- Chciałabym polować tak jak ty - rozmarzyłam się, wyobrażając że przynoszę wielką sowę do klanu i każdy może zjeść ile tylko zechce. To byłoby coś wspaniałego.
- To tylko kwestia czasu - odpowiedziała płowa kotka i uśmiechnęła się do mnie.
Przyjęłam pozycje jak najbardziej zbliżoną do tej którą pokazywała nam wojowniczka. Trzcinowa Łapa poszła w inną stronę, byśmy przypadkiem nie polowały na te same zwierzę. Zastrzygłam uszami, wsłuchując się w każdy dźwięk. Jakiś szelest dobiegał z krzaków naprzeciw mnie. Zaczęłam przybliżać się do istotki, wykonując cichutkie kroki. Z buszu wyłoniła się mała sójka, od razu na nią skoczyłam. Chwilę później niosłam ją dumnie w pyszczku, ostatecznie kładąc ją przed kotką.
- Bardzo ładnie ci poszło - skomentowała ciepło.
- Zobaczcie co złapałam.
Na polanę nagle wbiegła cynamonowa kotka, trzymając w pysku ogromnego zająca. Miedziana Iskra podbiegła zobaczyć zdobycz córki Złocistej Rzeki.
- Będziesz mogła zanieść go starszyźnie, na pewno się ucieszy - miauknęła kotka.
- Gratuluję - uśmiechnęłam się.
W rzeczywistości sama chciałam złapać tak dużego zająca, Iglasty Krzew byłby ze mnie naprawdę dumny. Ale cóż. Jak zaraz pójdę do polowania, to na pewno złapie coś równie dużego. Z uśmiechem na twarzy, zostawiłam swoją maleńką sójkę i pobiegłam, węsząc w poszukiwaniu, jakiś zapachów. Biegałam wokół polanki, poszukując jakiś odgłosów, lecz wszystko zagłuszał mi świst wiatru. Wyskoczyłam z krzaków, z entuzjazmem rozglądając się, płosząc przy okazji dość duże stadko zajęcy. Usiadłam zrezygnowana.
<Miedziana Iskro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz