*chronologicznie jeszcze sprzed powodzi*
― Przesłuchanie? ― spytał z rozbawieniem, przeciągając się, aż coś przyjemnie chrupnęło mu w kręgosłupie. ― Lubię spać… I polować, jestem w tym najlepszy ― powiedział, wspominając ich niedawną eskapadę. Wtedy się nie popisał.
Zaintrygował go trochę temat Klanu Gwiazdy, ale nie dał tego po sobie poznać. On, patrząc w niebo, widział tylko odległe punkciki, zapewne rozżarzone i płonące, ale puste. Nie były to dusze kotów. Jeśli ktoś umierał i nie było go na tym świecie… To nie było go już nigdzie, prawda? Nie ma czegoś takiego jak pośmiertna egzystencja. Żaden zdrowy na umyśle kot by tak nie powiedział. Ale jednak… Coś w tym temacie było ciekawego, intrygującego, że aż chciałoby się chłonąć wiedzę w tej dziedzinie.
― Lubię patrolować ― powiedział wymijająco i splótł ogon Szyszki ze swoim ― A ten, jak mu tam było… Klan Gwiazdy… Na czym, hm, właściwie polega?
Szyszka spojrzała na niego z zaskoczeniem. Zapewne nagła zmiana tematu nie do końca była jej w smak. Jednak Sokół w tym momencie miał ochotę wiedzieć o nim więcej.
― Gdy dobry kot umiera, trafia do Klanu Gwiazdy. Nic nadzwyczajnego…
― Skąd wiesz, że tak jest?
Szyszka odsunęła się nieznacznie i wbiła wzrok w ścianę nory. Przez chwilę Sokół myślał, że już się nie odezwie. Jednak po kilku uderzeniach serca jej głos przerwał ciszę.
― Nie wiem, ale w i e r z ę. Wiara to nie wiedza, Sokole.
Skinął głową, aczkolwiek odpowiedź ani trochę go nie satysfakcjonowała. Jak można w coś głęboko wierzyć, jeśli nie wie się, czy to coś w ogóle istnieje? Tylko przez szacunek do młodszej wojowniczki nie wybuchnął złośliwym śmiechem. Dla niego wciąż była to rzecz kompletnie bezsensowna, a jednocześnie przytłaczająca. On sam nie potrafił wyobrazić sobie Rudzika spoglądającego na niego z jakiejś odległej jasnej plamy i pląsającego wesoło wśród hordy martwych wojowników.
― Wiesz co, Szyszko? ― uśmiechnął się i przysunął nieco bliżej. ― Może pójdziemy na spacer i pooglądamy zachód słońca? A przy okazji… opowiesz mi troszeczkę, odrobinkę o tym twoim Klanie Gwiazdy?
Czuł się podle, wiedząc, że właściwie wykorzystuje kotkę, która bądź co bądź była jego przyjaciółką. Ale… Naprawdę chciałbym spędzić z nią trochę więcej czasu, uświadomił sobie po chwili.
<Szyszko? To jest jeszcze przed zalaniem obozu, więc w odpisie możesz zrobić time skip do teraźniejszości>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz