Stojąc przed obozem, Sokół zastanawiał się od czego zacząć.
― Może najpierw pójdziemy na granicę z Klanem Burzy? To niedaleko ― zasugerowała niby przypadkowo i obojętnie Iskra, wyręczając Sokoła z tej wątpliwej przyjemności ustalania planu treningu. Kompletnie nie wiedział, jak się za to zabrać. Na początku plan był taki, żeby pokazać jej tę mokrą, śmierdzącą i błotnistą okolicę, w której znajdował się ich ukochany obozik i ewentualnie opowiedzieć co nieco o klanach.
― Zaraz, a ty skąd wiesz, że niedaleko jest Klan Burzy? ― spytał ostrożnie szary wojownik. Jego nowa uczennica w odpowiedzi zamrugała tylko niewinnie żółtymi oczami.
― A wiesz… Słyszało się to i owo. To jak, idziemy? Nie będziemy tu chyba stać cały dzień.
― W takim razie chodź za mną.
Kiwnął głową i ruszyli przez bagna. Mentor i uczennica, ramię w ramię. Wciąż nie mógł w to uwierzyć. Nieco pożółkłe, suche liście przykrywały chłodny grunt. Zaczepiały o jego łapy i drażniły gładkie poduszki, ale wyjątkowo na to nie narzekał. Cieszył się jak nigdy. Wreszcie miał swojego ucznia.
Niespodziewanie Iskra przyśpieszyła. Zdezorientowany Sokół patrzył, jak czekoladowa kotka przemierza bagna zwinnymi susami i wskakuje na zwalony pień drzewa.
― Mówiłem chyba wyraźne, że mam na myśli: „za mną”!
Iskra spojrzała na niego ze skruchą i kiwnęła skwapliwie głową. Uśmiechnął się pod nosem. Jej optymizm i energia przypominały mu jego samego za uczniowskiego życia. Było w tym coś takiego, że aż przywoływało ciepłe wspomnienia z jego własnego treningu. Potrząsnął z irytacja głową, gdy Iskra znowu go wyprzedziła i tym razem zatrzymała się przy niewielkiej sadzawce z mętną i błotnistą wodą.
― Ciekawe, czy są tu ryby ― pisnęła, wyciągając łapę i zanurzając ją w całości w wodzie oraz robiąc niezwykle skupioną minę. Sokół zatrzymał się przy niej i zamachał z lekką irytacją ogonem.
― Wątpię, a na twoim miejscu łowienie ryb zostawiłbym Klanowi Nocy. Klan Lisa nie lubi mieć mokrych łap, za to często polujemy na drobne zwierzątka na bagnach. Zwykle są to myszy, wiewiórki albo nornice, no i czasami żaby ― westchnął, strzygąc z rozbawieniem wąsami. ― A pamiętasz, jakie mamy klany?
Iskra wyjęła łapkę z wody i zmarszczyła czoło, najwidoczniej próbując udzielić w pełni poprawnej odpowiedzi.
― Klan Burzy, Wilka, Klifu i eee… Klan Pełni?
― Blisko. Klan Nocy. Ten od ryb. Teraz już na pewno zapamiętasz ― mruknął, przyglądając się próbom złowienia ryby. Iskra kiwnęła wolno głową. Pewnie usłyszała, co mówił, zaakceptowała i postanowiła zapomnieć. Sokół westchnął, złapał Iskrę i odwrócił pod takim kątem, żeby patrzyła prościutko na niego.
― Teraz idziemy na granicę z Klanem Burzy. I mówię poważne, z a m n ą.
<Iskro? Wybacz, że taki gniot, ale mentor zbiera się z tym treningiem>
Nieprawda że gniot, mnie tam się podobało :D Sokół ma z nią takie przejścia jak z dzieckiem z ADHD albo autyzmem :')
OdpowiedzUsuń