zadziałała na jej niekorzyść. Nim zdążyła rozsunąć trawę pyskiem, spłoszony szmer zdradził, że intruz zdał sobie sprawę z jej obecności i uciekł. Kiedy w końcu wyjrzała zza źdźbeł roślinności, jej oczom ukazały się delikatne, niewielkie odciski łap odbite na pylistym podłożu. Unosiła się nad nimi woń, która nie należała do żadnego ze znanych jej klanów.
Czekoladowa kotka nastroszyła futro na karku i cofnęła się szybko o dwa kroki. Gdyby nie przeszkoda w postaci granicy, pognałaby za nieznajomym. Czy to był samotnik? A może kot z Klanu Burzy, który umiejętnie zamaskował swój zapach? Nie, to było niemożliwe. Pietruszkowa Błyskawica z łatwością wyczułaby choćby nutę zapachu burzaków.
Mimo ogromnej chęci podążenia za nieznajomym wróciła do obozu. Kodeks zabraniał jej przekraczania granic, więc musiała stłumić swoją ciekawość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz